Rodzice oburzeni po próbnej ewakuacji żłobka. "Organizator chyba bezdzietny"
20 października Marcin Ratułowski, burmistrz gminy Czarny Dunajec, zamieścił na Facebooku niespełna minutowy filmik pokazujący ćwiczenia z ewakuacji miejskiego żłobka. Na wideo widać wychodzące z placówki dzieci w towarzystwie opiekunek. Ewakuacja nie spodobała się jednak niektórym dorosłym.
1. "I stres pourazowy gotowy"
Wydawać by się mogło, że próbna ewakuacja to w placówkach takich jak żłobki i przedszkola opisany przepisami standard. Mówi o tym § 17 ust. 2 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 07.06.2010 roku w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (Dz. U. z 2010 roku nr 109, poz. 719).
"W przypadku obiektów, w których cyklicznie zmienia się jednocześnie grupa powyżej 50 użytkowników, w szczególności: szkół, przedszkoli, internatów, domów studenckich, praktycznego sprawdzenia organizacji oraz warunków ewakuacji należy dokonać co najmniej raz na rok, jednak w terminie nie dłuższym niż 3 miesiące od dnia rozpoczęcia korzystania z obiektu przez nowych użytkowników" - napisano.
Oznacza to, że próbna ewakuacja musi się odbyć przed 30 listopada każdego roku. Zwykle w przedszkolach i żłobkach planuje się ją na wrzesień lub październik.
Tymczasem ewakuacja miejskiego żłobka w Czarnym Dunajcu nie wszystkim się spodobała. Część mieszkańców zarzuca jego organizatorom, w tym burmistrzowi, że skazał dzieci na zimno. Niektórym przeszkadzało także to, że w trakcie ewakuacji wyły syreny, które mogły wystraszyć maluchy.
Oto niektóre z komentarzy:
"Serio? To próbny alarm, mamy październik. Jest zimno. Tu chodzi o odpowiednie zachowanie",
"Szacun dla organizatora, chyba jest bezdzietny",
"I stres pourazowy gotowy... dorosłym się zabaw zachciało".
Podobne wpisy spotkały się z dużym sprzeciwem ze strony zwolenników próbnej ewakuacji, którzy argumentują, że w momencie zagrożenia pożarowego nie ma znaczenia, czy dzieci są ubrane w kurtki i czapki ani jaka jest akurat pogoda.
"Ludzie jak czytam te nie które komentarze, to po prostu nie wierzę. A nie można bez sygnału, bo dzieci się boją, dlaczego teraz, to nie ta pora roku, bo zimno. Czy wy siebie słyszycie, kuźwa pożar nie wybiera, dzieci trzeba uczyć, że życie jest nieprzewidywalne. Dzieci chowacie pod kloszem i uczycie, że w życiu jest tylko pięknie. Nie, nie jest. Rosną potem takie miękkie, wszystkiego się boją. Jakby się naprawdę paliło, to czy dzieci w zimie uciekałyby bez bucików w papuciach, to dla mnie nie miałoby znaczenia, ważne żeby było całe i zdrowe. Wiem co mówię, bo uciekałam z dziećmi z pożaru w styczniu bez kurtek i butów. Nie ma to czasu, naprawdę" - napisała jedna z kobiet.
"Osobiście przeprowadzam takie ćwiczenia z dziećmi w przedszkolu jako strażak, specjalnie zadymiamy pomieszczenia i uczymy dzieci ewakuacji. Później z nimi rozmawiamy i tłumaczymy. Nawet jak dziecko płacze, to jest naturalny odruch człowieka, przy prawdziwych pożarach płaczą dorośli. Niejednokrotnie byłam przy pożarze ze wyciągaliśmy dzieci i dorosłych przez okna, także nie chrzań chłopie o wrażliwości i stresie. Obyś nigdy nie doznał takiego stresu, tego ci życzę" - odpisała inna.
Warto dodać, że za przebieg ćwiczeń odpowiada dyrekcja placówki, a jej celem jest nabycie przez dzieci umiejętności właściwych zachowań w sytuacji zagrożenia. Wszystko po to, by w razie faktycznego niebezpieczeństwa, zarówno dzieci, jak i personel przedszkola lub żłobka wiedzieli, jak szybko i bez paniki ewakuować się z budynku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski