Wzruszająca historia białoruskich nastolatków. Wróciła do domu, żeby się pożegnać z ukochanym, ale sama trafiła do więzienia
18-letnia Wita mogła uniknąć więzienia, ale nie wytrzymała i wróciła do domu. Chciała jeszcze raz zobaczyć swojego chłopaka - 17-letniego Denisa - zanim ten pójdzie odsiadywać wyrok za udział w antyrządowych protestach. Teraz oboje są za kratkami. Historia Romea i Julii z Białorusi wzrusza do łez.
1. Historia białoruskich Romea i Julii
Witalija Bondarenka i Dzianis Chaziej poznali się latem ubiegłego roku. Oboje uczyli się w zawodówce w miasteczku Wysockie, które leży zaledwie 13 km od granicy z Polską.
Teraz Denis odsiaduje wyrok 3 lat kolonii karnej, a Wita czeka na swój proces w areszcie. Wszystko przez to, że wzięli udział w protestach przeciwko nieuczciwym wyborom prezydenckim na Białorusi.
Historię białoruskich Romea i Julii opisał lokalny portal Nasza Niwa. Wita jest jedynaczką. Jej matka pracuje jako krawcowa w szwalni. Ojciec jeździł zarobkowo do Rosji, ale 5 lat temu podczas jednego z takich wyjazdów, nagle zmarł. Okoliczności śmierci nie były do końca jasne, ale sprawę szybko zamknięto.
Po zakończeniu podstawówki Wita, która mieszka z mamą w Brześciu, postanowiła uczyć się dalej w pobliskim Wysockim. Jak tłumaczy jej matka Natalia, tamtejsza szkoła rolnicza oferowała możliwość nauki na kilku kierunkach jednocześnie. Wita wybrała specjalność kucharka oraz kasjerka.
To właśnie w szkole dziewczyna poznała o rok młodszego Denisa. Początkowo chłopak chciał uczyć się w liceum budowlanym w Brześciu, ale nie uzyskał wystarczającej liczby punktów. Wstąpił więc do szkoły rolniczej w Wysokim, gdzie uczył się na traktorzystę, spawacza oraz kierowcę kat. C.
Jak wspominają znajomi chłopaka, Denis lubił grać w piłkę i chodził na siłownię. Z natury był osobą łagodną i spokojną. "Był miły i pozytywny. Na zajęciach nie zadawał pytań, zachowywał się wzorowo, nikogo nie zaczepiał" - opowiadają rówieśnicy.
W czerwcu Wita i Denis zaczęli się spotykać. "Córka opowiadała, że to wielka miłość. Kiedyś pokazała mi zdjęcie Denisa i zapytała, czy mi się podoba. Odparłam, że sympatyczny, ale wygląda dość młodo. Wtedy Wita tylko wzruszyła ramionami i powiedziała, że nic nie rozumiem" - wspomina Natalia.
2. Za udział w protestach grozi nawet 8 lat więzienia
W sierpniu dziewczyna otrzymała dyplom i wyprowadziła się z powrotem do Brześcia, gdzie zaczęła pracę w kawiarni.
10 sierpnia Wita i Denis razem wybrali się na miasto. Dzień wcześniej zakończyły się wybory prezydenckie na Białorusi. Zgodnie z informacjami Centralnej Komisji Wyborczej urzędujący prezydent Aleksandr Łukaszenka wygrał z wynikiem 80,2 proc., na drugim miejscu uplasowała się jego główna kontrkandydatka - Swiatłana Cichanouska, która zdobyła 9,9 proc. głosów.
W całym kraju zawrzało. Ludzie zaczęli spontanicznie wychodzić na ulice, żeby wyrazić swój sprzeciw. Bliżej wieczora policja zaczęła zatrzymywać protestujących. Wielu trafiło do przepełnionych aresztów tymczasowych, gdzie byli bici i poniżani.
Wity i Denisa nie zatrzymano, ale policja spisała oboje nastolatków. Pod koniec sierpnia mundurowi zjawili się w kawiarni, w której pracowała dziewczyna. Wita trafiła do aresztu na trzy doby. Najpierw odbyła się rozprawa w sądzie administracyjnym, w wyniku której otrzymała karę grzywny. Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Okazało się, że prokuratura wszczęła wobec Wity postępowanie karne za udział w masowych zamieszkach. Grozi za to do 8 lat więzienia.
"Początkowo zbeształam ją za to, że poszła w ten tłum. Ale teraz wspieram córkę, bardzo się o nią martwię - opowiada matka dziewczyny i dodaje: - Wita w ostatnich miesiącach była bardzo zdenerwowana. Uważała, że oskarżenia są niesprawiedliwe i tym bardziej nie wierzyła w oficjalne wyniki wyborów".
3. "Mamo, nie chcę siedzieć w więzieniu"
Wita i Denis czekali na swoje procesy sądowe na wolności. Chłopak kontynuował naukę, więc widywali się tylko w weekendy. Jak opowiadają koledzy chłopaka, Denis nie bał się sądu i starał się żyć jak dotychczas.
Z kolei Witę zjadały nerwy. Pod koniec stycznia dziewczyna postanowiła wyjechać za granicę. "W ciągu jednego dnia spakowała się i wyszła. Po prostu wrzuciła do plecaka dżinsy i podkoszulek. Pomyślałam wtedy, że wybiera się do koleżanki, a ona odwróciła się do mnie i powiedziała: "Mamo, nie chcę siedzieć w więzieniu" - wspomina Natalia.
Kiedy jednak Wita dowiedziała się, że proces Denisa jest wyznaczony na 10 marca i że prawdopodobnie wyrok będzie skazujący, nie wytrzymała i wróciła do domu. Znajomi opowiadają, że koniecznie chciała odprowadzić i pożegnać Denisa.
"Wita tęskniła za swoim chłopakiem, tęskniła za rodziną. Pod wpływem emocji popełniła błąd - wróciła do domu" - opowiada matka dziewczyny.
Wita po kryjomu wynajęła pokój niedaleko swojego domu, ale cała konspiracja okazała się na nic. 1 marca dziewczyna została zatrzymana. Początkowo umieszczono ją w schronisku dla nieletnich, a następnie przeniesiono do aresztu śledczego nr 7, gdzie teraz czeka na rozprawę.
"Napisała do mnie ostatnio, że nie dostaje naszych listów. Próbowała też mnie podnieść na duchu, żebym nie płakała, zapewniała, że wszystko się jakoś ułoży" - opowiada Wiktoria.
4. Nastoletni więźniowie polityczni
Rozprawa Denisa odbyła się 10 marca, chłopak dostał wyrok 3 lat kolonii karnej. Według śledczych podczas protestów 10 sierpnia chłopak wraz z innymi oskarżonymi rażąco naruszył porządek publiczny, dopuścili się wandalizmu i rękoczynów wobec milicji. Do walki z funkcjonariuszami miały zostać użyte deski wyrwane z ławek, kije, uliczne kosze na śmieci, płyty chodnikowe, butelki, kamienie oraz inne przedmioty.
"Ta rozprawa była ciężkim szokiem dla naszej klasy. Nikt nie wierzy, że to może być prawda" - opowiadają koledzy Denisa.
Prawdopodobnie Wita otrzyma podobny wyrok. Oboje zostali uznani za więźniów politycznych.
Jak opowiada Olga Salomatova, ekspertka ds. Białorusi Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka od sierpnia białoruski system sprawiedliwości pracuje jak oszalały, wydając jeden wyrok za drugim.
- Przy czym są to procesy sądowe tylko z nazwy. Na Białorusi sądy nie przestrzegają prawa, więc procesy odbywają się bez zachowania jakichkolwiek standardów - opowiada Salomatova.
Duża część tych procesów dotyczy młodzieży. Reżim Alaksandra Łukaszenki nie odpuszcza nikomu, nawet niepełnoletnim. Jeden z ostatnich wyroków, który wstrząsnął całym krajem, dotyczył 16-letniego Nikity Zołotariowa, cierpiącego na epilepsję. Sąd skazał go na 5 lat bezwzględnej kolonii karnej. Jest to niespotykana skala represji wobec młodzieży.
- Ta historia bardzo dobrze obrazuje to, co się dzieje na Białorusi - opowiada Salomatova. Zdaniem ekspertki reżim Łukaszenki chce zdławić młodzież, ponieważ jest to najmniej podporządkowana grupa w społeczeństwie. - Młodzież nie chce przestrzegać zasad, których nie rozumie. Chce wolności - mówi Salomatova.
Zobacz również: Milicja porwała i więziła Darinę przez 10 dni. Teraz jest jedną z 400 białoruskich studentów, którzy uciekli do Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- Protesty na Białorusi. Nauczyciel angielskiego z Warszawy opowiada o bestialskim traktowaniu zatrzymanych
- Protesty na Białorusi. Matka przez tydzień szukała porwanej przez służby córki. "Kazali im rozebrać się do naga i pochylać"
- Dzieci wyglądają jak z obozów koncentracyjnych. Tak żyją w domach dziecka na Białorusi