Chcą spędzić więcej czasu razem, więc jadą w podróż dookoła świata
Spakują się tylko w dwa plecaki. 7-letnia Oliwka weźmie jeszcze książki do nauki. W kwietniu Dominika i Michał z dziećmi rozpoczną podróż dookoła świata. Bilety już kupione.
Wiele lat temu w prezencie ślubnym dostali mapę świata. Spoglądają na nią codziennie. Wymarzona podróż po kontynentach staje się realna. Z dwójką dzieci ruszają na życiową wyprawę.
1. Samotnie stopem
Podróżowali od zawsze. Michał Ociepka samotnie zwiedzał Europę odkąd skończył szkołę średnią. Brał plecak i jeździł na spontaniczne wyprawy, nigdy z organizowaną grupą. Dominika niemal każde wakacje spędzała na obozach wędrownych, potem były rajdy po Europie i kilka miesięcy w USA.
Michała poznała w drodze, w autobusie. Od tamtej pory zaczęli podróżować razem. Najlepiej wspominają 3-tygodniową wyprawę stopem do Irlandii, gdy w kieszeniach mieli zaledwie kilkaset złotych.
Potem przyszły na świat dzieci. Oliwia i Kacper dołączyły do rodziców i wspólnie z nimi zwiedzają świat. Chłopczyk miał 8 miesięcy, gdy wyjechał po raz pierwszy. Byli na Maderze. Oliwka miała 1,5 roku, gdy zwiedzili razem Czarnogórę.
- Dziecko nie jest balastem, który ogranicza. Dla nich podróże to normalność, przyzwyczaiły się – opowiada w rozmowie z WP Parenting Michał.
Razem byli w Japonii, na Kostaryce, w Panamie. Zwiedzili Gruzję, Armenię. Od południa wjechali do Górskiego Karabachu – państwa, które uznawane jest tylko przez Armenię.
- Zawsze sprawdzamy, czy rejon, w który jedziemy, jest bezpieczny – mówi.
2. Czy stać nas na to?
Przeczytaj także
- Kiedyś były ludowe mądrości, teraz setki podręczników
- Daj mu wybór i zachęcaj do pomocy, czyli jak wychować samodzielne dziecko
- Powiedz jak wygląda start i lądowanie oraz weź ulubioną zabawkę – podróż z dzieckiem samolotem
- Hands off czyli dzieci powinny być zaradne- nowa metoda wychowania
- W bagażniku czy na tylnej półce samochodowej - tak rodzice przewożą swoje dzieci w samochodzie
"A może udałoby się objechać ten świat dookoła?” - nie pamiętają już, kto pierwszy, ani w jakich okolicznościach wypowiedział te słowa.
- Gdy wracaliśmy z jakiejś podróży, bardzo często czuliśmy niedosyt, trzy tygodnie to zdecydowanie za mało na wyprawę. Zawsze myśleliśmy o długiej włóczędze. I wtedy ktoś z nas zaproponował zwiedzanie świata. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy damy radę pojechać z dziećmi, czy finansowo nas stać, jak zacząć – wspomina Michał.
Po burzliwej analizie doszli do wniosku, że się uda. Myśl przeobraziła się się w plan, który z każdym miesiącem i rokiem nabierał realnych kształtów. Przez sześć lat szykowali się do wyprawy dookoła świata.
3. Bilet dookoła świata
On odpowiada za logistykę. Czyta przewodniki, studiuje mapy. Rezerwuje noclegi i nawiązuje kontakty z dawnymi znajomymi, których poznał w czasie podróży. Bilet dookoła świata już kupiony.
- Takie bilety oferują linie lotnicze, które łączą się w stowarzyszenia. My decydujemy, gdzie wsiadamy, gdzie się przesiadamy, oczywiście należy zaznaczyć to wcześniej. Możemy także dowolnie zmieniać daty wylotu - opowiada Michał.
Ona pakuje apteczkę i plecaki. Zabierają tylko dwa.
- Kilka garnuszków turystycznych, naczynia, mały palnik z gazem. Materace do spania, śpiwory. Najwięcej ubrań będę mieć dzieci - ok. 5 sztuk. My tylko po 3, kilka par butów - wylicza Dominika.
- Będziemy prać na bieżąco, jak dzieci podrosną, to kupimy ubrania na miejscu. Oliwka zabiera mały plecak z książkami do nauki. Jesteśmy zaszczepieni, ubezpieczeni. Czekamy – mówi Dominika Ociepka.
7-letnia Oliwka będzie uczyć się w podróży, kilka godzin dziennie. W kwietniu kończy drugą klasę.
- Mamy program edukacyjny, wiemy czego uczyć. Jest to trudne i duże wyzwanie, ale Oliwka jest bardzo zdolna. Dużo czasu poświęcamy jej w domu – tłumaczy Michał.
4. Fidżi i kangury
Lecą z Wrocławia do Londynu. Stamtąd do Miami, gdzie spędzą kilka dni i dalej do Ameryki Południowej. Na trzy miesiące zatrzymają się w Peru, Ekwadorze i Kolumbii. Następnie wracają do Nowego Jorku, by stamtąd polecieć do Kanady i na drugi brzeg - do Vancouver albo Los Angeles. Chcą pochodzić po górach skalistych. A potem bajkowa Fidżi, Nowa Zelandia, Australia, Singapur i Wietnam. Ostatnim etapem będzie Londyn i powrót do Wrocławia.
- Mamy opracowany wstępny plan, ale jesteśmy otwarci na rożne możliwości, które pojawią się w trasie. Jeśli coś nas zainteresuje, to zmienimy ją – mówi Michał.
Nocować będą u tubylców, w namiotach, a w Ameryce Południowej w hostelach i u znajomych, których poznali w czasie swoich poprzednich wypraw.
Michał: - Nie chcemy jeździć, by zaliczać, chcemy spokojnie czerpać z tych podroży. Odpoczywać i poznawać nowe osoby.
Dominika: - Jedziemy, bo chcemy spędzić wspólnie czas, bo go nam brakuje w ciągu roku. Pracujemy na zmiany, mijamy się, czas dla siebie mamy tylko weekendy. Chcemy poświęcić ten rok tylko dzieciom, bo na co dzień żyjemy w biegu. Ten rok będzie dla nas.
Michał: - Żona jest fizjoterapeutką. Ma plan, by w tej podróży zrealizować projekt „Fizjoterapia na końcu świata". Chce zobaczyć, jak inni specjaliści z jej branży pracują z dziećmi, chce odwiedzić kliniki w różnych miejscach. Potwierdzone mamy już wizyty w Peru, Kolumbii, USA i Kanadzie.
Dominika: - Praca to moja pasja. Wszyscy niezależnie od szerokości geograficznej stosują te same metody fizjoterapii. Mówimy wspólnym językiem medycznym. Moja podróż po klinikach to może być ciekawe doświadczenie.
Odliczają czas przed podróżą życia. Wyruszają pod koniec kwietnia.
- Każdy to może zrobić, jeśli chce. Trzeba oczywiście lubić taką formę spędzania czasu. Uśmiech, pozytywne myślenie, chęci, tyle wystarczy – tłumaczy Dominika.