Pierwszy raz na wakacjach. "Młodzież czuje się bardziej anonimowa i puszczają hamulce"
Wakacje to często czas, w którym młodzi ludzie ruszają na swoje pierwsze samodzielne wojaże. Narkotyki, hektolitry alkoholu, pornografia, przygodny seks - brzmi jak scenariusz najnowszego gangsterskiego filmu? Złudne nadzieje - to realia niektórych obozów dla nastolatków. Eksperci przekonują, że "jedna wakacyjna rozmowa o seksie" nie wystarczy. Rodzice muszą przestać zamiatać problemy pod dywan i wychodzić z założenia, że edukacja seksualna demoralizuje.
1. Sex, drugs & rock’n’roll
Seks od zawsze interesował młodzież, choć niektórzy dorośli zdają się nadal tego nie zauważać.
Wiek inicjacji seksualnej obniża się w Polsce od wielu lat.
Prof. Zbigniew Izdebski, pedagog i seksuolog, specjalista w zakresie poradnictwa rodzinnego, autor największej w naszym kraju liczby badań na temat zdrowia, samopoczucia i zachowań seksualnych Polaków, które prowadzi od 1988 r., zwraca uwagę, że około 13 proc. nastolatków rozpoczyna współżycie w wieku 15 lat. Ponad połowa bez zabezpieczenia. W obawie przed ciążą wybierają seks analny i oralny.
Badania prof. Izdebskiego pokazują, że statystyczny mężczyzna przeżywa obecnie swój pierwszy raz w wieku 18 lat, kobieta - niedługo po 18. urodzinach. Tymczasem w 1997 roku było to odpowiednio: 18,4 i 19,3 lat.
- Należy zwrócić uwagę na fakt, że są to badania, które biorą pod uwagę debiut seksualny heteroseksualnej pary, który polega na penetracji penis-pochwa. Natomiast dużo osób ma wcześniejsze kontakty seksualne, które nie są tą penetracją. I jest to temat pomijany zarówno przez rodziców, szkołę, jak i badania - wyjaśnia w rozmowie z WP Parenting Katarzyna Banasiak-Marszałek, koordynatorka grupy PONTON - działającej od 2002 roku na rzecz rzetelnej edukacji seksualnej młodzieży.
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz, konsultant krajowy ds. seksuologii zauważa, że nowe zachowania seksualne młodzieży są po prostu znakiem naszych czasów.
- Obyczajowość się zmienia. Internet daje młodym ludziom mnóstwo możliwości. Oczywiście te kontakty nie są zażyłe, ale jednocześnie bardzo dynamiczne i atrakcyjne. Dają poczucie swobody, wręcz wolności. Co więcej, sieć jest miejscem, którego nie kontrolują rodzice, istnieje więc większa możliwość na erotyzację znajomości - tłumaczy seksuolog.
2. Zapytaj wujka Google
Skąd zatem dzieci czerpią wiedzę na "te tematy". Niestety najczęściej nie z zajęć szkolnych czy od rodziców. Program realizowany w szkołach często rozmija się z rzeczywistością. Podczas zajęć o nośnej nazwie "wychowanie do życia w rodzinie", uczniowie nie uzyskują odpowiedzi na wszystkie nurtujące ich pytania.
Brak odpowiedniego przepracowania tematu, tylko zwiększa ciekawość i powoduje, że wokół seksu tworzy się aura mistycyzmu. Co w takiej sytuacji robi młodzież? Szuka informacji na własną rękę.
- Należy zaznaczyć, że w ostatnim czasie to poszukiwanie wiedzy jest łatwiejsze, ze względu na to, że powstało dużo różnych inicjatyw zajmujących się edukacją seksualną. Często w okresie letnim dostajemy zapytania: czy dany kontakt seksualny był w jakiś sposób ryzykowny, czy konieczne jest zażycie antykoncepcji awaryjnej, czy była możliwość zakażenia się. Ważną kwestią jest również to, że np. młodzi ludzie chcą postąpić odpowiedzialnie i zacząć przyjmować antykoncepcję hormonalną i wtedy spotykają się z tzw. paradoksem prawa, gdzie osoba może być aktywna seksualnie od 15. roku życia, ale chcąc iść do ginekologa, nie może zrobić tego bez wiedzy opiekuna - tłumaczy koordynatorka grupy PONTON.
Odpowiedzią na głód seksualnej wiedzy młodych ludzi jest internet. Młodzież uczy się więc o seksie z pornograficznych filmów i stron internetowych. Doskonale zna różne techniki seksualne, ale niewiele wie o antykoncepcji, budowie organów płciowych, dojrzewaniu czy ryzyku zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Niestety braki w edukacji seksualnej widać gołym okiem, gdy prześledzimy wypowiedzi na forach dla nastolatków:
"Pojechaliśmy pod namiot. Tylko przytulałam się z chłopakiem, on się podniecił. Mieliśmy na sobie ubrania. Czy mogę zajść w ciąże?" - pyta jedna z użytkowniczek.
"W nocy zakradliśmy się na basen i pływaliśmy nago. Nic złego nie robiliśmy, tylko się kąpaliśmy. Wiem, że to głupie, ale czy mogę być w ciąży?" - dopytuje kolejna internautka.
Uspokajamy - w jednym i drugim przypadku, nie możesz.
Młodzi ludzie często nie mają świadomości, że dojrzałość płciowa zazwyczaj nie idzie w parze z tą emocjonalną. Potwierdza to opiekunka, która od lat pracuje na wakacyjnych koloniach dla młodzieży.
Kobieta zaznacza, że chociaż pierwsze miłości na obozach się zdarzają, to nie tylko do kolonijnych wychowawców należy uświadamianie młodzieży o konsekwencjach takich zachowań.
- My też nie możemy ingerować w życie tych młodych ludzi. Czasem dzieciaki nie chcą nam się zwierzać, czasami jest to kwestia wstydu. Oczywiście kontrolujemy, by nie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Ale też nie jesteśmy w stanie pilnować ich przez 24 godziny na dobę. Nie wychowamy naszych podopiecznych przez dwa tygodnie. To od rodziców i szkoły powinni otrzymać wiedzę w zakresie edukacji seksualnej, a niestety jej nie dostają - opowiada.
- Najgorzej jest na zagraniczych obozach np. w Bułgarii. Młodzież czuje się bardziej anonimowa i puszczają hamulce. Alkohol, narkotyki i przygodny seks to smutna codzienność - dodaje.
3. "Pierwszy raz" na wakacjach
Zakazany owoc podobno smakuje najlepiej. Przekraczanie granic leży w naturze niemalże każdego nastolatka. Niestety często letniemu szaleństwu towarzyszy brak potrzebnej i fundamentalnej wiedzy w omawianym temacie. Przypadkowy seks na wakacjach, a potem niechciana ciąża lub infekcja przenoszona drogą płciową - to scenariusz, którego często nie biorą pod uwagę młodzi ludzie szykujący się na pełen przygód letni wyjazd.
Eksperci przekonują, że metodą na przełamanie tabu, na pozbawienie go mistyczności jest potraktowanie tematu zwyczajnie, jak coś, o czym rozmawia się bez skrępowania, ale równocześnie niesie ze sobą pewne konsekwencje.
- Przede wszystkim warto porzucić wyobrażenie, że wystarczy jedna "rozmowa o seksie" przed samym wyjazdem. Jeśli chodzi o edukację seksualną, to jest proces i ma on trudniejsze i łatwiejsze momenty. Głównie polega na budowaniu zaufania, tworzeniu relacji z naszą pociechą już od najmłodszych lat. Edukacją seksualną jest to, że dziecko do nas przyjdzie i powie, że coś go swędzi, boli w okolicach intymnych i my tego nie zbagatelizujemy, potraktujemy jego problemy poważnie. Kiedy przyjdzie i zapyta: kim jest gej, kim jest lesbijka, czym jest miesiączka? - powinniśmy odpowiadać na te pytania językiem dostosowanym do etapu rozwoju dziecka - wyjaśnia Katarzyna Banasiak-Marszałek.
- Przed taką rozmową warto też najpierw przyjrzeć się sobie - swoim przekonaniom, tym co nas stresuje. Zadać sobie pytanie, dlaczego obawiamy się wyjazdu pociechy i dopiero wtedy zastanowić się - co ja chcę powiedzieć temu dziecku - dodaje ekspertka.
Rolą rodziców jest mówienie, a raczej rozmawianie z pociechami na trudne tematy - bez straszenia, ale też bez słodzenia i wygładzania rzeczywistości.
- Poziom wiedzy na temat antykoncepcji, prezerwatyw, testowania się czy szczepionek przeciwko HPV nadal pozostawia wiele do życzenia. Panuje mnóstwo stereotypów na temat tego, kto może się zakazić i w jakich sytuacjach. Tutaj jest bardzo szerokie pole do kampanii informacyjnych i promowania tej wiedzy. Dobrym rozwiązaniem jest też podsuwanie rzetelnych stron, gdzie młodzież znajdzie sprawdzone informacje na temat życia seksualnego - podpowiada koordynatorka grupy PONTON.
Rodzice muszą zrozumieć, że każdy, nawet najtrudniejszy temat, także ten dotyczący seksu i pornografii, można przedyskutować w taki sposób, by nie budził lęku. Otwarta i szczera rozmowa jest szansą na to, by przygotować nasze pociechy na konfrontację z potencjalnie trudną sytuacją.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl