Poród w czasach koronawirusa. Nowe zalecenia Ministerstwa Zdrowia dla kobiet w ciąży
Brak możliwości porodów rodzinnych, brak odwiedzin w szpitalach po porodzie i badania ograniczone do minimum. To pierwsze zmiany, które obowiązują w szpitalach w związku z koronawirusem. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło nowe zalecenia. Tysiące kobiet, które czeka poród w najbliższych tygodniach, są przerażone tym, jak przetrwają ten trudny czas bez wsparcia partnera. Ojciec będzie mógł zobaczyć "na żywo" malucha dopiero po wypisaniu dziecka ze szpitala.
1. Nie będzie porodów rodzinnych. To boli przyszłe mamy najbardziej
Poród w czasach koronawirusa jest ogromnym stresem dla wszystkich. Wiele kobiet w ciąży przyznaje teraz wprost, że są przerażone.
- Mój partner teraz to jedyna osoba, która myśli trzeźwo. I odkąd wiem, że mam zostać sama, to dosłownie "leżę i wyję". Nie zależy mi na odwiedzinach. Zależy mi na tym, żeby przez te 2, 6 czy 15 godzin na porodówce był ze mną, żeby zobaczył, jak rodzi mu się pierwsze dziecko. Żeby przeciął pępowinę. Zresztą, jak coś mi się stanie, to on jest jedyną osobą decydującą o naszym dziecku. I w świetle nowych przepisów, nie będzie mógł być przy nim - opowiada jedna z przyszłych mam, która poprosiła o anonimowość. Termin ma wyznaczony na kwiecień.
- Dlaczego partner nie może zostać w jakiś sposób zabezpieczony? Użyć środków dezynfekcyjnych, założyć maseczkę i być ze mną na porodówce? Nikt nie myśli o psychice kobiet rodzących, bo przecież nasze babcie rodziły bez mężów i było ok. Jesteśmy potraktowane przedmiotowo na zasadzie: idź, zrób co masz zrobić, i wracaj do domu - dodaje załamana kobieta.
Podobne rozterki przeżywa teraz wiele ciężarnych. Najbardziej boli je to, że podczas porodu i po nim nie będzie przy nich partnera, który mógłby chwycić je za dłoń, czy dodać otuchy.
Patrycja Sławińska, która oczekuje na narodziny córeczki, jest w podwójnym stresie. Pierwszą ciążę straciła. Poradziła sobie z traumą tylko dzięki wsparciu męża. Okres tej ciąży również był dla niej trudny, pełny obaw, łez i licznych wizyt u specjalistów. Teraz, w tym najważniejszym momencie, czuje się kompletnie zagubiona.
- Jak najbardziej zrozumiała dla mnie jest decyzja dotycząca zakazów odwiedzin w szpitalach. Aczkolwiek wiem, jak jest na oddziałach. Położne mają co robić i jestem pewna, że nie będą w stanie udzielić mi takiego wsparcia, które mogłabym uzyskać od mojego męża podczas porodu. Przede wszystkim emocjonalnego. Najbardziej boli nas to, że zalecenia WHO w tej sprawie są całkowicie inne od tych wydanych przez nasze ministerstwo. Według WHO kobieta ma prawo do godnego porodu wraz z jedną osobą towarzyszącą - komentuje przyszła mama.
2. Poród w czasach zarazy. Jak to wygląda w praktyce?
Ilona Błońska szczęśliwie ma to już za sobą. 12 marca przyszło na świat jej trzecie dziecko. Kobieta nigdy nie sądziła, że będzie musiała rodzić w tak trudnym czasie. Ze wskazań medycznych musiała mieć wykonane cesarskie cięcie. 11 marca zgłosiła się na izbę przyjęć. Ilona wspomina, że wtedy jeszcze mąż mógł być z nią na izbie przyjęć, ale już nigdzie dalej nie mógł wejść. Nie było już też odwiedzin.
- Musiałam odpowiednio się spakować, żeby niczego mi nie zabrakło. Gdybym ewentualnie czegoś potrzebowała, to była możliwość dostarczenia paczki przez portiernię w wyznaczonych godzinach. W ten sposób mąż przekazał mi zgrzewkę wody i jakieś przekąski - opowiada świeżo upieczona mama.
Po cięciu cesarskim ciężko było jej nawet samodzielnie wstać, a co dopiero z opieką na dzieckiem.
- My byłyśmy odcięte od świata przez 4 dni. Ciężko było zwłaszcza po porodzie, pomoc jest wtedy nieoceniona, a położne też są bardziej przeciążone - podkreśla.
Wszystko odbywa się teraz w trybie nadzwyczajnym, wliczając w to również wyjście ze szpitala.
- Mąż nie mógł już nawet wejść. Salowa przyszła do mnie, wzięła moją walizkę, a ja dziecko w tej "mydelniczce", jak nazywamy te szpitalne łóżeczka dla dzieci. Zjechałyśmy na dół. Salowa przez próg drzwi dała mężowi walizkę, a on jej podał nosidło, moją kurtkę i buty. Potem w specjalnym pokoju ubrałam siebie i małego, a salowa wyniosła go przez próg do męża - wspomina pani Ilona.
Tak wyglądają porody w czasach zarazy. Szczęśliwie pani Ilona ma to już za sobą, jest już w domu i razem z mężem cieszą się wspólnymi chwilami z maleństwem.
3. Fundacja Rodzić po Ludzku zaapelowała do Ministerstwa Zdrowia
W internecie powstają kolejne grupy wsparcia, gdzie przyszłe mamy opowiadają o swoich lękach, obawach i wspierają się nawzajem. Sprawą zajęła się też Fundacja Rodzić po Ludzku.
"Obecnie panujący chaos informacyjny i proceduralny zmusza nas do zaapelowania do Ministra Zdrowia o pochylenie się nad kobietami w ciąży, w porodzie i w połogu. Oczekujemy przedstawienia jawnych zaleceń dotyczących opieki nad kobietami w okresie okołoporodowym w sytuacji zagrożenia lub zarażenia wirusem COVID-19. Uważamy, że zalecenia polskich konsultantów są informacją publiczną i powinny być powszechnie dostępne" - czytamy na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku.
Jednocześnie Fundacja wspólnie z innymi organizacjami podkreśla zaniepokojenie wobec wprowadzonych procedur i faktycznych rozwiązań dotyczących opieki nad kobietami w ciąży, podczas porodu i opieki po porodzie związanymi z zagrożeniem lub zakażeniem wirusem COVID-19.
Ich największe wątpliwości budzą kwestie dotyczące zaleceń do przeprowadzenia cesarskiego cięcia oraz możliwości karmienia piersią przez kobiety, które mogą być zakażone.
4. Wytyczne Ministerstwa Zdrowia. Zamiast porodu rodzinnego, poród przez WhatsAp'a albo Skype'a
Po apelu Fundacji Rodzić po Ludzku i innych organizacji broniących praw kobiet Ministerstwo Zdrowia opublikowało oficjalne wytyczne dotyczące opieki okołoporodowej.
"Z powodu stanu zagrożenia epidemicznego zawieszeniu podlegają odwiedziny w oddziałach położniczo-ginekologicznych, w tym obecność osób towarzyszących przy porodach. Należy umożliwić pacjentkom kontakt z najbliższymi przy pomocy ich własnych urządzeń elektronicznych" – to oficjalne wytyczne resortu.
Zakaz odwiedzin i porodów rodzinnych to na razie konieczność, jak przekonują lekarze przede wszystkim dla dobra matki i dziecka. Połączenie video z mężem podczas porodu? Tak może wyglądać rzeczywistość na wszystkich porodówkach w kraju przez najbliższe tygodnie.
- Chodzi o bezpieczeństwo pacjentek. Przy dzisiejszym poziomie mediów elektronicznych nic nie stoi na przeszkodzie, żeby włączyć WhatsAppa albo Skype'a, bo przecież każdy ma telefon komórkowy i żeby utrzymać kontakt w ten sposób - tłumaczy prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii.
Prof. Mirosław Wielgoś, konsultant krajowy w dziedzinie perinatologii podkreśla, że te zalecenia mają na celu przede wszystkim podniesienie bezpieczeństwa pacjentek. - To jest nasz priorytet i wszystkie inne kwestie w obliczu pandemii schodzą na drugi plan. Oczywiście to nie zastąpi kontaktu bezpośredniego i wszyscy mamy tego świadomość, ale jest to jakąś namiastką uczestniczenia w tym ważnym momencie życiowym - wyjaśnia ginekolog.
Eksperci podkreślają, że największym problemem nadal jest brak konkretnych badań, które pozwalałyby na jednoznaczne wytyczne. Ginekolog prof. Krzysztof Czajkowski przypomina, że dane dotyczące zagrożenia zarażenia dziecka koronawirusem podczas porodu są znikome.
- Jest oświadczenie WHO z 13 marca, w którym powołują się oni na prace chińskie, które obejmowały badania tylko kilkunastu pacjentek. Tylko dwie z nich rodziły naturalnie, reszta miała cesarskie cięcie. Z tych badań wynika, że nie stwierdzono u nich ani w płynie owodniowym, ani w pokarmie matki obecności wirusa. Ale to były przede wszystkim cięcia cesarskie. Na razie znamy tylko jeden przypadek na świecie, gdzie po urodzeniu siłami natury doszło do przeniesienia zakażenia na dziecko - tłumaczy lekarz. - W związku z tym my wyraziliśmy bardzo ostrożne stanowisko z przesłaniem, że jeżeli poród u zakażonych pacjentek nie będzie postępował albo mógłby się wydłużać to rekomendujemy wtedy cesarskie cięcie - dodaje ekspert.
Krajowi konsultanci przypominają pacjentkom również o odwołaniu wszystkich zbędnych wizyt lekarskich. Ginekolodzy będą zdalnie wydawać recepty, zwolnienia i udzielać teleporad.
- Jeśli chodzi o USG, są badania pierwszego, drugiego i trzeciego trymestru, które trzeba wykonać w określonym przedziale czasowym i tego nie można przełożyć, ale wszystkie badania spoza tego kalendarza powinny być anulowane, o ile nie ma bezpośrednich wskazań. Rezygnujemy też z USG 3D czy 4D tylko po to, żeby zobaczyć jak wygląda dziecko, na to nie ma czasu w czasach zagrożenia - mówi prof. Mirosław Wielgoś. Lekarz przypomina, że pacjentki w trakcie badania powinny zachować maksymalne środki ostrożności. - Pacjentki powinny mieć maseczki w miarę możliwości i przebywać na wizycie jak najkrócej, oczywiście badania USG odbywają się bez osób towarzyszących - dodaje.
Zobacz także Koronawirus prawdopodobnie nie przenosi się z matek na noworodki – badanie lekarzy ze szpitala w Wuhan
5. Koronawirus a karmienie piersią. Wytyczne Krajowych Konsultantów
Rekomendacje dotyczą też karmienia piersią. Prof. Ewa Helwich, konsultant krajowa ds. neonatologii wydała rekomendacje dotyczące karmienia piersią przez matkę zakażoną koronawirusem oraz diagnozowaną w kierunku COVID-19.
Zgodnie z nimi, jak czytamy na stronach Ministerstwa Zdrowia:
- "Wyniki badań dotyczące braku przedostania się koronawirusa do pokarmu matek są oparte na niewielu przypadkach, dlatego powinny być traktowane z dużą ostrożnością.
- W przypadku kobiet zakażonych koronawirusem lub w okresie diagnozowania w kierunku COVID-19 zalecana jest izolacja dziecka od matki. Należy umożliwić matce odciągane mleka, by utrzymać laktację.
- Po potwierdzeniu ustania ryzyka transmisja zakażenia z matki na dziecko (dwukrotny ujemny test u matki zakażonej i pojedynczy test ujemny u podejrzanej) możliwe jest karmienie naturalne".
Prof. Czajkowski przyznaje, że dane, którymi dysponują lekarze również są znikome i pozostawiają wiele znaków zapytania.
- W tym przypadku również możemy bazować na tych badaniach z Chin, tam pobierano próbki pokarmu od kobiet bezpośrednio po porodzie i nie stwierdzono w nim obecności wirusa, ale z kolei wiemy też, że ten wirus przenosi się drogą kropelkową, więc musimy pamiętać, że istnieje ryzyko zakażenia w trakcie czynności związanych z karmieniem - tłumaczy krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa i ginekologii.
Lekarze apelują też do pacjentek, by nie zatajały przed personelem informacji, że są zakażone albo mogły mieć kontakt z osobą chorą. To pozwoli wdrożyć odpowiednie precedury. Krajowi konsultanci podkreślają też, że ich wytyczne mogą się zmieniać, jeżeli pojawią się nowe dane.
Zobacz także Łańcut: zbiórka dla Leosia, syna zmarłej 27-letniej Emilii zakażonej koronawirusem
Dołącz do nas! Na wydarzeniu na FB Wirtualna Polska - Wspieram Szpitale - wymiana potrzeb, informacji i darów będziemy na bieżąco informować, który szpital potrzebuje wsparcia i w jakiej formie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.