Trwa ładowanie...

O sile miłości, którą daje rodzina i hejcie, który spadł na nich bez żadnej taryfy ulgowej. Opowiada Debora Broda - muzyczna mama 11 dzieci

 Katarzyna Grzęda-Łozicka
16.09.2019 19:31
Debora i Joszko Broda wychowują wspólnie 11 dzieci.
Debora i Joszko Broda wychowują wspólnie 11 dzieci. (Instagram)

W rodzinie siła. W ich wypadku siła mierzona biciem 11 serc. Największa muzyczna rodzina w Polsce. Debora i Joszko Broda mają 9 synów i 2 córki. Wspólnie spędzają wolny czas, koncertują i nagrywają, ale wielu zazdrości im spokoju i szczęścia. - Niezależnie, co powiem i jak wygląda rzeczywistość, to i tak jest źle, bo nas jest za dużo i koniec - mówi Debora Broda w rozmowie z WP Parenting.

1. Debora Broda o tym, jak na co dzień wygląda życie mamy z 11 dzieci

Dwa miesiące temu na świat przyszła najmłodsza córka Brodów - Tosia.
Dwa miesiące temu na świat przyszła najmłodsza córka Brodów - Tosia. (Instagram)

Debora i Joszko Broda - rodzice 11 dzieci. Rodzina jakich mało: Tosia, Piotruś, Józio, Roch, Marysia, Iwo, Jeremi, Mikołaj, Tomek, Maciek i Jaś. Najmłodsze z dzieci ma 3 miesiące, najstarsze 19 lat. Dziś pytamy Deborę Brodę, czy trudno jest być mamą tak licznej gromadki.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP parenting: Jak na co dzień radzi sobie pani z "ogarnięciem" 11 dzieci? Chodzi mi o takie typowe czynności jak mycie zębów, karmienie, kąpanie?

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 1"

Debora Broda: Owszem, mam jedenaścioro dzieci, ale większość z nich nie wymaga tego typu "ogarniania", ponieważ są już w takim wieku, że robią to same. Moje najstarsze "dziecko" jest dorosłe. Mam tak naprawdę troje maluchów, więc wygląda to tak, jak przy trójce małych dzieci, a to myślę, że już chyba łatwiej sobie wyobrazić.

Czy ktoś wam pomaga: rodzina, może nianie? Pewnie zdarzają się też momenty, kiedy dzieci chorują, jak sobie wtedy radzicie?

Od czasu do czasu ktoś nam pomaga, ale zasadniczo radzimy sobie sami. Na szczęście od wielu lat nasze dzieci jakoś często i mocno nie chorują, ale jak już chorują, to myślę, że niczym to się nie różni od tego, jak to przebiega w mniejszych rodzinach. Spotkały nas w życiu różne sytuacje, również pobyty w szpitalu i da się to zorganizować tak, żeby wszystko było ok.

Kiedy pojawiła się decyzja o tym, że będziecie mieli tak dużą rodzinę?

Ja zawsze tak chciałam, ponieważ sama wychowałam się w dużej rodzinie, która stworzyła bardzo pozytywny klimat. Wiedziałam, na co się piszę, ale uważałam, że warto.

Najmłodsza córeczka ma kilka miesięcy, najstarszy syn ma 19 lat. To ogromna rozpiętość wiekowa. Jak spędzacie typowy dzień? Macie jakiś grafik?

Nigdy nie byliśmy zorganizowani pod linijkę. Nawet jak jeszcze nie mieliśmy dzieci. I wciąż nie widzimy takiej potrzeby. Oczywiście mamy zaplanowane czynności i zadania. Robimy plany długoterminowe i krótkoterminowe, używamy kalendarza, ale jesteśmy dość elastyczni, bo zarówno dzieci, jak i nasza praca to przestrzenie, gdzie trzeba być gotowym na nieoczekiwane zwroty akcji.

Rozmawiam czasami z mamami, które przy dwójce dzieci ledwo dają sobie radę. Opieka nad tak dużą liczbą dzieci to chyba zaawansowana logistyka?

Ja też jak miałam tylko małe dzieci, mówiłam, że ledwo się wyrabiam, ale z biegiem czasu zmieniłam podejście i przeanalizowałam schematy, w których żyjemy i zaczęłam odnośnie do tych schematów stosować minimalizm. To znaczy, zawsze zastanawiam się, czy faktycznie potrzebuję tego, co zazwyczaj większość uznaje za coś, co musi być. Mimo to faktycznie przy ogarnięciu wszystkich tematów trzeba sprawnie działać logistycznie. Jeśli chodzi o podróże, to czwórka najstarszych przemieszcza się busami i pociągami i super, bo dzięki temu nauczyli się samodzielności.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Więzi. To jest nasz priorytet. ❤️ Największą wartością, którą wniósł do naszej rodziny homeschooling jest to, że to właśnie rodzina jest najważniejszym punktem odniesienia jeśli chodzi o budowanie relacji i więzi. Mam porównanie, bo nasi najstarsi chłopcy chodzili do szkoły i widziałam, jak stopniowo byli przekonywani do budowania alternatywnej wspólnoty numer jeden (bo tylko jedna więź może być najważniejsza). Szkoła zgarnia największą ilość najważniejszego czasu i używa profesjonalnych metod i narzędzi służących integracji. Tylko, że te przypadkowe geograficzno-rówieśnicze relacje są zazwyczaj obietnicą bez pokrycia, bo po zakończeniu szkoły każdy idzie w swoją stronę. Rodzina to rodzina. I może brzmi to banalnie, ale banalne to nie jest. Przynajmniej dla mnie 🌸 ___ #naszapodstawaprogramowa #unschooling #homeschoolingmom #homeschoolinglife #largefamily #duzarodzina #wielodzietni #rodzinka #rodzeństwo #dzieci #rodzice #więzi #relacje #wspólnota #edukacjadomowa #nauczaniedomowe #priorytety #polskarodzina #edukacja #rokszkolny #żegnajszkoło

Post udostępniony przez Debora Broda (@rodzinabrodow)

Czy starsze dzieci pomagają w opiece nad młodszymi?

Już sama obecność starszych dzieci często jest wystarczająca, by można było powiedzieć, że jest pomocą, bo stwarza psychiczną przestrzeń, która odciąża. Przynajmniej ja tak mam. Jak jest dużo ludzi, to jest mi lepiej. Rodzina jest takim organizmem, że byłoby absurdem, gdyby wszyscy sobie nawzajem nie pomagali.

Da się dzieci nauczyć takiej empatii? Czy to w waszej rodzinie przychodzi naturalnie?

Jeśli samemu ma się empatię, to tak.

Myślę, że jest to naturalne i oczywiste, że możemy na siebie liczyć. Nawet jeśli dzieci ze sobą po prostu rozmawiają albo się bawią, to jest to forma opieki. Inną rzeczą jest to, że w takiej rodzinie, jak chcemy zrobić coś szybciej, to robimy to razem. Na przykład, jak chcemy wyjść razem, to jeśli starsi pomogą włożyć młodszym buty, to będzie szybciej, niż gdybym to ja miała zrobić sama. To jest tak oczywiste, że tu nie ma czego za bardzo tłumaczyć.

Humory, kłótnie dzieci itp. Na pewno ma pani chwile zwątpienia, kiedy puszczają nerwy? Niektórzy liczą do dziesięciu, inni zamykają się w łazience. Jak pani wtedy sobie radzi z emocjami?

Ja jestem osobą na tyle spokojną, że muszę w ogóle przeanalizować fakt, że powinnam stanowczo zareagować albo coś w tym stylu. Mam jedenastu braci, więc niewiele mnie wzrusza, mimo że mam dziewięciu synów. Bardziej myślę o tym, jak nauczyć dzieci rozładowywania emocji i myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest obracanie trudnych sytuacji w żart.

Zdecydowaliście się na edukację domową. Jak to wygląda w praktyce?

Teraz rozpoczęliśmy dziesiąty rok edukacji domowej. Obowiązuje nas ministerialna podstawa programowa i musimy ją zaliczyć, zdając co roku egzaminy z każdego przedmiotu. Częściowo uczę dzieci sama, a częściowo korzystamy z pomocy nauczycieli z zewnątrz. Wielu rzeczy dzieci uczą się same. Dla nas najważniejsze jest jednak odkrywanie własnych pasji i na tym się głównie koncentrujemy.

Poza rodziną to sztuka odgrywa ważną rolę w waszym życiu. Czy tej miłości uczycie też dzieci?

Dla nas muzyka i plastyka to dwa najważniejsze przedmioty, mimo że akurat nie są objęte obowiązkową podstawą programową. Sztuka jest podstawą, od której zaczyna się ciekawość, kreatywność, poszukiwania.

Czy ma pani jeszcze czas dla siebie?

Tak, inaczej byłoby mi trudno prowadzić takie życie. Każdy potrzebuje resetu.

Debora i Joszko Broda zdecydowali się na edukację domową dla swoich dzieci.
Debora i Joszko Broda zdecydowali się na edukację domową dla swoich dzieci. (Intagram)

Jak odbierana jest duża rodzina w Polsce?

Po opublikowaniu naszych nowych piosenek wykonanych w rodzinnym składzie zalała nas fala hejtu w internecie. Przede wszystkim ludzie mają do nas pretensje o 500 plus, bo zakładają, że my nie pracujemy i nie płacimy podatków. Poza tym wiele osób ma taką mentalność, że jak czegoś nie zna i nie potrafi sobie wyobrazić, to nie znając nas osobiście, z góry stawia na nasz temat przeróżne tezy. Do tego stopnia, że niezależnie, co powiem i jak wygląda rzeczywistość, to i tak jest źle, bo nas jest za dużo i koniec.

To musiało być dla pani bardzo trudne: ataki, krytyka. Czy do dzieci też docierają te negatywne komentarze?

Ja się z tym hejtem spotykam na co dzień od lat. Nie tylko w internecie, ale to, co się na mnie wylało po opublikowaniu naszych piosenek z okazji narodzin najmłodszej córki, przekroczyło nasze przypuszczenia. To był szok. Były pretensje właściwie o to, że jesteśmy. Teraz już wiem, jak to działa i że poziom hejtu, z jakim się muszą zmagać duże rodziny, jest straszny, bo zaczęłam również dostawać takie sygnały od innych rodzin. Dociera to niestety również do dzieci. Nasi starsi synowie na szczęście mają do tego dobre podejście, bo tego nie czytają. Twierdzą, że nie warto z definicji. Z kolei młodsze dzieci, które nie korzystają z sieci, dostały taką informację zwrotną od kolegów, że o nas ktoś pisze przykre rzeczy. Niestety.

A zawodowo? Muzyka jest dla waszym azylem. Wspólnie z mężem i dziećmi tworzycie rodzinny zespół "Dzieci z Brodą". Dajecie koncerty, nagrywacie?

Tak, już 19 lat tworzymy muzykę dla dzieci i teraz zaczęliśmy występować i nagrywać w rodzinnym składzie jako "Rodzina Brodów". Nagraliśmy już dwie piosenki: "Wielkie odliczanie'' i ''Nareszcie''. Chcemy rozwijać ten projekt.

Planujecie kolejne nagrania z dziećmi?

Chcemy teraz nagrać całą płytę z piosenkami w klimacie family friendly i na tym się koncentrujemy. Planujemy wydać ją sami, ponieważ nie chcemy pozbywać się praw autorskich, współpracując z wytwórnią. Doszliśmy do wniosku, że spróbujemy zebrać pieniądze przez platformę crowdfundingową. Jeśli znajdą się osoby, które uznają, że chciałyby posłuchać więcej naszych piosenek, to płyta powstanie. Nasze dwie najnowsze piosenki udostępniliśmy bezpłatnie w mediach społecznościowych, ale nagranie całej płyty to bardzo duże przedsięwzięcie finansowe, dlatego zapraszamy do wzięcia udziału w powstaniu naszego projektu na portalu zrzutka.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze