Wściekła się na Psa Marshalla. "Proszę wytłumaczyć to moim dzieciom!"
Marshall to jeden z bohaterów "Psiego patrolu", bajki, która podbiła serca najmłodszych widzów. Kultowa kreskówka zainspirowała pewnego mężczyznę do szerzenia dobra. Sebastian Kozielski, znany w sieci jako "Marshall – Pies do zadań specjalnych", pokazuje, że bycie ulubionym psiakiem wcale nie jest proste.
1. Marshall – Pies do zadań specjalnych
Prawie każdy maluch kojarzy pieski z "Psiego patrolu". Chase, Zuma, Rocky, Everest, Rubble, Skye oraz Marshall stali się przyjaciółmi wszystkich małych miłośników czworonogów. Bajka ta emitowana jest w telewizji, kinie, a postaci w niej występujące pojawiają się na ubraniach i zabawkach dedykowanych najmłodszym.
Każda okazja jest odpowiednia, aby czynić dobro, a Sebastian Kozielski jest tego najlepszym przykładem. Mężczyzna od dwóch lat wciela się w postać uroczego dalmatyńczyka o imieniu Marshall. Przebrany za ukochanego psiaka odwiedza potrzebujące dzieci w całej Polsce, które przebywają w placówkach. W ten sposób umila im dzień i wywołuje uśmiech na twarzy.
2. Mama chciała zaprosić Marshalla do domu
Profil "Marshall – Pies do zadań specjalnych" prowadzony przez Sebastiana Kozielskiego skupia już 36 tysięcy obserwujących. Fani dalmatyńczyka w czerwonym stroju są ciekawi, gdzie tym razem przybędzie Marshall. Często jest to tajemnicą.
Kilka dni temu na profilu pojawił się screen wiadomości wymienionych z pewną mamą, która chciała, aby pies Marshall przybył do jej dziecka. "Dawno nie było żadnych pretensji. Kochani, macie jakiś pomysł, jak wytłumaczyć dzieciom? Bo jak zawsze jestem wygadany, tak tym razem mnie zatkało" – napisał Sebastian na Facebookowym profilu.
Następnie pokazał wiadomość, jaką otrzymał od mamy chłopca, u którego podejrzewany jest autyzm.
"Panie Sebastianie, widzę, że już prawie tydzień nigdzie pan nie był, a ja pisałam i prosiłam o odwiedziny dzieci. Syn miał podejrzenie autyzmu, też by się ucieszył. Jak pan gdzieś był, to nie mógł, a teraz mógł przyjechać, a nawet pan nie odpowiedział nic" – napisała zbulwersowana kobieta.
W odpowiedzi mama przeczytała, że pies Marshall nie odbywa prywatnych wizyt. "Szanowna pani, odpowiadam – skupiam się na działaniach charytatywnych, odwiedzinach u potrzebujących dzieci, w szpitalach, domach dziecka itp." – napisał Sebastian Kozielski. "Proszę wytłumaczyć to moim dzieciom!" – odpisała zdenerwowana kobieta.
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. Większość osób uważa, że mama przesadziła.
"No taka to powinna pstryczka w nos dostać. Skoro sama nie potrafi dzieciom wytłumaczyć, że nie są pępkiem świata", "Powiem tak: mój syn ma autyzm stwierdzony. Też by było miło, jak by Marshall odwiedził, ale nie będę zabierał czasu, kiedy jest w potrzebie na innej akcji. Pozdrawiam Seba, rób to co robisz", "Chyba naprawdę w tych czasach już mnie nic nie zaskoczy. Też mam dziecko z autyzmem i nigdy nie wymagałam od nikogo odwiedzin, mimo że syn uwielbia Psi Patrol", "Ta roszczeniowość robi się nie do wytrzymania" – piszą oburzeni internauci.
"Na rodzicu spoczywa obowiązek wytłumaczenia dziecku zaistniałej sytuacji. Mama sama wprowadziła w błąd dziecko, obiecując spotkanie z tobą. Zakładam, że doskonale wiedziała, że nie jeździsz z prywatnymi wizytami. Wszystkich się nie zadowoli i zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie chciał wykorzystać twoją dobroć" - dodaje jedna z osób obserwujących profil Kozielskiego w mediach społecznościowych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl