15-letnia mama. "Pielęgniarki mówiły, że powinnam się bawić lalkami"
- Poczekałam aż mama wyjdzie z domu i zrobiłam test. Wyszedł pozytywnie. Bardzo się zdenerwowałam. Zaczęłam chodzić po domu i mówić: "nie, nie, nie…" - relacjonuje w rozmowie z WP Parenting Katarzyna, która zaszła w ciążę w wieku 15 lat.
1. "Czułam się inaczej"
Problemy Katarzyny zaczęły się w czwartej klasie szkoły podstawowej. To był czas dużych zmian: rodzice się rozstali, tata założył nową rodzinę, a ona, z poczuciem odrzucenia, zamieszkała z mamą i zmieniła szkołę.
- Gnębili mnie w niej, bo byłam biedna. Tata nam nie pomagał, mama zarabiała grosze. Śmiali się, że nie mam oryginalnych conversów, markowych ubrań. Wytrzymałam pół roku i wróciłam do poprzedniej szkoły - opowiada w rozmowie z WP Parenting.
Kłopoty nawarstwiały się. Nastolatka słyszała ciągłe kłótnie rodziców, w które zaangażowana była też nowa partnerka taty. W szkole uwzięła się na nią grupka dziewczyn, które potrafiły ją śledzić i grozić pobiciem.
W trzeciej klasie gimnazjum 15-letnia Kasia poznała 19-letniego chłopaka. Zaczęli się spotykać. Na początku układało im się świetnie, ale po miesiącu zaczęły się schody: partner coraz więcej pił i imprezował. Kasia trwała jednak u jego boku, wierząc, że to ten jedyny, na zawsze.
Po pół roku związku, w czerwcu 2019 roku, zaczęła się niepokoić brakiem miesiączki.
- Tego dnia wstałam rano i czułam się inaczej. Poczekałam aż mama wyjdzie z domu i zrobiłam test. Wyszedł pozytywnie. Bardzo się zdenerwowałam. Zaczęłam chodzić po domu i mówić: "nie, nie, nie…" - relacjonuje.
Wyszła na dwór, gdzie czekał partner. Na wieść o ciąży nie okazał emocji. "Damy radę" - rzucił tylko.
2. Trzeba powiedzieć rodzicom
Gdy rówieśnicy Kasi cieszyli się nadchodzącymi wakacjami i końcem gimnazjum, ona zastanawiała się, jak przekazać wiadomość o ciąży rodzicom.
- Powiedziałam partnerowi, że ma powiedzieć mojej mamie, bo ja się boję. Przyszliśmy do niej i powiedzieliśmy, że chcemy pogadać. Domyśliła się, o co chodzi. Jak usłyszała, że jestem w ciąży, zrobiło jej się słabo. Nie była zbyt szczęśliwa, ale powiedziała, że zrobi wszystko, aby nam pomóc - opowiada.
- Najbardziej bałam się reakcji taty. Mama mu powiedziała. Dzwonił potem do mnie, ale nie odbierałam, bo myślałam, że będzie krzyczał. Napisał w końcu sms, że nie będzie zły i żebym z nim porozmawiała, że nic już się na to nie poradzi i musimy z tym żyć - dodaje.
Strach przed poinformowaniem rodziców czuła też Wiktoria, która zaszła w ciążę w wieku 17 lat z siedem lat starszym partnerem.
- Spóźniał mi się okres. Zrobiłam test ciążowy, a potem kolejne trzy czy cztery dla pewności. Wszystkie były pozytywne. Nie dowierzałam. Popłakałam się. Czułam bombę emocji: wzruszenie i strach - opowiada w rozmowie z WP Parenting.
- Planowaliśmy, jak powiedzieć rodzicom. Denerwowałam się. Czekaliśmy, aż tata wróci zza granicy. Daliśmy im prezent: dziecięce body z napisem "Mam najlepszych dziadków na świecie" i dwa testy ciążowe. Tata od razu zrozumiał, mama nie. Dopytywała, o co chodzi. Gdy prawda do niej dotarła, zmartwiła się: o moją szkołę, o przyszłość - mówi.
Mama Wiktorii zabrała ją do ginekologa, gdzie przeżyły chwile grozy.
- Lekarka nie mogła na USG znaleźć bijącego serduszka. Udało się po dłuższym czasie. Wtedy płakałyśmy z mamą obie - wspomina.
3. "Wmawiały mi, że nie dam sobie rady""
Obawy mamy o szkołę córki były uzasadnione: Wiktoria zrezygnowała z nauki w technikum, m.in. ze względu na wykańczające dojazdy pociągiem 1,5 godziny w jedną stronę. To, że na początku ciąży wciąż wymiotowała i potrafiła spać 18 godzin na dobę, nie ułatwiało sytuacji.
Z dalszej nauki zrezygnowała też Kasia, choć na początku próbowała chodzić do szkoły. We wrześniu, będąc w trzecim miesiącu, zaczęła technikum. Brzucha nie było widać, ale szkoła dowiedziała się o ciąży już pierwszego dnia, gdy 15-latka zemdlała na rozpoczęciu roku. Mama musiała powiedzieć prawdę, a wieści szybko się rozniosły.
- Uwzięła się na mnie starsza dziewczyna, na korytarzu krzyczała za mną: "Gruba!" - mówi.
Przeżycia ze szkoły były tym trudniejsze, że Kasia nastawiała się już wtedy na samotne macierzyństwo.
- Napisałam chłopakowi wieczorem, że go kocham. Rano odczytałam wiadomość: "A ja ciebie nie". Dowiedziałam się, że kogoś poznał. Ona już następnego dnia wysyłała mi zdjęcia, jak się całują, że u niego śpi. Załamałam się. Siedziałam w domu i bez słowa patrzyłam w ścianę. Nie wiedziałam, co mam robić. Przez dwa tygodnie nie chciałam nigdzie wychodzić - opowiada.
- Potem ta dziewczyna z koleżanką zrobiły zdjęcia mojego ciążowego USG, będąc u niego w domu. Wysłały je do znajomych i jak przyszłam do szkoły, wszyscy patrzyli na mój brzuch - mówi.
- Ówczesne koleżanki wmawiały mi, że nie dam sobie rady i zmarnuję sobie życie - dodaje.
4. Życie nastoletniej mamy: czas start!
Córkę Oksanę Kasia urodziła 9 marca 2020. Ze śmiechem wspomina, że miała dwa porody: ten naturalny musiał być zakończony cesarką, a jadąc na salę operacyjną, musiała przytrzymywać główkę dziecka, która była już na zewnątrz.
- Dali mi dziecko i od razu wiedziałam, jak się nią zająć. To był instynkt. Nikt mi nie pomagał. W szpitalu pielęgniarki dokuczały, mówiły, że zaszłam w ciążę, bo się puszczałam, że powinnam się bawić lalkami - opowiada.
Poród Wiktorii też nie przebiegł według planu. Musiał być wywoływany po tym, jak nieprawidłowo wyszło badanie KTG.
- Rodziłam naturalnie tylko trzy godziny i śmiano się, że jestem stworzona do rodzenia, ale źle wspominam poród. Bardzo mnie bolało, głośno krzyczałam i nie słuchałam poleceń. Nie mogłam rodzić w pozycji, którą sobie wybrałam. W końcu zrobili mi bardzo duże nacięcie, na kilkanaście szwów - mówi.
- Położyli mi Sergiusza na brzuchu. Wzruszyłam się, ale nie miałam już czym płakać - wspomina.
Obie nastoletnie mamy przyznają, że czas, gdy ich dzieci były już na świecie, zweryfikował dotychczasowe znajomości.
- Na początku znajomi cieszyli się, mówili, że będą nam pomagać i spędzać czas. Po porodzie zostały mi tylko dwie przyjaciółki. Reszta znajomości się zakończyła. Póki byłam w ciąży, mogłam żyć życiem nastolatki, wychodzić, kiedy chciałam. Potem oni wciąż byli nastolatkami, a ja już mamą. Gdy wychodzili wieczorem, ja spędzałam czas z niemowlakiem - mówi Wiktoria.
- Po porodzie znajomi mnie odwiedzali, ale ich wizyty przypominały szukanie sensacji. Gdy z nimi wychodziłam, namawiali mnie na picie, ale odmawiałam, bo karmiłam piersią. W końcu kontakty się pourywały - dodaje Kasia.
Jak wspominają pierwsze chwile z dzieckiem w domu? Wiktoria nie spodziewała się, że będzie tak obolała - przez dwa tygodnie polegała głównie na pomocy mamy i partnera. Kasia samodzielna była od początku, jednak w końcu organizm odmówił jej posłuszeństwa.
- Pękłam po tygodniu. Wstałam rano, powiedziałam mamie, żeby potrzymała dziecko, oddałam je i zemdlałam z przemęczenia. To był pierwszy kryzys - mówi.
Teraz, kiedy Oksana podrosła, postronni często myślą, że jest jej siostrą, a nie mamą.
- Dopiero gdy zawoła na mnie "mamo", ze zdziwieniem odwracają głowy. Bardzo mnie to śmieszy. Ostatnio w kolejne przy kasie Oksana zapytała: "Mamo, a mogę jeszcze to?" i cała kolejka wybałuszyła na mnie oczy - śmieje się Kasia.
5. "Bez ciąży mogłabym się stoczyć"
Wiktoria jest obecnie żoną Mariusza, z którym zaszła w ciążę. Ich synek Sergiusz ma już dwa latka. Wyprowadzili się z rodzinnego domu Wiktorii.
- Myślałam, jak by wyglądało moje życie, gdybym nie była mamą. Szczególnie trudno mi było, jak moja klasa miała studniówkę. Ale nigdy nie żałowałam, że mam dziecko. Nie byłabym w stanie zrezygnować z tego, co mam teraz - podkreśla.
Kasia skończyła zaocznie liceum, zapisała się do szkoły policealnej. Od trzech lat ma nowego partnera. Jest szczęśliwa. To do Patryka Oksana po raz pierwszy powiedziała "tato".
- Odzywa się do mnie dużo nastolatek, które nie wierzą, że sobie poradzą same z dzieckiem. Pokazuję im na własnym przykładzie, że to możliwe i będą jeszcze szczęśliwe. Muszą uwierzyć w siebie także dla tego dziecka - mówi.
- Bez ciąży mogłabym się stoczyć. Miałam dużo znajomych, którzy imprezowali, pili, palili. Wtedy poznałam chłopaka, który chciał być ze mną. Widziałam go niedawno na mieście po latach. Był w fatalnym stanie od ćpania - podkreśla Kasia i dodaje: - Ta ciąża to był mój ratunek. Mam lepsze życie, chociaż wielu myślało, że to będzie mój koniec.
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl