Zbiórka na aparaty słuchowe dla 4-miesięcznej Zuzi. Dziewczynka ma szanse rozwijać się jak zdrowi rówieśnicy
Zuzia ma dopiero cztery miesiące, a za sobą przeżycia trudniejsze, niż większość dorosłych. Jeszcze w ciąży jej mamie sugerowano aborcję, z powodu wad płodu. Dziecko miało nie przeżyć albo być "roślinką". Zuzia na przekór prognozom żyje, rozwija się poprawnie, ale ma głęboki niedosłuch. Możemy jej pomóc TUTAJ.
1. Pomóżmy Zuzi usłyszeć głos mamy
Zuzia ma wadę słuchu. Jej niedosłuch jest tak głęboki, że nie zna głosu rodziców, dźwięków kołysanek. Potrzebuje dwóch aparatów słuchowych do pierwszego roku życia, a potem poważnych operacji i długiej i żmudnej rehabilitacji.
To jednak niewiele w obliczu prognoz, jakie w ciąży usłyszała jej mama:
- Zuzia miała urodzić się z zespołem Downa. Do tego obie półkule jej mózgu znajdowały się po lewej stronie czaszki. Lekarze powiedzieli, że jest mała szansa, aby przeżyła. Mówiono, że w najlepszym przypadku byłaby "roślinką" - wspomina pani Aleksandra Czerw, mama Zuzi. Przyznaje, że w obliczu takich diagnoz zaproponowano aborcję. Rodzice nie zdecydowali się na przerwanie ciąży, szukali pomocy dla córeczki.
- Jeździliśmy do lekarzy specjalistów do Warszawy. W pewnym momencie powiedzieli nam, że wszystko jest dobrze. Z tą wiadomością żyliśmy przez kilka miesięcy - opowiada pani Aleksandra. Jednak te optymistyczne prognozy runęły jak domek z kart.
- W 33. tygodniu ciąży zaczęły mi odchodzić wody, ale w szpitalu mnie przebadali i wypuścili do domu - relacjonuje Aleksandra. - A podczas rozwiązania okazało się, że miałam bakterie w wodach płodowych.
Zuzia urodziła się śliczna, a przede wszystkim - jak się zdawało - w zaskakująco dobrym stanie. To był już 39. tydzień ciąży, dziecko otrzymało 8 pkt. w skali Apgar. Punkty odjęto ze względu na zaburzenia oddechu, dziecko przyszło na świat niedotlenione, w zielonych wodach płodowych.
Nie sprawdziły się prognozy dotyczące zespołu Downa czy wad mózgowia. - Są niewielkie nieprawidłowości i asymetria półkul, ale to nie będzie miało znacznego wpływu na dalszy rozwój dziecka - mówi mama Zuzi.
W badaniach przesiewowych przy wypisie zauważono nieprawidłowości słuchu. Lekarze uspokajali:
- Powiedzieli, żeby się nie martwić, że to mogą być jeszcze resztki wód płodowych. Dostaliśmy skierowanie do poradni audiologicznej.
Okazało się, że nie ma poprawy, mimo upływu czasu i czyszczenia uszu dziecka. W szpitalu w Bydgoszczy, który specjalizuje się w takich problemach, wykonano badanie Bera w celu sprawdzenia słuchowych potencjałów pnia mózgu.
Wielka radość z narodzin dziecka przerodziła się w wielki strach, który z czasem zastąpiła też ogromna nadzieja. Dziecko ma szanse na normalne życie. Niezbędne są w tym celu fundusze na aparaty słuchowe.
- Oba aparaty kosztują prawie 10 tys. zł, 40 proc. refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia, a resztę kwoty musimy wpłacić sami — mama dziewczynki opisuje to, co ją czeka. - Do tego dojdą koszty comiesięcznej wymiany wkładek w aparacie. Po roczku będą dwie operacje wszczepienia implantów, bo w Polsce nie robi się operacji wszczepienia dwóch implantów jednocześnie.
- To jest refundowane, ale później część zewnętrzną też trzeba wymieniać na własny koszt, bo się zużywa. Zuzię czeka również bardzo długa rehabilitacja, zajęcia z logopedą, turnusy rehabilitacyjne. Będzie ciężko - nie ma złudzeń pani Aleksandra. - Ale dla dziecka rodzice zrobią wszystko! - podkreśla niezłomnie. - Będę walczyć, tak jak walczyłam w ciąży. Nikomu nie życzę, by przechodził to, przez co my przechodziliśmy i przechodzimy.
Możemy pomóc rodzinie Zuzi w walce o jej pełną sprawność. Zbiórka na pokrycie kosztów aparatów słuchowych prowadzona jest TUTAJ.
- Nawet nie umiem opisać radości i wdzięczności dla tych wszystkich osób, których nawet nie znam. Z całego serca dziękuję - Aleksandra nie kryje emocji. - Z góry bardzo dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl