Wolnoć Tomku w swoim domku
Każdy, kto mieszka w bloku dobrze wie, z czym to się wiąże. Hałas czy domowe odgłosy niosą się po całym pionie, za nic mając marzenia o ciszy i spokoju. Często się zdarza, że w pewnym momencie wprowadza się ktoś, kto zaczyna wpływać negatywnie na nasze bytowanie. Czasem jest to muzyk grający na trąbce o 6 rano a czasem rodzinka z dwójką rozbieganych i piszczących dzieciaczków.
1. To tylko dzieci
Wertując ostatnio forum, na którym mam przyjemność się udzielać, trafiłam na wątek mamy, która jest w konflikcie ze swoimi sąsiadami mieszkającymi piętro niżej. Mają oni pretensje o zbyt głośne zachowywanie się jej dwójki dzieci (2 i 4 latka). Dzieci są żywe, bawią się, krzyczą i piszczą pomimo upomnień matki.
Większość przeczytanych przeze mnie wpisów nie kryje oburzenia postawą sąsiadów. "Kochana, hałas dzieci zawsze będą robiły i nie mamy na to wpływu, że akustyka w bloku jest słaba..." Piszę jedna z forumowiczek, druga zaś dodaje: "jeśli są bezdzietni, to pewnie zazdroszczą i w ten sposób wyładowują emocje". Takich opinii jest więcej np.: "to tylko dzieci, one muszą się wybiegać, nie będę hamować ich rozwoju, przecież to normalne" itp... Ale jak to w życiu bywa, każdy kij ma dwa końce.
2. Z drugiej strony
Po drugiej stronie barykady stoją ludzie, którzy po całym dniu pracy chcą wypocząć. Przyjść do domu, usiąść w ciszy i się zrelaksować. Ciężko jest to zrobić, kiedy nad głową słychać dudnienie, krzyki, płacz czy inne odgłosy dziecięcych zabaw. Jedna z użytkowniczek tego samego forum tak pisze o swoich sąsiadach: "Mieszkam w bloku, a nade mną dziadkowie, którzy opiekują się wnukiem. Wybaczcie, ale siedzę już i prawie ryczę z bezsilności i niemocy i hałasu. Dziecko naprawdę generuje hałas i to tak duży, że jak coś oglądam to muszę podgłaśniać wszystko, bo niestety nie da się nic usłyszeć."
Inna zaś dodaje: "Ja również cierpię we własnym mieszkaniu z powodu dwóch małych chłopców mieszkających powyżej. Co zauważyłam, kiedy dzieci są pod opieką starszej pani- opiekunki jest w miarę cicho. Pani zabiera ich na plac zabaw, tam się wyszaleją, a w mieszkaniu zachowują się ciszej. Ta pani nieraz zwracała im uwagę na balkonie, aby nie krzyczeli, nie tłukli się po balustradzie, bo przeszkadzają innym. Problem zaczyna się, gdy do domu wracają rodzice. Dzieci robią taki hałas, że trudno normalnie funkcjonować. Biegają, biją się non stop, piszczą itp. i tak cały czas do 22.00 (!!!)"
Dzieci zazwyczaj są energiczne, biegają, skaczą, szurają czy piszczą. Dla rodziców jest to oznaka prawidłowego rozwoju dziecka, ale dla innych niestety nie. Życie w ciągłym hałasie i brak możliwości odłączenia się od niego powoduje frustrację, nerwowość i prowadzi do konfliktów. Jak temu zapobiec? Jedna z mam radzi kupić sąsiadom stopery do uszu, ale czy ona sama chodziłaby w domu z zatkanymi uszami? Rada mocno niepraktyczna. Ktoś inny zaleca wygłuszyć sufit, ale czy to jest problem sąsiadów, że nasze dzieci hałasują? Czy nie jest tak, że to my, rodzice za nie odpowiadamy?
3. Zgodnie z prawem
W polskim prawie nie ma pojęcia: „cisza nocna”. Funkcjonuje ono jedynie w wewnętrznych przepisach wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych. Zgodnie z artykułem 51 Kodeksu wykroczeń, który mówi: § 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Zakłócanie spokoju można zgłosić niezależnie od pory dnia czy nocy.
Dlatego też należy wziąć pod uwagę, że jeśli nie zapanujemy na swoimi pociechami, to możemy spodziewać się wizyty policji. Oczywiście jest to ostateczność, ale warto o tym pamiętać. Dzieci nawet w ciągu dnia nie powinny zakłócać spokoju innych mieszkańców bloku. Działa to także w drugą stronę, sąsiad, który lubi słuchać głośno muzyki lub wiercić całymi dniami również łamie prawo.
Sama jestem mamą żywego sreberka, które nie usiedzi w miejscu dwóch minut. Hałas owszem jest, i to duży, ale staram się nad nim zapanować. Nie proszę sąsiadów o to, by wygłuszyli sobie mieszkanie, tylko zabieram dziecko na dwór, nie kupuję im zatyczek do uszu w prezencie, tylko staram się tak pokierować zabawą swojego dziecka, aby nie hałasowało. Bo to moje dziecko, a nie sąsiadów. Nie przemawiają do mnie tłumaczenia, bo to tylko dziecko, bo ono musi. Takie samo wyjaśnienie może zastosować sąsiad wiercący w ścianie w niedziele o 6 rano... On też musi zawiesić szafkę.
Przeczytaj także:
- Niezwykła sesja zdjęciowa. Karmienie piersią powyżej roku w obiektywie Natalie McCain
- Facet na tacierzyńskim niemęski? “Wstyd jest, jak ojciec nie umie zmienić pieluchy”
- Dziwne zwyczaje związane z narodzinami dziecka z różnych stron świata
- Składnik pasty do zębów, który sieje postrach. Czy jest się czego bać?
- Czytasz z dzieckiem książki obrazkowe? To może pomóc w leczeniu popularnych zaburzeń językowych
Życie w bloku to rodzaj kompromisu, każdy musi pójść na jakieś ustępstwa. Wiadomo, dzieci to dzieci, ale to od nas, rodziców zależy, jak się zachowują, to my powinniśmy zapanować nad nimi, nie one nad nami.