Przeszczep - drugie życie
- Serce mi rośnie, gdy patrzę dzisiaj na moją córkę. Jeszcze półtora roku temu jej wątroba prawie nie funkcjonowała. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co by było, gdyby nie przeszczep – mówi Agnieszka Gentera, mama Zuzi. Dziewczynka choruje na oksalozę. W Polsce na tę przypadłość cierpi jedynie 6 osób. Jedynym skutecznym leczeniem jest właśnie przeszczep.
1. Uratowała ją transplantacja
Zuzia ma 12 lat. Wiele lat borykała się z oksalozą. Jej wątroba nie przetwarzała szczawianu wapnia, który dostawał się do nerek i je niszczył. Gdy lekarzom udało się zdiagnozować dziewczynkę, natychmiast skierowali ją na dializy otrzewnowe.
- Były one dla nas sporym obciążeniem – przyznaje mama dziewczynki. - Musieliśmy ściśle pilnować porządku. By nie doszło do niebezpiecznego zakażenia, mieszkaliśmy w warunkach niemalże sterylnych. Nie było mowy o żadnym zwierzęciu – wspomina pani Agnieszka.
Przeczytaj koniecznie
- Podróż bez niepotrzebnych problemów, czyli jak ułatwić sobie życie
- Po co sprzątać? Zobacz, jak uniknąć nadmiaru obowiązków
- Obalamy mity na temat rozszerzania diety niemowlaka
- Pediatra odpowiada na wasze pytania
- Nie daj się oszukać! Czy wiesz, jak rozpoznać prawdziwy tran?
- Nowa technologia w domu. Zobacz, jak zmieni twoje życie
Dziś to wszystko można jednak traktować jak zły sen. W styczniu 2015 roku, dziesięcioletnia wówczas Zuzia przeszła jednoczesny przeszczep dwóch narządów: nerek i wątroby. Na dawcę czekała półtora roku.
- Jedyną rzeczą, z jaką się teraz borykamy to konieczność częstego leczenia antybiotykami – przyznaje mama 12-latki. Lekarze nie usunęli własnych nerek dziewczynki, a te rozsiewają do nerki przeszczepionej bakterie, wywołujące zakażenie. - Stale z tym walczymy, mamy nadzieję, że w końcu uda się tę chorobę pokonać.
2. Przeszczepy u dzieci w Polsce
Transplantacje narządów u dzieci to coraz powszechniejszy zabieg. W Instytucie Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) w Warszawie wykonuje się średnio 40 przeszczepień wątroby rocznie, co spełnia zapotrzebowanie pacjentów placówki.
- Ponad 50 proc. z nich to tzw. przeszczepy rodzinne. Podczas takiego zabiegu dziecko otrzymuje fragment wątroby od rodzica – mówi dr hab. Marek Szymczak, transplantolog z CZD. - Ta opcja leczenia jest czasami jedyną szansą na uratowanie małych dzieci, niestety nie zawsze możliwą ze względu na przeciwskazania do pobrania fragmentu wątroby u dawcy.
Pierwszym warunkiem, jaki musi spełnić dawca, jest stuprocentowe zdrowie. Specjaliści określają też wolumetrię, czyli objętość wątroby dawcy. Masa pobranego fragmentu wątroby od dawcy rodzinnego musi stanowić odpowiedni procent masy dziecka, nie może być za duża lub za mała. Co więcej, jeśli podczas drobiazgowych badań, jakim poddawany jest dawca, lekarze wykryją jakieś schorzenia – odmówią pobrania fragmentu wątroby. Jeśli jednak dawca jest zdrowy, natychmiast wszczynana jest procedura.
Jeśli nie ma przeciwskazań medycznych do pobrania fragmentu wątroby u dawcy, to przystąpić można do pobrania i przeszczepienia tego fragmentu u dziecka.
- Pobranie fragmentu wątroby u dawcy wykonywane jest w naszym przypadku w Klinice Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Warszawie przy ul. Banacha – precyzuje dr hab. Szymczak.
- Następnie jest on perfundowany specjalnym płynem konserwującym i pakowany do odpowiedniego pojemnika. W tym samym czasie dziecko jest przygotowywane do przeszczepienia. Otwieramy jamę brzuszną i przygotowujemy się do usunięcia chorej wątroby u biorcy. W tym czasie pobrany fragment jest przewożony do CZD. Kolejnym etapem jest usunięcie chorego narządu i wszczepienie fragmentu wątroby od dawcy – wykonanie zespolenia żółciowego i zespoleń naczyniowych – wyjaśnia Szymczak.
Takie przeszczepienia, w których wykorzystuje się jedynie fragment wątroby od dawcy, wykonywane są głownie w przypadku najmniejszych dzieci z masą ciała ok. 10 kg, u których trudno o narząd od dawcy zmarłego. U tych starszych niezbędne są już narządy pobrane w całości.
Tak też było u Zuzi. - Gdyby nie ten zabieg, nie wiem, jak by to się skończyło - mówi Agnieszka Gendera, mama dziewczynki. Dziś Zuzia jest chodzi, bawi się, śmieje. Pierwsze pytanie po przeszczepie, jakie padło z jej ust brzmiało: możemy mieć teraz zwierzaka? Mały, sympatyczny piesek zamieszkał z Zuzią już kilka tygodni po przeszczepie.