Przez 11 lat wydała ponad 200 tys. złotych na leczenie bezpłodności. Została mamą w wieku 50 lat
Starania o dziecko często mogą trwać latami. Problemy z zajściem w ciążę, poronienia i kolejne zabiegi in vitro to niekończąca się walka o bycie mamą. Przekonała się o tym Manda, która 11 lat starała się o dziecko. Kiedy w końcu się udało, urodziła w wieku 50 lat.
1. Starania o dziecko
54-letnia Manda Epton z Sydney w Australii, zawsze marzyła o posiadaniu własnej rodziny. Niestety wraz z partnerem długo zwlekali z decyzją o dziecku, a kiedy ich długotrwały związek się zakończył, kobieta była zdruzgotana. Nie poddała się jednak i postanowiła samodzielnie zawalczyć o macierzyństwo.
"Chodziłam na randki przez kolejne 10 lat, ale zawsze czułam tę presję, że muszę się spieszyć i nic z nich nie wychodziło – mówi. - Postanowiłam więc zrobić to samodzielnie, wykorzystując dawców nasienia i komórki jajowej przez zapłodnienie in vitro. Niestety mój wiek nie działał na moją korzyść. Jedna z klinik skierowała mnie do psychoterapeuty, który powiedział, że muszę pogodzić się z faktem, że w wieku 43 lat nigdy nie będę mieć dzieci" - dodaje.
Mimo to Manda znalazła klinikę, która zdecydowała się jej pomóc. Przez 11 lat wydała ponad 75 tys. dolarów australijskich (ok. 200 tys. złotych) na kolejne zabiegi. Niestety nawet udane próby zapłodnienia zakończyły się poronieniami w pierwszym trymestrze.
"Walczyłam z poronieniami i część mnie chciała się czasem poddać, ale naprawdę chciałam mieć własne dzieci. Myślałem nawet o adopcji, ale lista oczekujących wynosiła siedem lat, a samotne kobiety znajdowały się na końcu listy" - tłumaczy.
2. Udane zapłodnienie in vitro
Pewnego dnia Manda usłyszała o klinice leczenia niepłodności w RPA. Porównując koszty zabiegów in vitro z tymi, które były w Australii, stwierdziła, że jest to jej ostatnia szansa na zajście w ciążę. Kobieta znalazła odpowiednich dawców, którzy byli do niej podobni - mieli blond włosy i niebieskie oczy.
"Zdecydowałam się na przeniesienie dwóch embrionów. To była ostatnia szansa i naprawdę chciałam, aby przynajmniej jeden z nich odniósł sukces" - tłumaczy.
Kilka dni po powrocie do Australii kobieta wykonała test ciążowy, który wykazał, że zabieg się powiódł. Na pierwsze badanie prenatalne w ósmym tygodniu poszła, drżąc, że i tym razem ciąża zakończy się przedwcześnie. Jednak okazało się, że na USG pojawiły się dwa zdrowe zarodki.
"Pierwsze pięć miesięcy ciąży były straszne. Ciągle wymiotowałam i musiałam przyjmować specjalne leki hormonalne. Na szczęście dziewczynki urodziły się całkowicie zdrowe" – mówi Manda.
Wyczekane bliźniaczki Mandy urodziły się w 2018 roku i obecnie mają już prawie cztery latka. Jak zaznacza dumna mama, są żywymi srebrami i uśmiech nie schodzi im z ust.
"Jestem bardzo szczęśliwa, że je mam. To była najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam" - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl