Tragedia matki. Straciła dziecko przez błąd pielęgniarek?
"Nie sądzę, żebym kiedykolwiek przebolała ból utraty mojej córeczki" – mówi zrozpaczona matka, która uważa, że straciła dziecko przez to, że jej prośby zostały zignorowane. Sprawą zajmuje się prawnik pokrzywdzonej.
1. Lekarze odmówili wykonania cesarskiego cięcia
35-letnia Zoe Wall z Walsall w West Midlands była już w zaawansowanej ciąży, gdy poczuła, że coś jest nie tak. Wszystko do tej pory przebiegało prawidłowo, więc najdrobniejsze odstępstwo od normy było dla niej sygnałem alarmowym.
19 lipca Zoe zgłosiła się do szpitala Walsall Manor i powiedziała pielęgniarkom, że coś wydaje się jej, że dziecko się nie rusza. Personel szpitala wykonał kilka badań i zapewnił przyszłą mamę, że wszystko jest w porządku.
Kobieta już wcześniej zdecydowała się na urodzenie przez cesarskie cięcie ze względu na wielkość dziecka, więc zapytała, czy mogą je przeprowadzić już teraz, ale ci odmówili. Poród był zaplanowany na 22 lipca.
2. Kazali matce przygotować się na najgorsze
Tego samego wieczoru Zoe poczuła, że ruchy dziecka spowolniły się jeszcze bardziej. Po nocnym badaniu lekarze powiedzieli matce, że nie słyszą bicia serca dziecka i powinna przygotować się na najgorsze.
"Nie mogłam mówić - byłam zdruzgotana i wpadłam w szok" – powiedziała Zoe w jednym z wywiadów. Chwilę po tym dowiedziała się, że jej córeczka zmarła. Poród był dla kobiety traumatycznym przeżyciem - zarówno od strony fizycznej, jak i psychicznej.
"Nie sądzę, żebym kiedykolwiek przebolała ból utraty mojej córeczki. Chciałabym tylko, żeby była w domu ze mną i ze swoim bratem" – powiedziała Zoe.
Sprawą kobiety już zajmuje się prawnik. Raport z dochodzenia wykazał, że incydent w szpitalu był wynikiem ‘’wielu kolejnych błędnych interpretacji’’ znaków ostrzegawczych i ostrzeżeń podczas czytania wyników przeprowadzonych badań.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl