Noworodek zmarł w szpitalu. Babcia obwinia się o śmierć wnuczki
W październiku 2017 roku w szpitalu im. Madurowicza w Łodzi doszło do tragedii. Dziewczynka urodzona w szóstym miesiącu ciąży zaraziła się w placówce posocznicą i zmarła. Babcia domagała się od szpitala zadośćuczynienia. - Bardzo często odwiedza grób wnuczki na cmentarzu, ale nie ogląda jej zdjęć w obawie przed bólem - mówi jej pełnomocniczka.
1. Nie zdążyła się pożegnać
W październiku 2017 roku w łódzkim szpitalu na świat przyszła dziewczynka ważąca 1100 g. Ciążę rozwiązano w szóstym miesiącu. Jak tłumaczyli lekarze, było to podyktowane obawą o to, że pacjentce rozejdą się szwy po wcześniejszej operacji.
Matka dziecka początkowo nie była pewna, czy to dobre rozwiązanie, ale przekonali ją mąż i teściowa. Ordynator miał zapewniać ponadto, że brak jest przeciwwskazań.
W 10. dobie po porodzie rodzice otrzymali ze szpitala telefon z informacją o stanie krytycznym dziecka. Dziewczynka zmarła. Przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowa i posocznica.
Babcia dziewczynki, dotąd towarzyska i aktywna, po śmierci wnuczki wycofała się z życia. Lekarze rozpoznali u niej zespół depresyjny. Obwiniała się o to, że namawiała synową na wcześniejszy poród. Ma żal, że nie zdążyła się pożegnać z wnuczką.
- Kobieta ciężko przeżyła śmierć wyczekiwanej wnuczki. Obwiniała się o to, że namawiała synową aby urodziła dziecko w tym szpitalu. Nie mogła pogodzić się z faktem, że nie pożegnała się z wnuczką. Zachorowała na depresję, a wyjście z choroby zajęło jej dwa lata. Bardzo często odwiedza grób wnuczki na cmentarzu, ale nie ogląda jej zdjęć w obawie przed bólem - mówi adwokat Anna Walkiewicz, pełnomocnik babci dziewczynki w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym".
Kobieta złożyła do sądu pozew, dochodząc zadośćuczynienia od ubezpieczyciela szpitala. Sąd pierwszej instancji w lipcu 2022 roku przyznał jej 50 tys. zł zadośćuczynienia.
"Do śmierci dziecka doszło z powodu dopuszczenia do zakażenia bakterią Klebsiella Pneumoniae podczas hospitalizacji poprzez ulokowania go w jednej sali z pacjentką, u której ujawniono w posiewach występowanie bakterii" - napisał sąd pierwszej instancji.
Sąd Okręgowy w Łodzi zmniejszył kwotę zasądzonego zadośćuczynienia do 30 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.
- Jesteśmy z wyroku niezadowoleni, to jest bardzo przykre. Sąd pierwszej instancji wydawał wyrok na podstawie bezpośrednich dowodów, widział babcię, jej ból, wysłuchiwał jej zeznań. Sąd drugiej instancji decydował jedynie na podstawie akt. To obniżenie zadośćuczynienia jest bardzo krzywdzące dla osoby poszkodowanej, która straciła ukochaną wnuczkę. Chodzi o prostą ludzką zasadę, by zadośćuczynić za krzywdę, która się zadziała. To świadczy o braku empatii ze strony sądu - mówi "Faktowi" mec. Wentlandt-Walkiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl