Odwołała ślub w ostatniej chwili. Dziecko pokrzyżowało jej plany
32-letnia fryzjerka była już w zaawansowanej ciąży, gdy miała zamiar powiedzieć sakramentalne "tak" swojemu narzeczonemu. Wszystko było zaplanowane i zorganizowane. Nikt jednak nie wziął pod uwagę tego, że w dniu ślubu na świecie będzie chciał pojawić się trzeci członek rodziny.
1. Ciężarna panna młoda
32-letnia Rebecca oraz 36-letni Nick zaręczyli się po pięciu latach związku. Kilka miesięcy później para postanowiła zarezerwować miejsce, w którym powiedzą sobie sakramentalne "tak".
- Udało nam się zarezerwować idealne miejsce. Byłam przeszczęśliwa. Miesiąc później zrobiłam test i okazało się, że jestem w ciąży - opowiada Rebecca.
Para początkowo planowała przełożyć ślub, jednak postanowili, że nie ma na co czekać.
- Postanowiłam, że wezmę ślub w zaawansowanej ciąży - tłumaczy.
Rebecca i Nick ostatecznie mieli stanąć na ślubnym kobiercu miesiąc przed zaplanowanym terminem porodu.
- Widziałam, że to ryzykowne, ale byłam pewna, że nie urodzę dziecka miesiąc przed terminem. Jak bardzo się myliłam - mówi.
2. Zamiast na ślub pojechała na porodówkę
Dzień przed ślubem Rebecca nie czuła się najlepiej. Wtedy też po raz pierwszy pomyślała, że jej dziecko może pojawić się na świecie wcześniej niż zaplanowano.
- W piątkowe popołudnie rozstawialiśmy namioty, ustawialiśmy krzesła i stoły. Już wtedy nie czułam się dobrze. Zaczęłam panikować i zadzwoniłam do położnej, która stwierdziła, że wszystko jest w porządku - wspomina.
W dniu ślubu Rebecca poczuła mocne skurcze. Wkrótce po tym, odeszły jej wody. Mimo wszystko, kobieta miała nadzieję, że uda jej się wrócić na na własny ślub.
- Gdy przyjechałam do szpitala, powiedziano mi, że poród już się rozpoczął. Nick skontaktował się ze wszystkimi dostawcami, a nasze rodziny dzwoniły do gości, aby powiedzieć im, że nasz wielki dzień jest odwołany, a ja rodzę - mówi.
Personel szpitala bardzo wspierał przyszłą mamę. Kobieta musiała mieć wykonane cesarskie cięcie. Mały Rory Ian William Cheetham przyszedł na świat o 11:40.
- Na Facebooku założyliśmy specjalną grupę, na której byli wszyscy nasi goście. Po porodzie opublikowaliśmy tam zdjęcie Rorego. Nasi bliscy również wstawiali zdjęcia i filmiki, na których było widać, jak wznoszą toasty za naszą pociechę - opowiada wzruszona.
Rebecca i Nick twierdzą, że odwołanie ślubu na kilka godzin przed planowaną ceremonią mogło kosztować ich nawet 12 000 funtów (około 65 000 zł).
- Zapłaciliśmy za miejsce, catering, zespół, fotografa, kamerzystę, ciasto, wynajęliśmy bar, kwiaty. Każda panna młoda marzy o pięknym ślubie, a Rory sprawił, że nasz "wielki dzień" był wyjątkowy. Może straciliśmy większość pieniędzy wydanych na nasz ślub, ale radość z posiadania syna jest bezcenna - podsumowuje szczęśliwa mama.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl