Trwa ładowanie...

W święta porodówki przeżywają oblężenie. Położne zdradzają dlaczego

 Marta Słupska
24.12.2023 12:30
Dziecko zamiast prezentu pod choinkę. W święta oddziały położnicze przeżywają oblężenie
Dziecko zamiast prezentu pod choinkę. W święta oddziały położnicze przeżywają oblężenie (Getty Images, Pixabay )

Święta Bożego Narodzenia to prawdziwy baby boom. - Kiedyś w Wigilię rodzice na porodówce napisali do dziadków z pytaniem, czy otworzyli już prezenty, bo do nich "już przyszło Dzieciątko". Tamci ze zdziwieniem odpisali, że nie, bo jeszcze za wcześnie. Para wysłała im zdjęcie nowo narodzonego malucha z podpisem, że u nich już się pojawiło - opowiada Marta Siudzik, położna ze Strzelec Opolskich.

spis treści

1. Poród przy dźwiękach kolęd

Zwykle zaczyna się kilka godzin po wigilijnej kolacji, zazwyczaj w nocy. Albo kolejnego dnia, w pierwszy lub drugi dzień świąt. Nagle odchodzą wody, zaczyna się czynność skurczowa. Poród. "Teraz, w Boże Narodzenie?!" - myślą rodzące, ale nie ma czasu na rozważania. Trzeba jechać do szpitala.

Niektóre oddziały położnicze w okresie świątecznym przechodzą oblężenie. Jak to się dzieje, że maluchy na moment przyjścia na świat tak często "wybierają" właśnie święta? Położne mają na to wytłumaczenie.

- Do Wigilii i podczas niej kobiety są zajęte przygotowaniami i obowiązkami, natomiast potem mogą już wszystko odpuścić - i właśnie wtedy obserwujemy najwięcej porodów. Standardem jest, że w nocy z Wigilii na pierwszy dzień świąt zaczynają na oddział przyjeżdżać rodzące. Więcej jest ich też w pierwszy i drugi dzień świąt. Czasem kobiety żartują, że rodzina dostała na święta super prezent w postaci nowo narodzonego dziecka - mówi w rozmowie z WP Parenting Marta Siudzik, położna ze Strzelec Opolskich.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

- W Wigilię kobiety są jeszcze zblokowane, mają głowy zajęte różnymi sprawami. Dopiero gdy odpoczną i się rozluźnią, zaczynają rodzić. W Wigilię obserwuję mniej rodzących, natomiast prawdziwy baby boom następuje w drugi dzień świąt i już po świętach - dodaje w rozmowie z WP Parenting Paula Marek, położna z Katowic.

Położne zgodnie przyznają, że dyżury w święta różnią się od wszystkich innych: są spokojniejsze, bo w tym czasie nie ma zaplanowanych zabiegów ani indukcji porodów, a przy tym upływają w wyjątkowej atmosferze pośród poustawianych na oddziałach choinek, zapalonych lampek i rozwieszonych girland. Inna jest także muzyka, która płynie z głośników.

Świątecznie przystrojony oddział położniczy Szpitala Południowego w Warszawie
Świątecznie przystrojony oddział położniczy Szpitala Południowego w Warszawie (położna Katarzyna Kruszewska)

- Pamiętam panią, która rodziła w Wigilię. Pogodziła się już z tym, że spędzi święta na oddziale. To był spokojny poród. Pani w jego trakcie słuchała kolęd, a dziecko urodziło się praktycznie o północy, czyli w pasterkę. Potem rodzina śmiała się, że będzie mu trzeba robić podwójne prezenty: na urodziny i Boże Narodzenie. Inna pani rodząca w święta, która miała zagraniczne korzenie, nazwała synka Jesus - wspomina położna Marek.

- U nas na Śląsku mówi się, że prezenty przynosi Dzieciątko, czyli sam mały Jezus. Kiedyś w Wigilię rodzice jeszcze na porodówce napisali do dziadków z pytaniem, czy otworzyli już prezenty, bo do nich "już przyszło Dzieciątko". Tamci ze zdziwieniem odpisali, że nie, bo jeszcze za wcześnie. Na to szczęśliwa para wysłała im zdjęcie nowo narodzonego malucha z podpisem, że u nich już się pojawiło - śmieje się Siudzik.

Nie wszystkie porody są jednak tak spokojne. Zdarza się, że do narodzin dochodzi, gdy ciężarna odwiedza w święta rodzinę mieszkającą w innym mieście.

- Raz przyjechała rodząca, która mieszkała 200-250 km od Warszawy. Odwiedzała na święta rodzinę. Niestety, nie zabrała ze sobą żadnych ważnych dokumentów związanych z ciążą, bo nie spodziewała się, że poród zacznie się akurat wtedy. Była bardzo zdziwiona, że to już i że musi rodzić u nas - opowiada w rozmowie z WP Parenting Katarzyna Kruszewska, położna, koordynatorka położnych Bloku Porodowego ze Szpitala Południowego w Warszawie.

- Jedna rodząca, która do nas przyjechała w święta, była akurat na Śląsku, bo odwiedzała rodzinę. Miała jeszcze kilka tygodni do porodu. Zupełnie nie była przygotowana do tego, że jej dziecko już teraz pojawi się na świecie, więc dostała w szpitalu paczkę z ubrankami i środkami higienicznymi przeznaczonymi dla biedniejszych rodzin - mówi położna Marek.

Paula Marek, położna
Paula Marek, położna (archiwum prywatne)

Święta na oddziale są wyjątkowe z jeszcze jednego powodu: zapachów. Nie chodzi o woń choinek czy zapalonych lampek, ale świątecznych potraw, które odwiedzający masowo przynoszą dla świeżo upieczonych mam.

- W czasie świąt na oddziale położniczym jest zdecydowanie więcej odwiedzin. Już na korytarzu unosi się zapach świątecznych potraw, bo goście przynoszą mamom jedzenie z wigilijnego stołu: barszcz w słoiczkach, pierogi, rybę, bigos - opowiada położna Marek.

- Rzadko, ale zdarzają się panie, których nikt nie odwiedza. To w święta jest szczególnie przykre. Czasem wynika to z całkowitego braku wsparcia partnera, a czasem z tego, że w domu ojcowie zajmują się młodszym rodzeństwem lub pracują za granicą. Staramy się z nimi więcej rozmawiać, by nie czuły tej samotności. Widać, że potrzebują kontaktu, bo zdarza im się przychodzić do dyżurki położnych, żeby zamienić kilka zdań - mówi Siudzik.

2. Kilka minut ma znaczenie

Jak przyznają położne, wyjątkowe porody przypadają także na końcówkę roku. Wtedy rodzące starają się jak najbardziej… spowolnić moment narodzin maluchów. Prawie każda chce, by dziecko przyszło na świat już w Nowym Roku.

- Niektóre w trakcie porodu wręcz śmieją się, że będą zaciskać nogi, aby maluch za szybko się nie urodził. Zdarza się, że gdy jest już całkowite rozwarcie, odliczamy minuty lub wręcz sekundy do tego, czy dziecko przyjdzie na świat jeszcze w grudniu, czy już w styczniu - śmieje się Paula Marek.

- Panie, które zaczynają rodzić 31 grudnia, nie przyjmują wręcz tego do wiadomości. My mówimy: "ma pani już rozwarcie, które postępuje". A one za wszelką cenę chcą przeciągnąć ten poród, tak jakby naturę można było oszukać. Kobiety, które mają termin na przełom stycznia i grudnia, często zresztą już pod koniec roku starają się nic nie robić, żeby przypadkiem za wcześnie nie urodzić - opowiada Marta Siudzik.

Marta Siudzik, położna ze Strzelec Opolskich
Marta Siudzik, położna ze Strzelec Opolskich (archiwum prywatne )

Sylwestrowe porody, które odbywają się przy akompaniamencie strzelających za oknem fajerwerków, są niezapomniane nie tylko dla rodzącej i jej partnera, ale też uczestniczących w nich położnych.

- Wtedy na porodówce razem z przyszłymi rodzicami obserwujemy fajerwerki i stukamy się kieliszkami wypełnionymi szampanem - oczywiście bezalkoholowym! - podczas porodu. Potem witamy na świecie dzidziusia. To niesamowicie magiczny początek nowego roku - mówi Kruszewska ze Szpitala Południowego. I wspomina:

- W sylwestra 2021/2022 roku, gdy po północy wybuchły pierwsze fajerwerki, otrzymałam telefon. Najpierw były życzenia, a potem informacja: "Sylwia zaczęła rodzić, jedziemy na porodówkę!". Pojechałam do szpitala i w ten sposób przyjęłam na świat pierwsze w tamtym roku dziecko, a był to synek mojego stryjecznego brata.

- Na jednym z dyżurów miałam panią, która miała zaplanowane cięcie cesarskie na styczeń. Niestety, 31 grudnia odeszły jej wody, zaczęła się czynność skurczowa. Była bardzo zaskoczona, wręcz zszokowana. "Mówiła: "jak to dzisiaj, to nie może być dzisiaj!". Trudno było jej przyjąć to do wiadomości. Mimo że wszyscy chcieli, aby dziecko urodziło się w Nowym Roku, to maluch sam zdecydował i pojawił się na świecie ostatniego dnia grudnia. Rodzice się jednak cieszyli, że mają takiego nietypowego sylwestra - mówi Siudzik.

- Wiem z opowiadań koleżanek sprzed wielu lat, że jeśli dziecko urodziło się kilka minut przed Nowym Rokiem, to wpisywano, że przyszło na świat 1 stycznia. Teraz wszystko jest skomputeryzowane i nie ma możliwości, żeby przesunąć tę datę - dodaje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze