Rodzice niepełnosprawnych dzieci nie są "Gowinami". List matki wzrusza
Anna Kalbarczyk jest matką dwójki autystycznych dzieci. Od wielu lat działa w Warszawskim Stowarzyszeniu Lokatorów. Wie, jaki problem z codziennym funkcjonowaniem mają osoby niepełnosprawne. Niedawno w sieci opublikowała wzruszający post. Każdy polityk powinien go przeczytać.
1. Post matki
"Kobieta rodzi dziecko i okazuje się, że jest niepełnosprawne, to dziecko jest diagnozowane na jaką chorobę choruje, co prawda schorzenie psychiczne typu autyzm czy inne trudno jest na początku zdiagnozować. Ta matka wychodzi ze szpitala z dzieckiem, dostaje skierowań ileś tam do specjalistów różnych i musi załatwić te wizyty, na które czeka się miesiącami, a niekiedy latami, bo pieniędzy najzwyczajniej na to nie ma.
I ta matka, jeśli mieszka gdzieś w małej pipidówie, musi objeździć Polskę wszerz i wzdłuż do leczenia rehabilitacji dziecka. Dobra, padła pełna diagnoza i staje na komisję lekarską i tu teraz dostanie punkt 7 i 8 czy nie, jeśli dostanie punkt 7 to może iść na świadczenie opiekuńcze w wysokości od stycznia 1477 zł, a jak nie i tylko punkt 8 to dziecko z tytułu niepełnosprawności dostaje ten zasiłek pielęgnacyjny w kwocie 153 zł niezwiększany o złamany grosz od kilkunastu lat.
A jeśli nie przekracza kryterium dochodowego w kwocie 764 zł do zasiłku rodzinnego, to może załapie się na nie i to zależne od wieku, nie niepełnosprawności.
95,00 zł na dziecko w wieku do ukończenia 5. roku życia, 124,00 zł na dziecko w wieku powyżej 5. roku życia do ukończenia 18. roku życia, 135,00 zł na dziecko w wieku powyżej 18. roku życia do ukończenia 24. roku życia i jak ma te rodzinne to wtedy dodatek rehabilitacyjny dostanie na dziecko też zależne od wieku to jest 80 zł i chyba 110 zł.
Pomijam 500 plus celowo, bo albo ma albo nie ma tego. Czy załapie się na te 4 tys. z tytułu urodzenia niepełnosprawnego dziecka? A no niekoniecznie, bo ja np. nie dostałam tego ze względu na czas do składania o niego.
Teraz zliczcie, ile np. ta matka z dzieckiem ma miesięcznie i jakie wydatki musi ponieść z utrzymaniem siebie i dziecka typu czynsz, media, leczenie, rehabilitacja i inne.
My Gowinami i ministrami nie jesteśmy, a żyć jakoś musimy dla naszych dzieci, bo łatwo jest udawać tę troskę, a gorzej coś logicznie dla ON (osób niepełnosprawnych – przyp. red.) stworzyć." - taki post opublikowała 20 marca br. Anna Kalbarczyk na swoim koncie na Facebooku.
2. Pomoc od państwa
Kobieta opisała swoje doświadczenia związane z urodzeniem i wychowaniem niepełnosprawnego dziecka w Polsce. Ma to związek z sytuacją, która dzieje się obecnie w Polsce. W całym kraju od kilku dni jednym z najgłośniejszych tematów jest projekt "Zatrzymaj aborcję", który ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Niezależnie od trzymanej strony, warto na spokojnie przeczytać list i chwilę się nad nim zastanowić.
Anna Kalbarczyk tłumaczy w nim, że nie wystarczy tylko urodzić chorego dziecka, by otrzymać pomoc od państwa. Jeśli choroba jest zbyt łagodna, państwo nie będzie płacić zbyt wiele.
Proponowane przez rząd 4 tys. złotych, nazywane przez wielu "trumienkowym", można otrzymać tylko po uzyskaniu odpowiedniego zaświadczenia lekarskiego. Zdaniem rodziców, nie jest to jednak wcale takie proste. Zdarza się, że po urodzeniu chorego dziecka na obiecane pieniądze nie ma co liczyć.
Efekt? Rodzice muszą utrzymać rodzinę za ok. 1500 zł miesięcznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.