Trwa ładowanie...

"Nigdy nie mieliśmy tylu skarg na porodówki". Czy rodzenie w pandemii to faktycznie trauma?

Avatar placeholder
22.09.2020 12:06
Noworodek zaraz po porodzie
Noworodek zaraz po porodzie (123rf)

Na początku pandemii media serwowały nam poruszające historie z polskich porodówek. Było w nich pełno lęku i rozczarowania - głównie personelem szpitalnym. I choć nie wszystkie porody takie są – co potwierdzają historie naszych bohaterek – to Fundacja Rodzić po Ludzku alarmuje, że od dawna nie mieli tyle pracy, co przez ostatnie miesiące. - Próśb i zażaleń jest cała masa. Podejmujemy nieustanne interwencje – mówi Joanna Pietrusiewicz, prezeska.

O porodzie w czasach pandemii COVID-19 i przygotowaniach do niego rozmawiamy z trzema młodymi mamami i jedną przyszłą. Joanna i Magdalena rodziły w Szpitalu na Siemiradzkiego w Krakowie, z kolei Katarzyna w Szpitalu Powiatowym w Chrzanowie. Dla każdej z nich był to pierwszy poród w życiu. Natomiast z Krystyną, która również oczekuje swojego pierwszego dziecka i planuje poród w Krakowie, rozmawiamy o przygotowaniach do rozwiązania za kilka miesięcy.

1. Przygotowania do porodu w czasie pandemii

Zacznijmy od tego, co przed porodem, czyli od przygotowań. Okazuje się, że nasze bohaterki, które są już po porodzie, nie wskazują wielu wyraźnych różnic między ich przygotowaniami do rozwiązania a przygotowaniami kobiet, które nie rodziły w dobie pandemii. Właściwie tylko jedna z nich – Joanna – przyznaje, że jedyną trudność sprawił jej wybór szpitala, w którym dziecko miało przyjść na świat.

- W krakowskim szpitalu na Siemiradzkiego, gdzie początkowo chciałam rodzić, wycofano porody rodzinne, a oboje z mężem właśnie takie rozwiązanie planowaliśmy. Dwa miesiące przed terminem zdecydowaliśmy zatem, że wybierzemy szpital im. Gabriela Narutowicza. Nagle okazało się jednak, że przyjęcia zostały wstrzymane, ponieważ na oddziale zdiagnozowano COVID-19. W końcu rodziłam na Siemiradzkiego – opowiada Joanna.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"
Poród w czasie pandemii
Poród w czasie pandemii (123rf)

Śledząc posty i dyskusje na facebookowych grupach wsparcia dla mam, można wywnioskować, że to jednak popularny dylemat wielu kobiet. Joanna Pietrusiewicz, prezeska Fundacji Rodzić Po Ludzku podkreśla, że od kwietnia w kwestii opieki okołoporodowej panuje chaos informacyjny i organizacyjny. Część z nich wprowadza swoje procedury, które nierzadko diametralnie różnią się między placówkami. To właśnie ten brak jednolitych zasad może okazać się przytłaczający dla kobiet przygotowujących się do porodu, a co za tym idzie wywoływać u nich lęk.

- Kobiety przygotowujące się do porodu w dobie pandemii, które do nas piszą, są głównie ogarnięte lękiem. Przeraża ich przede wszystkim brak pewnych informacji i wysokie ryzyko zmiany procedur - tłumaczy prezeska fundacji.

Potwierdza to również Krystyna, która spodziewa się swojego pierwszego dziecka i najprawdopodobniej urodzi je w którymś z krakowskich szpitali w styczniu. Oboje z mężem już teraz rozpoczęli przygotowania, aby – jak zaznaczają – nic nie zostało pominięte. Na tym etapie zależy im przede wszystkim, aby dowiedzieć się, jak działają szpitale położnicze w dobie pandemii i na co przyszła mama powinna się przygotować. Krystyna śledzi grupy, na których wypowiadają się kobiety przed i po porodach, regularnie sprawdza również aktualności na oficjalnych stronach krakowskich placówek położniczych. Zaznacza jednak, że jej obawy organizacyjne dotyczą głównie szpitala, w którym ma urodzić.

- Ciągle słyszę, że jakiś szpital położniczy jest zamykany, bo wykryto tam COVID-19. Chyba obawiam się głównie tego, że jak już któryś wybiorę, to niedługo przed porodem go zamkną. I wtedy trzeba będzie na szybko wybierać inny, co wywoła u mnie niepotrzebny stres. Oczywiście chcielibyśmy również, aby nasze dziecko przyszło na świat podczas porodu rodzinnego, ale i to jest kwestia problematyczna, bo choć jest to nasze prawo, w pandemii nie wszystkie szpitale umożliwiają poród rodzinny – mówi Krystyna.

2. Wyposażenie torby do szpitala, opieka położnicza na wyłączność i poród w masce

Istotną kwestią organizacyjną porodów w dobie pandemii koronawirusa jest również wyposażenie torby do szpitala. Od przyszłych mam nierzadko pada pytanie o to, czy torba z potrzebnymi rzeczami, którą kobiety biorą do szpitala, powinna zawierać coś dodatkowego – w związku z faktem, że to poród w czasie pandemii. Joanna, Katarzyna i Magdalena twierdzą, że nie ma konieczności pakowania niczego więcej niż przewiduje podstawowy pakiet. No, może poza zapasową maseczką, która znalazła się w ich ekwipunku. Środki typu żele do dezynfekcji są w szpitalu na każdym kroku.

Joanna i Magdalena zdecydowały się wykupić dodatkową opiekę położniczą na wyłączność. Obawiały się, że ta, którą oferują szpitale, może okazać się niewystarczająca. Dodają również, że chciały mieć blisko kogoś, komu będą mogły zaufać, ponieważ męża nie mogło być na sali porodowej.

Fundacja "Rodzić po ludzku" monitoruje stan porodówek
Fundacja "Rodzić po ludzku" monitoruje stan porodówek

- Dla swojego komfortu miałam wykupioną opiekę położnej, co okazało się nie być konieczne, ponieważ położne z oddziału radziły sobie doskonale. Moja położna instruowała mnie podczas całego porodu, pomagała złagodzić ból, była na każde moje zawołanie. Jednocześnie była konkretna i delikatna. Dbała o mnie do samego końca i towarzyszyła aż do przejścia na salę poporodową – mówi Joanna. Zaznaczmy, że koszt wykupienia opieki położniczej na wyłączność to ok. 2 tys. zł.

Magdalena wspomina natomiast, że dodatkowe obawy budziła w niej perspektywa kilkugodzinnego rodzenia w masce, jednak w praktyce nie było to tak uciążliwe, jak przewidywała. Przebieg samego porodu wspomina bardzo dobrze. Na oddziale panowała bardzo dobra atmosfera. Szczególnie odpowiadały jej cisza i spokój.

- Mimo całego szumu informacyjnego na temat porodów w czasie pandemii, stwierdzam, że dla mnie było to bardzo spokojne przeżycie. W szpitalu czułam się bezpiecznie. Szczególnie dobrze wspominam ciszę, która była efektem m.in. zakazu odwiedzin w szpitalu. Dla kobiet po porodzie to bardzo ważne. Dzięki niej szybciej mogą dojść do siebie zarówno psychicznie, jak i fizycznie – dodaje Magdalena.

Młode mamy, z którymi rozmawialiśmy, nie przypominają sobie również, aby w szpitalu personel był wyposażony w dodatkowe środki ochrony poza maseczkami i rękawiczkami. Zaznaczają, że dzięki temu w ogóle nie miały poczucia, że rodzą podczas pandemii. U żadnej z nich nie wykonano również testu na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 w organizmie. Poproszono jedynie o wypełnienie ankiety, a następnie zmierzono temperaturę.

3. Zabrakło porodu rodzinnego

Mimo że porody naszych bohaterek przebiegły bez większych komplikacji i są z nich zadowolone, niedosyt pozostał. Głównie w przypadku Katarzyny i Joanny, które oczekiwały, że ich mężowie będą obecni przy rozwiązaniu.

- Obawiałam się, że dam rady urodzić bez męża, ale z perspektywy czasu myślę sobie, że może to i dobrze. Może lepiej, że nie musiał oglądać mojej lewatywy, wypróżniania się, jęczenia z bólu i mało przyjemnego widoku krwi, łożyska itd. Niemniej jednak obydwoje marzyliśmy o porodzie rodzinnym. Może uda się następnym razem - mówi Joanna.

Z kolei Katarzyna w chrzanowskim szpitalu mogła rodzić z mężem, jednak dziecko przyszło na świat na skutek cesarskiego cięcia, więc ojciec nie mógł przebywać na sali operacyjnej. Zapytaliśmy Katarzynę, czy ojcu dziecka, który planowo miał być przy porodzie, wykonano test na obecność koronawirusa. Odpowiedziała, że nie. W jego przypadku postępowanie było takiego samo jak u niej, czyli wypełnienie ankiety oraz zmierzenie temperatury.

Joanna Pietrusiewicz z Fundacji Rodzić Po Ludzku komentuje, że dezinformacja panująca w szpitalach podczas pandemii często dotyczy porodów rodzinnych, na co przyszłe mamy powinny zwrócić szczególną uwagę. Chodzi konkretnie o obowiązek posiadania testu na obecność SARS-CoV-2 u osoby, która ma uczestniczyć w porodzie.

Kobiety rodzą w maseczce
Kobiety rodzą w maseczce (123rf)

- Po powrocie porodów rodzinnych konsultanci krajowi wydali specjalne zalecenia dla szpitali, które zawierały na początek obowiązek posiadania testu osoby współuczestniczącej w porodzie, jednak po protestach fundacji zalecenia te zostały zmienione – mówi Joanna Pietrusiewicz.

- Niestety przez długi czas "stare zalecenia" publikowane były na stronie ministerstwa – przez co wiele szpitali realizowało te wytyczne. Jak jest teraz? Obecnie nie ma wymogu posiadania testu, a jednak niektóre szpitale wciąż wymagają jego wykonania. Problem w tym, że zgodnie z prawem do porodów rodzinnych ma prawo każda pacjentka na podstawie odprowadzanych składek na NFZ. Szpitale nie mogą zatem nakładać na kobiety dodatkowych obciążeń finansowych i sprawiać, aby czuły się wykluczone ekonomicznie. Na przykład szpital w Gorzowie wprowadził ostatnio obowiązek wykonania testu osobie współuczestniczącej w porodzie. Zaznaczmy, że test ten wciąż kosztuje ok. 400-500 zł. Wiele rodzin nie może sobie na to pozwolić – mówi Joanna Pietrusiewicz.

4. Jak radzić sobie ze stresem związanym z porodem w dobie pandemii?

Krystyna, która urodzi za kilka miesięcy, zaznacza, że kobiety rodzące w dobie pandemii muszą zmierzyć się z wieloma czynnikami stresogennymi. Jednym z nich jest nie tylko wybór odpowiedniego szpitala, ale też obawa przed zakażeniem się i ewentualnym dalszym leczeniem. Głównym powodem lęku są ograniczone możliwości podania leków wspomagających leczenie COVID-19 kobietom w ciąży. Ponadto jest jeszcze strach przed samym porodem.

- Stres przed porodem w czasie pandemii, a konkretnie w okresie bałaganu, jaki panuje w polskiej służbie zdrowia, ma wiele źródeł. Co więcej, kobiety w ciąży dodatkowo obawiają się, w jaki sposób może wpłynąć on na zdrowie dziecka – mówi Krystyna.

Prezeskę Fundacji Rodzić po Ludzku poprosiliśmy więc o radę dla kobiet, które są ogarnięte stresem przedporodowym. Joanna Pietrusiewicz zachęca, aby przyszłe mamy przede wszystkim były w ciągłym kontakcie ze szpitalem, w którym ma dojść do rozwiązania, bo tak naprawdę każda placówka ma własne procedury organizacyjne. Zaznacza również, że nie zawsze szpitale zamieszczają aktualne informacje na stronach internetowych, dlatego warto dopytać się o następujące kwestie:

  • Czy w szpitalu możliwy jest poród rodzinny?
  • Co kobieta może i powinna mieć w torbie do szpitala?
  • Czy możliwe jest podawanie paczek od osób bliskich?
  • Jakie warunki musi spełnić ojciec dziecka, który chce uczestniczyć w porodzie?

- W Polsce jest prawie czterysta porodówek, więc nie ma możliwości, aby jedna organizacja prowadziła aktualizacje na temat ich wszystkich, dlatego powstała facebookowa grupa "Gdzie rodzić po ludzku?". Tam kobiety wzajemnie udzielają sobie informacji, ale również wsparcia. Tam też wychodzi wiele problemów. Jeden z ostatnich to nierówne traktowanie matek po cesarskich cięciach – tłumaczy Joanna Pietrusiewicz.

Zobacz także: Wstrząsający raport NIK o stanie psychiatrii dziecięcej w Polsce. Konsultant Krajowy komentuje

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze