Ostatnie starcie rycerza Kornela
Dwuletni Kornel Woźny z Wielkiego Klimcza liczy na naszą pomoc. Chłopiec zmaga się z siatkówczakiem, nowotworem złośliwym. Polscy lekarze załamują ręce, jedyną nadzieją dla dziecka jest wyjazd do kliniki w Nowym Jorku. Na zebranie środków mamy mało czasu. Kornelek w ciągu kilkunastu dni musi stawić się w klinice.
1. Zaczęło się od zeza
Według lekarzy, Kornel nie miał się urodzić. - Miało być w naszym życiu tak, że nie mieliśmy mieć w ogóle dzieci. Choruję na miastenię i miałam nikłe szanse na urodzenie dziecka – mówi dla WP parenting Patrycja Woźny, mama Kornela.
Udało się. Kobieta zaszła w ciążę. Chłopiec urodził się w terminie, otrzymując dziewięć punktów w skali Apgar. - Były problemy z oddychaniem, a następnego dnia okazało się, że syn urodził się z wadą serca. Ma ją do dzisiaj i jest pod stałą kontrolą kardiologa – dodaje kobieta.
Kornel do pewnego momentu rozwijał się prawidłowo. Mając pół roku, oko chłopca „przekręciło się”, by następnie zmienić się w zeza. - Pytaliśmy lekarza, znajomych. Wszyscy mówili nam, że to nic takiego, że dzieci zezują nawet do drugiego roku życia – wspomina Patrycja. Zez stawał się większy, więc po wielu prośbach Kornel został zbadany przez okulistę.
- Doktorka kazała nam usiąść i powiedziała, że nie ma dla nas dobrych wieści. Cała siatkówka w lewym oku była odklejona, więc należało wykonać bardziej specjalistyczne badania. Sama nie dowierzała, co tam może być – dodaje kobieta.
Rodzice chłopca mieli czekać kilka dni na dalsze wskazówki. Nie chcieli, przeczuwali, że z Kornelkiem dzieje się coś złego. Dzięki rodzinie i pomocy lekarza pediatry już następnego dnia stawili się w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
- Pamiętam to jak dziś, to był piątkowy wieczór. Przyjęto nas na oddział okulistyki, zbadano, ale pełną diagnozę potwierdziło dopiero badanie dna oka. Usłyszeliśmy, że to siatkówczak, nowotwór złośliwy – mówi mama chłopca.
Słowa lekarzy długo nie mogły dotrzeć do rodziców Kornela. - Siedziałam przy łóżeczku i ciągle płakałam. Pamiętam też słowa męża: „Nie płacz, nie możesz płakać przy Kornelku! On to czuje, musisz być silna!”. Ale to było, i dalej jest, silniejsze ode mnie. Nawet teraz, po takim czasie leczenia. Najgorsze jest to, że Kornel widzi mój płacz. Wtedy się do mnie przytula – dodaje Patrycja.
W marcu 2015 roku chłopca przeniesiono na oddział onkologii. Po wykonaniu rezonansu magnetycznego zaczęła się prawdziwa walka o życie. Chłopiec przyjął sześć cykli chemioterapii JOE, wykonano także zabieg TTT przeźrenicznej termoterapii oraz kilka krioterapii. Kolejnym krokiem było podanie chemioterapii dotętniczej.
- Z czterech prób udało się podać niecałe dwie i pół dawki. Podczas zabiegów występowały komplikacje. Nasz maluszek strasznie cierpiał – mówi mama chłopca.
Kornel przez 1,5 roku dzielnie walczył o swoje życie. Z rakiem nie da się jednak wygrać tak łatwo. Nowy guz zaatakował po raz kolejny. 26 października 2016 roku badanie wykazało wznowę guza. Lekarze wykonali zabieg laseroterapii guza. Zaznaczyli jednak, że jeżeli to nie zadziała, jedyną opcją na wyleczenie będzie amputacja oka.
Nawet ten zabieg nie daje jednak gwarancji na całkowite wyleczenie Kornela. Organizm dziecka jest bardzo słaby, nie może mieć już zbyt często podawanej chemioterapii dotętniczej. Kolejne próby grożą udarem. __
- Po otrzymaniu wyników mówiliśmy: „Boże, dlaczego?”. Było już lepiej, zaczynaliśmy cieszyć się życiem – żali się kobieta. Zabieg laserowy nie zadziałał. Lekarze w Polsce załamali ręce, mówiąc że nie są w stanie nic zrobić.
Przeczytaj koniecznie
- Poważne zagrożenie dla dziecka, które czyha zimą w każdym domu
- Większość rodziców w okresie jesienno-zimowym popełnia ten błąd. Skutki mogą być fatalne
- Te choroby biorą się z powietrza. Zobacz, jak sobie z nimi radzić
- **Znana blogerka opowiada o przełomie w swoim życiu. Dowiedz się, co go spowodowało**
2. Szansa na uratowanie oka
Jedyną szansą dla Kornela jest zabieg przeprowadzony przez dr Davida H. Abramsona w klinice Memorial Sloan Kettering w USA specjalizującej się w leczeniu nowotworów tego rodzaju. Lekarz nie chce amputować gałki ocznej chłopca, chce mu pomóc.
- Wiemy, że dla tego doktora żaden przypadek nie jest beznadziejny, że do każdego małego pacjenta podchodzi indywidualnie. Odsetek wyleczonych przez niego dzieci wynosi blisko 100 proc. W naszych oczach działa cuda – dodaje mama Kornelka.
Jedynym problemem są pieniądze - 1,25 mln złotych. Rodziców chłopca nie stać jednak na pokrycie całej kwoty. - To ostateczne starcie Kornelka z siatkówczakiem, dlatego prosimy wszystkich tych, którzy mogą nam pomóc – mówią rodzice Kornela.
3. Walka z czasem
Sytuacja chłopca jest dramatyczna – konieczne jest wszczepienie płytki radioaktywnej, która umożliwi rozpuszczenie się guza. Personel kliniki zaplanował również zabiegi laseroterapii, krioterapii, chemioterapię dotętniczą, rezonans magnetyczny, badania dna oka i badania genetyczne.
Kornel nie ma czasu – w ciągu następnych kilkunastu dni powinien stawić się na leczenie w Nowym Jorku. Do zbiórki przyłączyło się wielu wolontariuszy. Organizowane są koncerty, kiermasze, biegi charytatywne i zbiórki w szkołach i przedszkolach. Wszystko, by pomóc małemu chłopcu.
Kornel jest rycerzem, podopiecznym Fundacji „Rycerze i Księżniczki”. Możemy pomóc.
Fundacja Rycerze i Księżniczki
Ul. Zagójska 2/4 /85
04-101 Warszawa
PKO Bank Polski SA
90 1020 1042 0000 8902 0324 4142
tytułując przelew:
„DAROWIZNA DLA KORNELA”
SMS o treści KORNEL na nr. 79567
za 9zł netto (11,07zł brutto w tym VAT)
SMS o treści KORNEL na nr. 76567
za 6zł netto (7,38zł brutto w tym VAT)