9-miesięczne niemowlę zatruło się ołowiem. Wszystko przez bolesne ząbkowanie
Każdy rodzic wie, jak wielkim cierpieniem dla dziecka jest ząbkowanie. Dziąsła, które najpierw swędzą, a potem bolą przez wyżynające się przez nie zęby potrafią spędzić sen z powiek nie tylko dzieci, ale też rodziców. Dlatego chwytamy się każdego sposobu na to, by ulżyć naszemu dziecku. Smarujemy dziąsła maściami, masujemy silikonowymi szczoteczkami i dajemy gryzaki. Czasem jednak dziecko samo chce sobie pomóc i bierze do rąk rzeczy, które zagrażają jego zdrowiu i życiu.
Tak było w przypadku niemowlęcia z Connecticut. Rodzice 9-miesięcznego dziecka, które cierpiało z powodu bolesnego ząbkowania, chcieli mu ulżyć, dając do zabawy bransoletkę z małymi twardymi koralikami. Dziecko gryząc je, miało odczuwać ulgę. Skończyło się jednak tragicznie.
Kiedy niemowlę trafiło do szpitala z wymiotami i drgawkami okazało się, że przyczyną jego stanu jest zatrucie ołowiem. Początkowo lekarze myśleli, że pochodzi on z farby, którą są pomalowane ściany w domu malucha i jego rodziny. Szybko jednak okazało się, że winne są koraliki z bransoletki, którą rodzice dali malcowi. Niektóre z nich zawierały 17 tys. cząsteczek ołowiu.
Wyniki badań krwi dziecka zszokowały lekarzy. Poziom ołowiu w organizmie niemowlęcia wynosił 41 mikrogramów. Winowajcą była "uzdrawiająca, magnetyczna bransoletka". Tego typu gadżety zaliczane są do medycyny homeopatycznej, jednak wiele osób wierzy, że naprawdę działają. Do grona tych osób należą rodzice 9-miesięcznego malca.
Lekarze próbowali skontaktować się z producentem. Okazało się to jednak niemożliwe, ponieważ gadżet został zakupiony przez rodziców na lokalnym straganie. Lekarze nie są w stanie stwierdzić, czy maluch w pełni wyzdrowieje. Dlatego ostrzegają, że każda, nawet najmniejsza ilość ołowiu może okazać się śmiertelnie niebezpieczna, szczególnie dla organizmu dziecka.