Ukraińskie matki chwyciły za broń. "Musimy bronić naszych dzieci"
Odessa jest portowym miastem na południu Ukrainy, które stało się jednym z celów bombardowań przez wojsko rosyjskie. Zwykli obywatele, chcąc bronić swego miasta, chwycili za broń. Wśród nich znalazły się też dwie młode mamy, które nie boją się walki i liczą się z tym, że mogą zginąć. "To dla naszych dzieci" – mówią.
1. Młode matki chwyciły za broń
Przed wojną Olena Lolesnyk i Kamila Suleymanova pracowały w urzędzie miasta Odessy i spełniały się w roli matek. 30-letnia Olena jest bowiem mamą dziewięcioletniego Dawida, a 33-letnia Kamila ma 12-letniego Daniela.
Jednak po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, kobiety postanowiły chwycić za broń i dołączyły do ukraińskiej armii. W rozmowie z MailOnline przyznały, dlaczego się zdecydowały na ten ruch.
- Jestem gotowa zabić, aby chronić moje miasto, moją rodzinę, mój kraj – powiedziała Olena, po odebraniu nagrody od burmistrza miasta. - Staram się nie myśleć o tym, czy mogę umrzeć, ale jestem gotowa oddać swoje życie, aby chronić wszystko, co kocham – zaznaczyła.
2. "Musimy bronić naszej ziemi dla naszych dzieci"
30-letnia Olena przyznała, że nie wie, kto zajmie się jej dziewięcioletnim synem Dawidem, jeśli coś jej się stanie. Jej matka nie żyje, a ojciec nie ma kontaktu z dzieckiem. Ponadto sam obecnie służy w armii. Mimo to kobieta uważa, że nie miała innego wyjścia, jak tylko pomóc w obronie miasta.
Z kolei 33-letnia Kamila, która była członkiem rady miejskiej, nie powiedziała swojej matce o tym, że wstąpiła do wojska. Kobieta zajmuje się patrolowaniem ulic.
- Mój syn ma 12 lat. Muszę chronić Odessę dla niego, dla jego przyszłości – powiedziała. - Musimy bronić naszej ziemi. To dla naszych dzieci – podsumowała Kamila.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Polecane
- Co czeka ukraińskie dzieci w polskiej szkole? Zasady przyjmowania cudzoziemców do polskich szkół
- Jak wygląda życie ukraińskich rodzin, które znalazły schronienie w Polsce? "Przede wszystkim chcę zwrócić uwagę na to, że to nie są osoby, które żyją z zasiłków, z 500 plus"
- Część rodziców nie odebrała dzieci urodzonych przez ukraińskie surogatki. "Jedna para napisała rezygnację"