Ważne zmiany w szkołach. Uczniów czekają obowiązkowe testy
Projekt "Sportowe talenty" zakłada obowiązkowe testy sprawnościowe uczniów, jak również gromadzenie pomiarów związanych ze wzrostem i wagą dzieci i młodzieży ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Ma na celu m.in. walkę z nadwagą i otyłością, jednak, jak zauważają niektórzy pedagodzy, mogą przynieść odwrotny skutek.
1. Czym są "Sportowe talenty"?
17 sierpnia 2023 sejm uchwalił zmiany w ustawie o sporcie i w Prawie oświatowym. Uruchomiono ewidencję "Sportowe talenty", czyli obowiązkowe testy sprawnościowe, które będą się odbywać rokrocznie w klasach od czwartej do ósmej szkół podstawowych oraz w szkołach ponadpodstawowych. Projekt przygotowało Ministerstwo Edukacji i Nauki we współpracy z Ministrem Sportu i Turystyki.
Autorzy pomysłu podkreślają, że zebrane wyniki posłużą do" systemowego monitorowania sprawności fizycznej najmłodszej części polskiego społeczeństwa", jak również pomogą w walce z nadwagą i otyłością. Resort edukacji powołuje się przy tym na dane Instytutu Matki i Dziecka, które wskazują, że liczba dzieci otyłych wśród ośmiolatków zwiększyła się z 32 proc. w 2018 roku do ponad 35 proc. w 2021 roku. To zaś może przekładać się na groźne choroby w przyszłości.
Testy mają ponadto, zgodnie ze swoją nazwą, wychwytywać młodych zdolnych sportowców.
2. Co będą obejmować testy sprawnościowe?
Testy mają się odbywać pomiędzy marcem a kwietniem i nie wpływać na ocenę ucznia z WF-u. Do najbliższych może więc dojść już za kilka miesięcy.
Mają obejmować następujące aktywności: skok w dal z miejsca, bieg 10 razy po 5 metrów, 20-metrowy bieg wahadłowy oraz tak zwany plank, czyli deskę (podpór na przedramionach w leżeniu przodem).
Projekt zakłada także samodzielne podawanie wzrostu i masy ciała uczniów - w przypadku tych niepełnoletnich mają to robić ich rodzice. Szkoła ma nie weryfikować danych, a jedynie wprowadzić je do systemu. Nie przewidziano żadnych kar dla uczniów w ramach egzekwowania tego obowiązku.
Można się więc zastanawiać, na ile zgromadzone w ten sposób dane będą prawdziwe i rzetelne, a nie zmyślone. Taka ewidencja dotyka również tematu dla wielu uczniów wrażliwego, może więc być szkodliwa pod kątem psychologicznym i emocjonalnym. Szczególnie dla tych uczniów, którzy zmagają się chociażby z otyłością, nadwagą czy zaburzeniami odżywiania.
Program zacznie działać, jeśli rządowe rozporządzenie zostanie opublikowane przed 1 września.
3. Co na to nauczyciele?
Wielu nauczycieli z ostrożnością, a często wręcz niechęcią podchodzi do pomysłu obowiązkowych testów sprawnościowych.
"Dzieci nie lubią testów z wychowania fizycznego, choć oczywiście i tak je robimy. Wolą jednak gry zespołowe, a nie np. bieg na 60 m. Dlatego obawiam się, że uczniowie mogą masowo nie przystępować do resortowych testów, a nikt ich przecież do tego nie zmusi. Testy mogą też być traktowane po macoszemu przez nauczycieli, którzy uznają, że to tylko dodatkowa biurokracja" - skomentował dla "Dziennika Gazety Prawnej" Jacek Rudnik, nauczyciel WF-u i wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Redakcja WP Parenting jeszcze przed wprowadzeniem projektu w życie rozmawiała z Lucyną Kędzierską, nauczycielką wychowania fizycznego z 30-letnim stażem, która podkreśliła, że "przez te pomysły ministra Przemysława Czarnka połowa uczniów całkiem wypisze się z WF-u".
Kędzierska zwracała też uwagę na to, co zniechęca młodych ludzi do lekcji wychowania fizycznego - wymieniała m.in. brak odpowiedniej infrastruktury sportowej, odpowiednich szatni i prysznicy.
"Brakuje tak podstawowych rzeczy, jak sanitariaty. To by bardziej zachęciło młodych do ćwiczeń niż obowiązkowe testy. Zamiast wydawać pieniądze na ogólnopolski system, który będzie obsługiwał te wyniki, powinno się dobudować łazienki, unowocześnić infrastrukturę sportową, dać większy wybór dyscyplin i zastanowić się z empatią, dlaczego młodzi się nie ruszają. Niech tym się MEiN zajmie, a nie kupowaniem systemów informatycznych pod jakieś Bazy Talentów" - powiedziała.
Nauczycielka surowo oceniła pomysł obowiązkowych testów sprawnościowych sugerując, że mogą przynieść odwrotne skutki.
"Dzieciaki testuje się na każdym kroku. Jeszcze brakowało obowiązkowych, centralnych testów z WF-u. Nie tędy droga do walki z otyłością. Sport ma się kojarzyć z przyjemnością. Pomysły ministra Czarnka osiągną odwrotny od zamierzonego efekt. Boję się, że skutki będą straszne" - dodała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl