Ugotowała dzieciom rosół i zniknęła. Tajemnicze zaginięcie sprzed lat
W życiu wielu z nas zdarzają się sytuacje, które wydają się nieprawdopodobne, aż do momentu, gdy stają się rzeczywistością. Ta historia o zaginięciu kobiety przyprawia o dreszcze i pokazuje, że życie potrafi zmienić się dosłownie w jednej chwili. Mama oraz synowie zaginionej Anny z Gliwic wciąż zastanawiają się, czy kobieta żyje, choć ostatni raz widzieli ją ponad 20 lat temu.
1. Rodzina Anny Szewczyk
W latach 90. Anna Szewczyk wraz z mężem i synem Tomkiem emigrowała do Niemiec. Para doczekała się jeszcze jednego dziecka - syna Dawida. Gdy przestało się im układać, małżonek Anny zostawił rodzinę w obcym kraju. Z tego powodu kobieta postanowiła powrócić do Polski i zamieszkać z mamą Janiną, która po śmierci męża została sama w dwupokojowym mieszkaniu na pierwszym piętrze wieżowca z lat 70.
Jeden pokój zajęła więc babcia, a drugi jej córka z wnukami. Z uwagi na znajomość języka niemieckiego, Anna nie musiała długo szukać zatrudnienia. Rozpoczęła pracę dla niemieckiej firmy, ale mimo to pieniędzy brakowało. Ojciec chłopców nie płacił alimentów, a emerytura jej mamy była niska.
Dodatkowo starszy syn Anny miał problemy z adaptacją do nowej rzeczywistości. Wyprowadzka z Niemiec, rozwód rodziców i odejście ojca odcisnęło na nim piętno. Chłopiec był wycofany i nieufny. W przeciwieństwie do młodszego brata nie miał kolegów w Gliwicach.
2. Tajemnicze zniknięcie Anny z Gliwic
Ta data pozostanie w pamięci rodziny już na zawsze. 23 września 2001 roku rozpoczął się normalnie. Rano Anna umyła głowę, a Janina, jedząc śniadanie, planowała wieczorne wyjście na wybory parlamentarne. Tego dnia pomagała także znajomym w prowadzeniu sklepu, który znajdował się tuż obok.
Około godziny 14 sześcioletni Dawid i 12-letni Tomek weszli do sklepu, by zostawić u babci klucze. Poinformowali ją, że wyszli z mieszkania wraz z mamą, która musiała gdzieś wyskoczyć. Zanim wyszła z domu ugotowała rosół. Dzieci usłyszały jedynie, że niedługo wróci. Niestety, tak się nie stało.
Wieczorem Anny nadal nie było w domu. Jej ówczesny partner Piotr również zaczął się martwić, ponieważ telefon kobiety nie odpowiadał. Przyjaciółka ani znajomi także nie mieli pojęcia, gdzie może znajdować się kobieta. Kolejnego dnia nie stawiła się w pracy. Rano Janina obdzwoniła szpitale, ale nikt nic nie wiedział. W końcu emerytka wraz z partnerem córki poszła na komisariat policji, by zgłosić zaginięcie.
3. Minęły prawie 23 lata
Kolejne dni, tygodnie i miesiące były bardzo trudne. Janina martwiła się o córkę i jednocześnie musiała opiekować się chłopcami, którzy z dnia na dzień zostali bez mamy. Początkowo kobieta nie mogła liczyć na wsparcie finansowe od państwa, więc jej niska emerytura musiała wystarczyć na wszystko, co oczywiście było niemożliwe. Dopiero po roku Janina oficjalnie została rodziną zastępczą dla wnuków, co wiązało się z otrzymywaniem niewielkich świadczeń od państwa.
W międzyczasie Janina regularnie odwiedzała policję, by dowiedzieć się czegokolwiek w sprawie córki. Sprawą zajęły się media i historia Anny była nawet emitowana w telewizji, ale to przyniosło tylko szczątkowe i niepotwierdzone informacje.
We wrześniu tego roku miną 23 lata od zaginięcia Anny Szewczyk. Niestety jej los nadal jest nieznany. Mimo to mama oraz synowie nadal mają nadzieję na pozytywny finał.
"Aniu, jeżeli nie chcesz odezwać się do mnie, bo masz o coś jakiś żal, to skontaktuj się, proszę, ze swoimi synami i daj im znać, że żyjesz" - takie słowa Janina kieruje do córki, za którą tęskni każdego dnia.
Historię Anny Szewczyk przypomniano na blogu sprawykryminalne.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl