Czym jest trollparenting? Nieświadomi rodzice szkodzą swoim dzieciom w sieci
Nagie dziecko na plaży, 4-latek bez zębów, dziewczynka, która nie zdążyła do toalety – to tylko niektóre sytuacje, które rodzice postanowili uwiecznić na zdjęciach i podzielić się nimi ze znajomymi w sieci. Ba! Niektórzy zakładają swoim pociechom konta w mediach społecznościowych! Tak nieświadomie stają się internetowymi trollami, którzy śmiejąc się z własnych dzieci, nie wiedzą, jak bardzo mogą je skrzywdzić.
1. Album rodzinny
Miałem to szczęście, że urodziłem się przed erą powszechnego internetu w Polsce. I nie chodzi o banały dotyczące "prawdziwych zabaw" na podwórku, bo sieć stwarza dzisiaj dzieciom, już od najmłodszych lat, możliwości, o których ja mogłem wtedy tylko pomarzyć. Przeglądając album rodzinny, zdałem sobie jednak sprawę, że niektóre zdjęcia (których, chcąc nie chcąc, jestem głównym bohaterem) mogłyby wywołać niemałą furorę w sieci. A tak przynajmniej bawią wyłącznie rzeszę krewnych, którzy oglądają je po raz setny.
Niestety, niektórzy rodzice schemat albumów rodzinnych przenoszą automatycznie na profile społecznościowe w sieci. I zamieszczają w internecie wszystkie zdjęcia, które robią swoim dzieciom. A te mogą im naprawdę bardzo zaszkodzić.
2. Trollparenting - czym jest?
Naukowcy zajmujący się badaniem internetu ukuli już nawet specjalne określenie na tego typu zachowania rodziców w sieci. Jest to tzw. trollparenting. Internetowy troll z definicji jest osobą, która swoim zachowaniem zmierza do ośmieszenia lub obrażenia innych użytkowników sieci poprzez wysyłanie napastliwych przekazów. Jak to możliwe, że rodzice zachowują się w ten sposób w stosunku do swoich dzieci? Większość z nich robi to nieświadomie. Myślą, że udostępnią fotografię czy film tylko ograniczonej grupie znajomych. To krótkowzroczne – mówi w rozmowie z WP Parenting Marta Witkowska psycholog i terapeutka z Działu Edukacji Cyfrowej NASK.
- Problem w tym, że takie zdjęcia lub filmy stają się viralami. Błyskawicznie obiegają cały internet. W efekcie dostęp do takiego materiału mają setki tysięcy ludzi. Każdy może to skomentować, polubić, ale również podać dalej. Usunięcie takiego materiału jest później niemożliwe. Nawet jeśli usuniemy plik źródłowy takiego zdjęcia, nic to nie da. O tym rzadko się mówi, ponieważ to są często szokujące sprawy. Ostatnio na Tik Toku popularne było wyzwanie polegające na oblewaniu z zaskoczenia małych dzieci zimną wodą. To jest bardzo dobry przykład trollparentingu. Na szczęście, coraz częściej duże portale społecznościowe reagują na apele, by usuwać takie treści. Mniejsze portale, które żyją z sensacji, będą utrudniać takie działania, bo po prostu na tym zarabiają – mówi Witkowska.
Oczywiste jest to, że rodzice chcą publikować zdjęcia swoich dzieci. W końcu są one ważną częścią ich życia. Pamiętajmy jednak, że dziecko nie jest naszą własnością. Ma swoje życie i jego prawa musimy również uszanować.
3. Jakich zdjęć dzieci nie publikować?
O tym, by unikać zdjęć dzieci z plaży, czy oddających się czynności higienicznych wie już coraz więcej Polaków. Warto jednak zastanowić się, czy zdjęcie, które chcemy publikować, nie narusza swobody naszego dziecka w inny sposób.
- Rodzice często publikują, nierozważnie i bezmyślnie nieco, zdjęcia dzieci w trudnych sytuacjach – upokarzających, trudnych emocjonalnie, zabawnych. To jest sytuacja, kiedy rodzice upokarzają, ośmieszają swoje dziecko w sieci. W Polsce nie mamy przepisów prawa, które chronią dzieci przed takim zachowaniem rodziców. Możemy jednak dochodzić swoich praw i żądać usunięcia takiego materiału, nawet jeśli upubliczni je rodzic. Rodzic jest odpowiedzialny za to, by stać na straży wizerunku dziecka – przypomina Witkowska.
Dobrym przykładem zdjęć, które nie powinny pojawić się w sieci, jest amerykańska domena, na której dorosłe osoby upubliczniają zdjęcia ze swojego dzieciństwa. Zdjęcia, z którymi… zawsze jest coś nie tak. Sęk w tym, że w tym przypadku fotografie udostępniają osoby, które są na zdjęciach. Gdyby takie zdjęcia ktoś udostępnił w sieci dzisiaj, należałoby żądać ich usunięcia.
4. Skutki trollparentingu
Z polskich badań EU Kids Online wynika, że połowa badanych dzieci odczuwa zdenerwowanie postami swoich rodziców, natomiast 41 proc. doświadcza po takich postach nieprzyjemnych komentarzy swoich rówieśników. A rodzice postują często, bo przeciętny polski rodzic wrzuca na portale społecznościowe średnio dwa zdjęcia dziecka tygodniowo.
- Takie materiały mogą posłużyć w przyszłości do nękania naszych sieci przez inne osoby. Mogą to być znajomi, a mogą to być przypadkowe osoby w sieci, które powiążą twarz ze zdjęcia z kontem na Facebooku. Takie dziecko może paść wtedy ofiarą tzw. cyberbullyingu. Ale najczęściej to rówieśnicy z klasy, ze szkoły z podwórka prześladują. Dane pokazują, że, w większości przypadków, znamy swojego prześladowcę. Takie zdjęcia mogą również zaszkodzić w wieku późniejszym, kiedy dzieci budują swoją tożsamość – mówi Marta Witkowska.
Kiedy nasze dzieci dorosną, internet będzie już zupełnie inną przestrzenią, niż tą, którą znamy obecnie. Nie wiemy, w jakim kierunku pójdą zmiany, ale wiemy, że internet wkracza w coraz więcej sfer naszego życia. Nie piszmy więc tej historii za nasze dzieci.
- Zabieramy możliwość dziecku budowania cyfrowej tożsamości. Nie pozwalamy mu opowiadać swojej historii. Często rodzice opowiadają nam w trakcie badań, że zakładają konto na Instagramie, czy Facebooku, kiedy jest małe po to, by je rozwijać, a jak dziecko dorośnie to przejmie gotowe konto. To jest coś strasznego. Odbieramy wtedy dziecku jedno z najważniejszych praw, prawo do samostanowienia – podsumowuje Marta Witkowska z NASK.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl