Polskie porodówki poza standardami. 55 proc. szpitali nie gwarantuje pacjentkom podstawowych praw
Kilka lat temu powstała mapa porodówek i dokument opisujący standardy okołoporodowe. Niestety ze względu na braki kadrowe, niewystarczające fundusze i wyposażenie ponad połowa oddziałów położniczych nie spełnia podstawowych kryteriów. "Kobiety są wyśmiewane, traktowane bez szacunku, muszą znosić niewybredne komentarze" – mówi prezeska Fundacji "Rodzić po Ludzku" Joanna Pietrusiewicz.
1. Standardy na porodówkach
"Dziennik Gazeta Prawna" dotarł do rządowego programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce na lata 2021–2023, z którego wynika, że w Polsce nie ma dziś placówki, która w pełni realizowałaby standardy organizacyjne opieki okołoporodowej.
Konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa, prof. Krzysztof Czajkowski wskazuje, że problem zaczyna się już od złej struktury sieci porodówek w Polsce. Przypomina, że kilka lat temu powstała mapa oddziałów położniczych.
Wynikało z niej, że są miejsca z mniej niż 200 porodami rocznie. Efekt jest taki, że w przypadku powikłań, czy niestandardowego porodu, pojawiają się kłopoty, bo personel nie ma odpowiedniego doświadczenia. Takie placówki muszą dokładać do utrzymania odpowiedniej liczby personelu czy wyposażenia, dlatego nie opłaca im się ulepszać standardów, bo po prostu ich na to nie stać.
"75 proc. szpitali nie ma wystarczającej liczby personelu, w ponad 70 proc. brakuje odpowiedniego sprzętu, a 55 proc. nie gwarantuje pacjentkom prawa do godności w czasie porodu i po nim" - donosi "DGP".
2. Pacjentki są wyśmiewane
Pytane przez gazetę szpitale przyznają, że potężnym, nierozwiązanym problemem są braki kadrowe. Za mało jest głównie anestezjologów, ale nie tylko. Problemy lokalowe bywają kolejną przeszkodą trudną do pokonania.
"Dekadę temu powstał dokument opisujący standardy okołoporodowe, zadziwiające jest zatem, że nadal nie są one traktowane jako podstawowe prawo" - mówi prezeska Fundacji "Rodzić po Ludzku" Joanna Pietrusiewicz.
Według niej "wiele z zapisów wciąż musi być negocjowane przez pacjentki".
"Najczęstszym problemem zgłaszanym do nas przez kobiety jest brak empatii podczas rozmów z personelem medycznym. Szwankuje komunikacja. Kobiety są wyśmiewane, traktowane bez szacunku, muszą znosić niewybredne komentarze" - relacjonuje Pietrusiewicz.
W opinii prezeski fundacji "brak personelu i trudności w tym zakresie nie mogą jednak być przyczyną braku podstawowej empatii".
"To, na co wskazują kobiety, pokazuje także, że personel medyczny jest nieprzygotowany i nie zna przepisów, więc nie przestrzega rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej" - podkreśla.
Pietrusiewicz przyznaje, że w ciągu 25 lat, od kiedy zaczęły się rozmowy na ten temat, zaszły także zmiany na plus.
"Porody rodzinne stanowią obecnie normę. Nie trzeba za nie płacić. Na większości oddziałów są sale jednoosobowe, więc nie trzeba rodzić "w tłumie" - zaznacza w "DGP" szefowa Fundacji "Rodzić po Ludzku".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl