Trzylatka uciekła z przedszkola. Rodzice oskarżają personel placówki
Trzyletnia dziewczynka uciekła z przedszkola w Stockport w północno-zachodniej Anglii. Ojciec dowiedział się o zaginięciu dziecka dopiero w chwili, kiedy przyszedł odebrać córkę z przedszkola. Najprawdopodobniej wydostała się przez szparę w ogrodzeniu i postanowiła samodzielnie dostać się do domu.
1. Trzylatka uciekła z przedszkola na ruchliwą ulicę
Trudno sobie nawet wyobrazić do musiał przeżywać w tamtej chwili ojciec trzylatki. O 15:20, jak zwykle przyszedł odebrać swoją córeczkę i dowiedział się od opiekunów placówki, że dziewczynka zaginęła.
Dziesięć minut później okazało się, że dziecko zostało odnalezione całe i zdrowe blisko domu. Wszystko wskazuje na to, że dziewczynka wydostała się z placówki dosłownie kilka minut przed przyjściem taty i ruszyła w stronę domu wzdłuż ruchliwej ulicy. Zupełnie sama przeszła ponad kilometr.
2. Rodzice pytają, jak to możliwe, że nikt nie zauważył, jak wychodziła?
W komunikacie wysłanym do rodziców placówka poinformowała, że o godz. 15:15 jeden z nauczycieli stał przy bramie, gdy rodzice odbierali maluchy z przedszkola, a drugi opiekun był z dziećmi na placu zabaw. Ich zdaniem, to wtedy dziewczynka, korzystając z zamieszania, musiała się prześlizgnąć przez luźny panel w ogrodzeniu i wymknąć na ulicę.
"Około 15:18 zespół został poinformowany, że na placu zabaw zaginęło dziecko. Zespół sprawdził wnętrze przedszkola, a następnie przeszukał teren wokół budynku" - wyjaśnia dyrekcja placówki.
Przedszkole zapewnia, że personel zaczął szukać malucha od razu, kiedy się zorientowano, że trzylatka zaginęła. Jednak jak opisuje Wales Online, wielu rodziców ma ogromne wątpliwości i pretensje do opiekunów, po tym, co się stało.
"Dziecko musiało być poza placem zabaw na długo przed tym, skoro udało jej się przebyć taką odległość. To tylko pokazuje, że nie mają pojęcia, kiedy wyszła, co jest naprawdę przerażające" - mówi jeden z rodziców cytowanych przez lokalne media.
Inni pytają, dlaczego nikt wcześniej nie zauważył, że ogrodzenie może być uszkodzone. Wszyscy cieszą się, że dziecku nic się nie stało, ale przyznają, że miała ogromne szczęście.
"Ten odcinek, który pokonała, znajdował się wzdłuż bardzo ruchliwej głównej drogi w Romiley, a ona szła zupełnie sama. Personel, zamiast szukać dziecka, stał przed placówką, płacząc. Szukali inni dorośli" - opowiadał inny z rozmówców.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl