Trwa ładowanie...

Trudna sytuacja na covidowym oddziale dziecięcym. Coraz więcej rodziców choruje

 Maria Krasicka
01.04.2021 15:31
Na oddziale pracują wolontariusze
Na oddziale pracują wolontariusze (Facebook)

Trzecia fala koronawirusa jest bardzo niebezpieczna. Chorują coraz młodsi ludzie, w tym rodzice małych pacjentów z oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii w Szpitalu Miejskim im. Stefana Żeromskiego w Krakowie. "Walczą do końca, żeby z tymi dziećmi być" - mówi w rozmowie z WP Parenting dr Lidia Stopyra, specjalistka chorób zakaźnych.

spis treści

1. Trudna sytuacja na oddziale dziecięcym

We wtorek 30 marca ukazał się na Facebooku wstrząsający post. Lekarze ze szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie apelowali o to, by na oddział dziecięcy zgłaszali się wolontariusze, którzy mogliby wesprzeć małych pacjentów zmagających się z COVID-19, ponieważ coraz więcej rodziców trafia na oddział dla dorosłych z ciężkimi objawami choroby.

"W trzeciej fali COVID-19 ciężko chorują młodzi ludzie - rodzice naszych pacjentów. Wczoraj 2-letnia Ola i 6-letni Maks, obydwoje z COVID-19, zostali sami. Rodziców musieliśmy hospitalizować w oddziale dla dorosłych, na tlenie, walczą" – napisała w poście dr Lidia Stopyra, ordynator oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii w Szpitalu Miejskim im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.

(Facebook)
Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

Na szczęście mimo restrykcyjnych warunków koniecznych do spełnienia (bycie zaszczepionym lub ozdrowieńcem), odzew był tak ogromny, że w ciągu zaledwie kilku godzin udało się zebrać dostateczną liczbę chętnych wolontariuszy.

- Już mi tu rzeczniczka prasowa pisze, żebym wycofała post, bo mamy wystarczająco dużo wolontariuszy. Trzeba pamiętać, że jeszcze muszą być załatwione wszelkie formalności. Każdy musi przejść odpowiednią weryfikację, mimo że są to głównie osoby z najbliższego i zaufanego grona - mówi w rozmowie z WP Parenting dr Lidia Stopyra.

2. Rodzice małych pacjentów coraz częściej chorują

Jednak jak dodaje, problem jest bardzo poważny. Coraz młodsi ludzie ciężko chorują i takich przypadków na oddziale jest więcej. Większość rodziców przebywających z dziećmi również choruje na COVID-19, ale nie chcą zostawić swoich pociech samych. Często jest też tak, że jeśli rodzice muszą iść na oddział covidowy dla dorosłych, to przychodzi ktoś z rodziny. Problem najczęściej dotyczy rodziców samotnych.

- Większość to są sytuacje, gdzie rodzice są chorzy, ale starają się dotrzymać tej ostatniej sekundy przy dziecku. Czasem rzeczywiście coraz gorzej oddychają, ale przy dziecku trwają – mówi dr Stopyra. - Tutaj jednak było tak, że oboje rodzice zachorowali na tyle ciężko i równocześnie, że wylądowali na oddziale dla dorosłych. Musieliśmy się starać o dodatkową pomoc. Przy tym, jak nasze panie pielęgniarki w tym momencie biegają, bo jest mnóstwo dzieci, mnóstwo pracy, to nie ma szans, żebyśmy tym dzieciom zapewnili opiekę. Takie dwuletnie dziecko potrzebuje tej opieki cały czas.

Oddział covidowy
Oddział covidowy (Facebook)

Zweryfikowani, zaszczepieni wolontariusze są potrzebni do pomocy, ponieważ dalsza rodzina, czy znajomi rodziny nie mogą odwiedzać małych pacjentów. Ze względu na pandemię odwiedziny od roku są zakazane. Rodzice, którzy są jedynymi opiekunami, upoważniają osoby, które ewentualnie z dzieckiem będą później przebywać, które można informować m.in. o stanie zdrowia.

Natomiast jeżeli rodziców nie ma i dzieci zostają same to wtedy pracownicy szpitala i wolontariusze przyszpitalni zajmują się małymi pacjentami.

- Na szczęście jest to rzadkość. Nie jest tak, że mamy połowę oddziału dzieci samotnych, aż tak źle jeszcze nie jest. Natomiast większość rodziców choruje. Chorują na tyle, że my tutaj im pomagamy, osłuchujemy ich i podajemy leki. Takich sytuacji jak ta, gdzie oboje rodzice byli ciężko chorzy, na szczęście jest bardzo mało – mówi dr Stopyra.

Jak dodaje, kiedy chore dziecko zostaje samo na oddziale, jest to straszna sytuacja zarówno dla niego, jak i dla rodziców.

- Myślę, że gorzej to znoszą rodzice niż dzieci. Walczą do końca, żeby z tymi dziećmi być, tej rozłąki się boją najbardziej i przeżywają to strasznie. Dzieci to tak jakby do przedszkola poszły pierwszy raz. Tak samo jest tutaj tylko trochę dłużej - zauważa dr Stopyra.

3. Dzieci chore na COVID-19

Dr Lidia Stopyra zauważa również, że liczba dzieci zakażonych stale rośnie. Na oddziale chorób infekcyjnych i pediatrii w szpitalu im. Stefana Żeromskiego, prawie wszystkie miejsca są zajęte.

Mali pacjenci chorują zdecydowanie ciężej, częściej wymagają tlenu, gorzej się czują i wyżej gorączkują. Czy to może być spowodowane wariantem brytyjskim koronawirusa?

- Myślę, że tak. W tym momencie 80 proc. zachorowań jest spowodowane wariantem brytyjskim. Widzimy, że i zakaźność jest duża i ciężkość choroby jest większa, więc na pewno ta mutacja ma w tym udział - mówi.

Na jakie objawy należy zwracać szczególną uwagę u dzieci?

- W obecnej sytuacji epidemiologicznej jest tak, że jeśli małe dziecko ma objawy infekcji, to jest bardzo duża szansa, że to jest COVID-19. Takie dziecko musi być zbadane przez lekarza. Rodzice nie są w stanie tak naprawdę samodzielnie ocenić, czy jest to niegroźna infekcja, którą można leczyć w domu. Czasem objawy nie wydają się groźne, natomiast, kiedy trafia do nas, widzimy, że ma w płucach liczne zmiany. Trzeba zachować czujność - podsumowuje dr Lidia Stopyra.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze