Nowy pomysł MEN-u na ukraińskie dzieci w szkole. Broniarz oponuje
Zgodnie z zapowiedzią wiceministry edukacji Joanny Muchy od września ok. 50-60 tys. Ukraińców może być włączonych do polskiego systemu edukacyjnego. Tym sposobem ich liczba ma wzrosnąć w polskich szkołach i przedszkolach do 235-245 tys.
1. Dzieci poza systemem
- Dzieci ukraińskie nie mogą być pozbawione edukacji, a niestety dzisiaj mamy z taką sytuacją do czynienia - zaznaczyła wiceministra Mucha na konferencji prasowej.
Faktycznie, według obecnych przepisów związanych z wojną w Ukrainie, dziecko, które przebywa na terenie Polski, może chodzić do polskiej szkoły lub realizować obowiązek szkolny w ramach nauki on line w szkole ukraińskiej.
Według szaucnków organziacji pozarządowych z września 2023 roku, nawet połowa ukraińskich dzieci, które są w Polsce, nie chodzi tu do szkoły.
- W wielu domach jest tak, że matka idzie do pracy w fabryce na kilkanaście godzin. W tym czasie starsze dzieci niby uczą się online i opiekują się młodszymi do wieczora. Ta nauka to fikcja - mówiła w rozmowie z WP Parenting Anastazja Derecha - Serhukhina, koordynatorka pomocy uchodźcom, wiceprezeska fundacji Ukrainian Center z Łodzi.
2. Więcej dzieci z Ukrainy w szkołach
Ministerstwo Edukacji Narodowej zamierza poprawić sytuację dzieci i Ukrainy i objąć je w szkole polskiej nauką języka ukraińskiego. Mucha pytana o to, czy szkoły są gotowe na przyjęcie dodatkowych uczniów, zapewniła, że "nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości". Dodała jednak, że będzie to kolejnym wyzwaniem.
Nauczyciele i inni eksperci związani z polską oświatą mają jednak sporo wątpliwości związanych z pomysłem MEN.
- Nie wiem skąd pani wiceminister Mucha wie, że to tak duża liczba dzieci. Zastanawiam się jednak, co jeszcze można włożyć na barki nauczyciela bez uprzedniego ich przygotowania. No, chyba że MEN ma już jakieś gotowe rozwiązania, jak wspomóc nauczycieli w procesie edukacji, wychowania, opieki i wspierania uczniów z Ukrainy - skomentował dla serwisu portalsamorzadowy.pl Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Dodał, że na razie nie wiadomo, czy uczniowie z Ukrainy będą mieć roczne kursy przygotowawcze i zasugerował, że nauczyciele mogą mieć problem, by porozumieć się z takimi dziećmi. Do tego trzeba też pamiętać, że wiele z nich jest dotkniętych traumą wojenną i wymaga odpowiedniej pomocy m.in. psychologicznej.
- Więc trzeba tym dzieciom pomóc, bo one nie są temu niczemu winne, ale pytanie brzmi, jak MEN chce to zrobić, bo nie wystarczy powiedzieć "tak, nauczyciele są gotowi". Bo oczywiście mamy pełną świadomość potrzeby udzielania pomocy tym dzieciom, ale powtarzam - a mówiłem to i ministrowi Czarnkowi, i Piontkowskiemu - tej ogromnej empatii, którą mają polscy nauczyciele, nie można traktować jako usprawiedliwienia do nakładania na nich coraz większych obciążeń i coraz większych zadań, bez wskazania, jakimi narzędziami będą dysponować i jak ministerstwo zamierza im pomóc w ich realizowaniu - powiedział.
Broniarz zastanawiał się także, jakie fundusze przekaże MEN nauczycielom, którzy będą uczyli języka polskiego jako języka obcego.
- ZNP dwa lata temu przeszkolił ponad 1200 nauczycieli języka polskiego jako języka obcego. Pomogła nam w tym uczelnia UKSW oraz Amerykański Związek Zawodowy Nauczycieli AFD, ale to jest kropla w morzu potrzeb. Podsumowując, cel jest bezdyskusyjny: tym dzieciom trzeba pomóc. Ale nie można stale bazować na przekonaniu i świadomości nauczycielskiej oraz ogromnej empatii, którą środowisko nauczycielskie jest nacechowane - wyjaśnił.
Wątpliwości mają również dyrektorzy szkół.
- Jestem w tym szczęśliwym położeniu, że cały czas mam w szkole ok. 30 uczniów z Ukrainy, więc jestem przygotowany. Ale jeżeli słyszę, że pani minister chce ich włączyć do naszego systemu i jednocześnie doprowadzić do egzaminów w języku ukraińskim, to muszę powiedzieć, że nie wiem, jak ona chce to zrobić. Bo kto będzie te dzieci egzaminował po ukraińsku, kto będzie ich uczył języka ukraińskiego - mówi dla portalsamorzadowy.pl Janusz Makuch, dyrektor SP nr 2 w Szczyrku.
- Tak naprawdę nie umiem zająć stanowiska w tej sprawie, ponieważ jest to dla mnie decyzja niezrozumiała. Co to znaczy "wchłonąć", przecież wiemy doskonale, że część tych dzieci jest w systemie ukraińskim. Czy ministerstwo planuje otwarcie szkół ukraińskich w Polsce? - pyta.
- Dziwię się, że istnieje taki problem. Przecież skoro dzieci ukraińskie uczą się online na Ukrainie, to nie muszą chodzić do polskiej szkoły. Może są jakieś dzieci, które nie są objęte systemem, ale te dzieci, które chciały uczęszczać do polskich szkół i przedszkoli, są w nich i mamy z tym żadnych problemów. Nie słyszałem też, żeby ktoś ukrywał dzieci przed edukacją - komentuje z kolei prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
- Broniarz apeluje do Nowackiej. "Piłka leży po stronie resortu edukacji"
- Szkolenia-widma dla nauczycieli. Sławomir Broniarz, szef ZNP: nie mam informacji, by ktokolwiek je przeszedł
- Przedszkola i żłobki zostaną otwarte. Prezes ZNP Sławomir Broniarz o decyzji rządu: "To kontekst ekonomiczny, a nie rzeczywista troska o zdrowie"