''To promowanie dziecioróbstwa’’. Pierwsze komentarze matek na temat programu Mama Plus
- Jeśli politycy myślą, że mi zamydlą oczy 300 zł dofinansowania do wyprawki szkolnej, to się mylą. Dajcie nam normalnie zarabiać, a nie będziemy potrzebowali jałmużny, na którą i tak się zrzucimy do budżetu państwa - Dominika, mama 3-letniej Alicji nie zostawia suchej nitki na programie Mama Plus. Nie ona jedyna.
1. O co w tym chodzi?
Nie milkną echa wystąpienia byłej premier Beaty Szydło, która zapowiedziała, że program 500+ jest jedynie wstępem do planowanego przez jej partię programu Mama Plus.
Premia dla mam, które zdecydują się urodzić drugie dziecko nie później niż dwa lata po pierwszym; darmowe leki dla kobiet w ciąży; gwarantowana emerytura dla matek minimum czwórki dzieci, nawet jeśli nie przepracowały jednego dnia czy gwarantowana suma pieniędzy na szkolną wyprawkę - 300 zł jednorazowo na dziecko, to tylko wstępne założenia programu.
2. Rozdawnictwo nie jest rozwiązaniem
Nie trzeba było długo czekać na pierwsze głosy matek, których sytuacja bezpośrednio dotyczy. Do naszej redakcji napisała Dominika.
- PiS promuje dziecioróbstwo. Zakładając, że kobieta urodzi rok po roku czwórkę dzieci, to raczej nie będzie pracować. Biorąc pod uwagę 500 +, prawdopodobnie nie będzie jej się to opłacać. Rząd skupia się jedynie na rodzinach wielodzietnych, nie wspierając matek, które mają jedno dziecko, pracują i poświęcają się karierze zawodowej.
- Nie zauważa się kobiet, które chcą się kształcić, chcą pracować i brać udział w tworzeniu tego kraju. - dodaje gorzko. Według Dominiki PiS widzi w kobietach tylko maszynki do rodzenia obywateli. - Idąc za tokiem rozumowania polityków, zaczniemy od premiowania narodzin dziecka, potem będzie premia za urodzenie chłopca, bo przecież dziewczynka stanie się później kobietą, która zamiast pracować będzie rodziła następne pokolenia. Chłopiec, a później mężczyzna będzie na to wszystko zarabiał.
3. Mam jedno dziecko i chcę pracować. Rząd mnie nie zauważa
Oburzenia nie kryje również Natalia, która miesiąc temu urodziła Marcelinę. Natalia ma 27 lat i to jej pierwsze dziecko. Od miesiąca uczy się życia z małym człowiekiem i jak sama przyznaje, ma teraz inne priorytety niż szybkie powiększanie rodziny.
- Żadne pieniądze obiecane przez rząd nie zmotywują mnie do szybkiego urodzenia drugiego dziecka - pisze w mailu. Uważa, że takie dodatkowe pieniądze nie stanowią same w sobie motywacji, ale przyznaje, że mogą być miłym dodatkiem dla rodzin, które już wcześniej podjęły decyzje o kolejnym dziecku.
- W moim przekonaniu rząd powinien skupić się na tym, żeby premiować rodziców, którzy pracują, usamodzielniają się i zasilają budżet państwa. Może trzeba pomyśleć o dofinansowaniach na kupno lub wynajem mieszkania? - sugeruje Natalia. Nie ukrywa też, że zależy jej na powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim.
W programie była też mowa o pierwszeństwie w dostępie do żłobków i przedszkoli jako bonusie za szybkie urodzenie drugiego dziecka. Beata Szydło zapomniała chyba, że według przeprowadzonej przez jej rząd reformy szkolnictwa każde dziecko w wieku 4 lat ma mieć zapewniony dostęp do placówki przedszkolnej.
- Nie rozumiem dlaczego PiS, kładzie tak duży nacisk na drugie dziecko. Zamiast zrobić wszystko, żeby pomóc matce wrócić do pracy daje jasny sygnał: masz jedno dziecko? Poradzisz sobie bez naszej pomocy'' - dodaje z rozgoryczeniem Natalia.
W podobnym tonie pisze do nas też Sylwia, mama ośmiotygodniowego Michała.
- Nikt normalny nie zdecyduje się na drugie dziecko tylko dlatego, że rząd obiecuje premie finansowe. Tak naprawdę nie wiadomo jak długo to dofinansowanie będzie trwało. Młodej matce jest trudniej wrócić na rynek pracy po kilku latach nieobecności. Kobieta przed zajściem w ciążę pracowała w zagranicznej korporacji.
Sylwia dodaje też, że ma dwie koleżanki, które szybko zdecydowały się na drugie dziecko. W pracy zwolnienie lekarskie, potem urlop macierzyński, potem kolejna ciąża i kolejny urlop. ''To rozwiązanie ma jeden plus - nie musisz się zastanawiać z kim zostawić starsze dziecko, ani opłacać żłobka'' - puentuje Sylwia.
4. Przez pomysł PiSu nie znajdę pracy
Do naszej redakcji napisała też Paula, która zwróciła uwagę na inny problem. Sama niedługo zostanie matką i zastanawia się jak będzie wyglądał jej powrót do pracy. - Mam 28 lat, mieszkam w małym mieście, w którym trudno o pracę. Niby żyjemy w cywilizowanym świecie, gdzie normalną rzeczą jest zakładanie rodziny, ale zderzenie z pracodawcą weryfikuje wszystko. Boję się, że przez pomysł partii Beaty Szydło, pracodawcy nie będą zatrudniać młodych kobiet, z obawy że zajdą w ciążę, urodzą, wykorzystają urlop macierzyński i zdecydują się na drugie dziecko, bo rząd obiecuje pieniądze.
Paula obawia się, że może dojść do sytacji, w której kobiety będą dyskrymionowane na rynku pracy. Jeśli pracodawca stanie przed wyborem, czy zatrudnić kobietę czy mężczyznę, prawdopodobnie wybierze tego drugiego.
5. Kobiety mogą albo pracować albo rodzić dzieci
Mimo wielu głosów niezadowolenia, na forach internetowych i w komentarzach pod artykułami dotyczącymi programu Mama Plus, możemy znaleźć głosy poparcia dla nowego progamu rządowego.
''Myślę, że dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą. Nikt nie każe kobiecie rodzić dziecka. Ma wybór. Gdy zdecyduje jednak, że nie wróci od razu do pracy, tylko urodzi drugie dziecko, pieniądze od państwa będą jej zabezpieczeniem w razie problemów z późniejszym powrotem na rynek pracy'' - pisze w komentarzach Dawid.
Internauci chwalą też pomysł przyznania minimalnej emerytury kobietom, które urodziły przynajmniej czwórkę dzieci.
''Nie każda kobieta chce robić karierę i poświęcać się pracy kosztem rodziny. Jestem matką trójki dzieci i myślimy z mężem o powiększeniu rodziny. Jeśli z tego powodu miałabym mieć zagwarantowaną minimalną emeryturę, to dla mnie ten pomysł jest świetny'' - pisze na forum Karolina.
Program Mama Plus dopiero zrodził się w głowach polityków i wymaga jeszcze dopracowania, ale może warto byłoby skonsultować go z samymi zainteresowanymi. W końcu to matki wiedzą najlepiej czego potrzebują.