Zauważyła ślady na nogach córki. Zamarła, gdy sprawdziła łóżka w hotelu
Kiedy wybieramy się z dziećmi na wakacje, liczymy na dobrą zabawę. Plany tej rodziny zostały pokrzyżowane, ponieważ dziecko nocujące w pewnym kurorcie obudziło się z czerwonymi ukąszeniami na nogach. Okazało się, że zostało pogryzione przez pchły. Teraz mama ostrzega innych.
1. Zauważyła czerwone ślady na nogach córki
To miał być radosny wakacyjny wyjazd, na który wybrała się 40-letnia Lisa Gray wraz z dwiema córkami. Rodzina zatrzymała się na trzy dni w ośrodku Butlin w Minehead w Wielkiej Brytanii. Problemy pojawiły się już po pierwszej nocy. Gdy jej córka Hannah obudziła się, dostrzegła na swoich nogach czerwone ślady wyglądające jak ukąszenia.
Kobieta pomyślała, że to pewnie pluskwy. Odsunęła więc materac, by to sprawdzić. Gdy zdjęła pościel, pod którą spało dziecko, jej oczom ukazał się straszny widok. Lisa była zniesmaczona, ponieważ znalazła tam coś, co przypominało ludzkie odchody.
"Byłam zszokowana i zrobiło mi się niedobrze, że spaliśmy na tym. To było okropne. W dziale obsługi klienta obiecano zmianę materaca. Kupili zupełnie nowy materac i zaoferowali wypranie dywanu. Jestem jednak pewna, że dywan nigdy nie został wyczyszczony, ponieważ był suchy” - informuje matka.
Kobieta była zirytowana warunkami panującymi w obiekcie i bolesnymi ukąszeniami na nogach 10-letniej córki, o czym poinformowała personel. Za niedogodności zaoferowano jej kupon do wykorzystania w kurorcie. Niestety dziecko nie mogło korzystać z atrakcji dostępnych w ośrodku - chlor w basenie podrażniał ukąszenia.
2. Dokonała strasznego odkrycia
Kolejna noc przyniosła kolejne ukąszenia. Bąble pojawiły się także na podeszwach stóp. Kobieta była zdziwiona, przecież dziecko spało na nowym materacu. Kiedy poszła do pokoju przyjaciółki, dokonała strasznego odkrycia - na sofie zalęgły się pchły. To był dobry trop, bo okazało się, że na ciemnobrązowej sofie w pokoju Lisy również znajdowały się setki pcheł. Wówczas stało się jasne, że czerwone ślady na nogach córki były spowodowane ich obecnością.
"Pani z obsługi klienta cofnęła się, gdy zobaczyła stan pokoju, w którym roiło się od pcheł" - wspomina Lisa. Obiekt zaproponował zwrot kosztów za zakwaterowanie i zniżkę na następny pobyt. Nie mogli jednak zwrócić opłat za atrakcje i udogodnienia. Chcieli przenieść rodzinę do innego pokoju, ale kobieta odmówiła, bo nie chciała już tam przebywać.
Zamiast tego zabrała córkę do lekarza rodzinnego, który przepisał dziecku leki przeciwhistaminowe i krem. Wtedy stwierdziła, że chce pełnego zwrotu pieniędzy, nie tylko za zakwaterowanie. Obiekt miał oddzwonić, ale nigdy tego nie zrobił. Napisane maile również nie pomogły w odzyskaniu środków, dlatego Lisa postanowiła nagłośnić tę sprawę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl