Trwa ładowanie...

Skatowany 8-latek z Częstochowy walczy o życie. Szpital wydał komunikat

Avatar placeholder
Martyna Krajewska 07.04.2023 12:59
Szpital poinformował o skatowanym 8-latku z Częstochowy. "Uczulamy na zbiórki publiczne"
Szpital poinformował o skatowanym 8-latku z Częstochowy. "Uczulamy na zbiórki publiczne" (Facebook)

Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, do którego trafił ośmioletni Kamil z Częstochowy, poinformowało o stanie zmaltretowanego chłopca. Poza ciężkimi oparzeniami, powstałymi w wyniku oblania wrzątkiem i rzucenia na piec przez ojczyma, ośmiolatek ma także liczne złamania. Szpital apeluje jednak, by nie wspierać zbiórek: "Wsparcie będzie potrzebne, dopiero gdy opuści szpital".

1. Skatowany 8-latek

Według ustaleń Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, 29 marca Dawid B. pobił ośmioletniego pasierba, oblał go wrzątkiem i rzucił na piec kuchenny. Mimo poważnych obrażeń Kamil trafił do szpitala dopiero 3 kwietnia, ponieważ zarówno 27-letni ojczym, jak i 35-letnia matka Magdalena B. nie wezwali pomocy.

Na cierpienie chłopca zareagował jedynie jego biologiczny ojciec, który usłyszał od byłej żony, by nie przyjeżdżał w odwiedziny, ponieważ Kamil oblał się herbatą. Na szczęście mężczyzna nie posłuchał kobiety i kiedy zobaczył syna, od razu ruszył mu na pomoc.

Na miejsce została wezwana policja i pogotowie ratunkowe. Kamil był w tragicznym stanie, a do krwawiącej skóry poprzyklejały się stopione ubrania.

- Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR. W tym czasie Magda, matka Kamila, szła ulicą z Dawidem. Trzymali się za ręce i cynicznie śmiali, gdy Kamila zabierał śmigłowiec - powiedział ojciec chłopca w rozmowie z "Faktem".

Chłopiec został zabrany przez LPR
Chłopiec został zabrany przez LPR (EastNews)

Kiedy chłopiec został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, okazało się, że oparzenia wystąpiły tydzień wcześniej.

- Objęły około jedną czwartą powierzchni ciała. Ból przy takich obrażeniach musiał być dotkliwy. Spalone włosy na głowie wskazują, że dziecko oparzył płomień, nie wiadomo jednak jaka substancja płonęła. Ośmiolatek trafił do szpitala zaniedbany. Był wychudzony, odwodniony i brudny - powiedział dr n. med. Andrzej M. Bulandra w rozmowie z Polsat News.

2. Szpital wydał komunikat

W piątek 7 kwietnia na stronie Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka pojawiła się informacja o stanie chłopca, który znajduje się obecnie w śpiączce farmakologicznej.

"Nasi anestezjolodzy i cały personel medyczny szpitala walczą o życie Kamilka. Dziecko cały czas jest w ciężkim stanie. Z powodu rozległych oparzeń przejdzie jeszcze kilka zabiegów operacyjnych" - czytamy.

Personel szpitala apeluje również, by nie wspierać licznych zbiórek na leczenie Kamila, ponieważ żadna z nich nie jest oficjalna, a chłopiec na razie nie potrzebuje pieniędzy.

"Uczulamy na zbiórki publiczne dla Kamilka, które w ostatnich godzinach licznie pojawiły się w sieci. Kamilek jako pacjent naszego szpitala nie potrzebuje obecnie żadnych pieniędzy czy prezentów. Wsparcie będzie potrzebne, dopiero gdy opuści szpital i trafi do dobrych ludzi. Póki co sugerujemy nie wpłacać żadnych pieniędzy na niezweryfikowane zbiórki na rzecz chłopczyka" - czytamy w komunikacie.

3. Małżeństwo usłyszało zarzuty

Magdalena i Dawid B. zostali zatrzymani i usłyszeli już zarzuty. Według prokuratora, mężczyzna próbował pozbawić życia swojego pasierba, co doprowadziło do ciężkich obrażeń ciała: oparzeń głowy, klatki piersiowej i kończyn. Ponadto 27-latek jest podejrzany również o bicie, przypalanie papierosami oraz doprowadzenie do złamań i ran dziecka.

Zobacz film: "Dziecko poparzone wodą z węża ogrodowego"

Natomiast matka chłopca jest podejrzana o pomoc w znęcaniu się i narażeniu go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Prokuratura złożyła wniosek o aresztowanie małżeństwa na trzy miesiące. Pozostała piątka dzieci trafiła pod opiekę brata Magdaleny B.

Co ciekawe, w czerwcu 2022 roku jeden z pracowników MOPS wnioskował o umieszczenie dzieci w rodzinie zastępczej, ale sąd umorzył postępowanie, ponieważ nie doszukał się podstaw do odebrania rodzeństwa. Z relacji "Faktu" wynika, że po tym, jak Kamil trafił do szpitala, sąd ponownie pochylił się nad sprawą rodziny

(Facebook)

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze