Trwa ładowanie...

Rodzinne pogotowie opiekuńcze zagrożone. Kobieta stanie przed sądem

Avatar placeholder
Agnieszka Wiśniewska 12.09.2023 13:54
Została oskarżona o próbę wyłudzenia "becikowego". "Urzędnik chciał mi zrobić krzywdę"
Została oskarżona o próbę wyłudzenia "becikowego". "Urzędnik chciał mi zrobić krzywdę" (Facebook )

Kobieta, która prowadzi rodzinne pogotowie opiekuńcze dla najmłodszych, została oskarżona o próbę wyłudzenia "becikowego", chociaż pieniędzy nigdy nie dostała. Jeśli zostanie uznana za winną, dzieci, którymi się opiekuje, stracą dom.

spis treści

1. Została oskarżona o próbę wyłudzenia "becikowego"

Monika Stolarska od czterech lat prowadzi rodzinne pogotowie opiekuńcze dla najmłodszych.

Trafiają do niej dzieci porzucone albo odebrane rodzicom. Stolarska staje się ich opiekunem prawnym najczęściej aż do momentu adopcji. Do tej pory pomogła 10 maluchom.

Zobacz film: "Trzy razy urodziła bliźnięta - to zdarza się raz na 500 tys. przypadków"

Jednak nie wiadomo, czy będzie mogła dalej prowadzić swoją działalność.

Wszystko przez to, że kobieta chciała uzyskać "becikowe" na jedno z dzieci, którym się opiekowała. Dziewczynka trafiła pod jej skrzydła w połowie 2020 roku.

- To było moje raczkowanie w rodzicielstwie zastępczym. Od jednej z koleżanek, która prowadzi pogotowie od kilkunastu lat, dowiedziałam się, że należy mi się "becikowe". Wcześniej tego nie wiedziałam. Więc wystąpiłam do urzędu miasta z dwoma wnioskami - na chłopca, który wówczas był pod moją opieką, i na dziewczynkę - z już uregulowaną sytuacją prawną - mówi Stolarska w rozmowie z "Wyborczą".

2. Pieniędzy nie otrzymała

Dziennikarze "Wyborczej" opisują, że kobieta na złożenie obu wniosków miała 12 miesięcy od wystąpienia o opiekę prawną. Chociaż zamieściła je w terminie, to zostały odrzucone przez Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi. Kobieta miała usłyszeć, że najpierw powinna założyć sprawy alimentacyjne rodzicom biologicznym dzieci.

Nie odwołała się od decyzji. Pieniędzy nie otrzymała.

Jednak na tym sprawa się nie zakończyła.

- Znalazł się nadgorliwy urzędnik, który chciał mi zrobić krzywdę. I zrobił, wykorzystując moją niewiedzę - mówi Stolarska.

Kobieta usłyszała zarzuty składania fałszywych zeznań i próbę wyłudzenia. Grozi jej do pięciu lat więzienia.

Powód? O pieniądze zawnioskowała, kiedy dziewczynka znajdowała się już pod opieką rodziców adopcyjnych.

3. "Robienie z tego sprawy karnej jest absurdalne"

19 września czeka ją sprawa karna w Sądzie Rejonowym Łódź-Śródmieście.

- To mój błąd, ja to rozumiem. Ale robienie z tego sprawy karnej jest absurdalne. Urzędnik mógł mnie przecież wezwać, wyjaśnić, wypisać jakiś druczek. Można było zamknąć sprawę, skoro i tak nie zobaczyłam tych pieniędzy - tłumaczy kobieta.

Jeśli Stolarska zostanie uznana za winną, straci możliwość prowadzenia pogotowia rodzinnego.

Ponadto może stracić możliwość adopcji innej dziewczynki, p którą się stara. Dziecko ma prawie trzy lata i mieszka ze Stolarską od piątego tygodnia życia. Sprawa toczy się w sądzie rejonowym.

Dziennikarze portalu wyborcza.pl skontaktowali się w tej sprawie z Marcinem Masłowskim, rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta Łodzi.

Zapytali go, na jakiej podstawie Centrum Świadczeń Socjalnych zgłosiło wniosek do prokuratury oraz dlaczego to zrobiło.

"Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi ma prawny obowiązek zawiadomienia o przestępstwie ściganym z urzędu. W związku z powyższym bez znaczenia jest fakt, czy strona uzyskała prawo do wnioskowanego świadczenia, czy też otrzymała decyzję odmowną. Istotne jest, że został popełniony czyn uznawany za zabroniony. Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi zawiadamia organ ścigania (prokuraturę) o możliwości popełnienia przestępstwa. To prokuratura w prowadzonym postępowaniu wyjaśniającym dokonuje wnikliwej oceny zebranego materiału dowodowego i decyduje, czy zgłoszenie było zasadne, czy też nie. Również w gestii prokuratury pozostaje umorzenie postępowania lub, w przypadku potwierdzenia okoliczności wskazanych w zawiadomieniu, sporządzenie stosownego wniosku do sądu. Zgłoszenie do prokuratury nie jest pozostawione dowolnej ocenie Centrum Świadczeń Socjalnych w Łodzi, tylko wynika z obowiązujących przepisów prawa" - tak brzmi odpowiedź przesłana z biura rzecznika.

Dziennikarze zwrócili się również z pytaniami do Prokuratury Rejonowej Łódź-Bałuty, w której toczyło się postępowanie. Do momentu publikacji tekstu nie uzyskali odpowiedzi.

Stolarska nie zamierza tak zostawić tej sprawy. Napisała do Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Pacjenta. Ten ostatni zapowiedział, że skieruję sprawę do I zastępcy prokuratora generalnego Dariusza Barskiego z prośbą o objęcie kontrolą tego postępowania.

Obrońca Stolarskiej wnosi o bezwarunkowe umorzenie postępowania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze