Trwa ładowanie...

Po 16 latach z zamrożonego zarodka urodził się zdrowy chłopiec

Po 16 latach z zamrożonego zarodka urodził się zdrowy chłopiec
Po 16 latach z zamrożonego zarodka urodził się zdrowy chłopiec (123RF)

W Chinach urodził się zdrowy chłopczyk z zamrożonego przez 16 lat zarodka. Coraz więcej dzieci przychodzi na świat dzięki kriokonserwacji. Odsetek zarodków, które przeżywają w ciekłym azocie wiele lat wynosi, 98 proc. – twierdzą lekarze.

1. Zarodki zamrożone przez kilkanaście lat

Mamą zdrowego chłopca, który urodził się dzięki metodzie kriokonserwacji, jest 46-letnia kobieta. 16 lat temu w ten sam sposób urodziła pierwszego syna. To nie jest pierwszy tego typu przypadek na świecie.

W maju 2010 r. 42-letnia kobieta urodziła chłopca z zarodka, który był zamrożony przez 19 lat i 7 miesiecy. Dodatkowo zarodek był adoptowany. 42-letnia mama otrzymała go od pary, która nie wykorzystała zapłodnionych komórek jajowych. Małżeństwo podarowało kobiecie pięć zarodków, ale tylko dwa zostały rozmrożone, z jednego narodził się chłopiec.

- Nowoczesne techniki mrożenia sprawiają, że odsetek ciąż po kriotransferze zwiększa się. Dużo jednak zależy od doświadczenia diagnostów laboratoryjnych, ich zaplecza technicznego, jak również od etapu rozwoju zarodka poddanego zamrożeniu i jego jakości. Nie bez znaczenia pozostaje wiek zapłodnionej komórki jajowej, bowiem im jest ona młodsza, tym większe są szanse na powodzenie ciąży u dojrzałej pacjentki - zaznacza dr Olaf Lindert z Kliniki Bocian w Katowicach.

2. Szybkie schładzanie

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 2"

Przeczytaj koniecznie

O dzieciach, które urodziły się dzięki metodzie in vitro z zamrożonych zarodków, mówi się pieszczotliwie "mrozaczki" albo "mrozaki". Ten sposób prokreacji to nadzieja dla wielu bezpłodnych par, które marzą o dziecku.

Przy mrożeniu zarodków stosowane są dwie techniki wirtyfikacji i powolnego mrożenia, czyli stopniowego schładzania do temperatury -196 st. Celsjusza. Popularniejsza jest metoda wirtyfikacji. Polega na błyskawicznym schłodzeniu i zarodków w tempie 15 000–30 000 st. Celsjusza/min. przy zastosowaniu ochronnych krioprotektantów. -To jest prędkość schładzania, my na ziemi nie osiągamy takich temperatur, jak -15 tys. stopni. Proces schładzania zarodków zakończy się na temperaturze -196 st. Celsjusza - wyjaśnia dr Olaf Lindert.

Dzięki tej technice następuje szybkie przejście ze stanu ciekłego do stałego, tym samym unika się tworzenia kryształków lodu, które mogą uszkodzić delikatne komórki. Zarodki następnie wkłada się do specjalnych pojemników z ciekłym azotem w temperaturze ok. -196 st. Celsjusza. Tak mogą być przechowywane bezpiecznie przez wiele lat.

Na kilka godzin przed planowanym zabiegiem in vitro zarodek jest rozmrażany. Wyjmuje się go z ciekłego azotu, a następnie umieszcza w specjalnym roztworze i poddaje inkubacji, by przywrócić jego funkcje.

3. Adopcja mrożonych zarodków

W Polsce dopuszcza się zapłodnienie maksymalnie sześciu komórek jajowych. Do macicy przenosi się zazwyczaj dwa zarodki. Niewykorzystane są mrożone i przechowywane w bezpiecznych warunkach. Nie wolno ich niszczyć.

Po wielu latach kobieta może zdecydować się na kolejne dziecko i wówczas korzysta z zamrożonych zarodków. Może też oddać je do adopcji innym potrzebujących parom. Metoda kriokonserwacji jest popularna z wielu powodów. Kobieta od początku nie musi przechodzić całego procesu leczenia, który jest kosztowny i stresujący.

- Pary podchodzące do procedury in vitro decydują się przeważnie na zapłodnienie większej liczby komórek jajowych niż można jednorazowo transferować do organizmu kobiety. Zazwyczaj podajemy dwa zarodki podczas jednego zabiegu, pozostałe prawidłowo rozwijające się są zamrażane i bezpieczne przechowywane. Dzięki temu, w przypadku niepowodzenia implementacji, para może skorzystać z już zamrożonych zarodków - w takim przypadku kobieta nie musi poddawać się ponownej hormonalnej stymulacji owulacji i punkcji jajników. Ponadto zmniejszone są również koszty całej procedury in vitro - mówi dr Olaf Lindert.

4. Coraz więcej bezpłodnych par

Niepłodność uznano jako chorobę społeczną. Dotyka ona od 10-18 proc. populacji. W Polsce cierpi na nią 1,5 mln par. Według danych GUS sukcesywnie spada liczba narodzin. Prognozy mówią, że w ciągu 35 lat liczba mieszkańców Polski zmniejszy się o ponad 4,5 miliona. W 2013 r. przyszło na świat 370 tys. dzieci, a w 2035 r. urodzi się mniej, ok. 270 tys.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze