Trwa ładowanie...

Wszystko w życiu można naprawić, a prawie wszystko można osiągnąć

 Monika Suszek
30.11.2018 09:18
Wszystko w życiu można naprawić, a prawie wszystko można osiągnąć
Wszystko w życiu można naprawić, a prawie wszystko można osiągnąć

- Przystąpię do kursu na prawo jazdy. Kategoria B. To będzie zadośćuczynienie. Tamtego wieczora głupio wyszło. Nie myślałem o konsekwencjach. Alkohol, nocna jazda, potem więzienie. Usłyszałem o Nowej Drodze - programie dla osób, takich jak ja, po doświadczeniu w areszcie. Idziesz z opiekunem szlakiem św. Jakuba. Lublin -Kraków. Podobno po przejściu ludzie się zmieniają. Spróbowałem.

1. Więzienie:

- Ludzie patrzą na ciebie. Szepczą: "Oo nowy, nowy, patrzcie na niego." - mówi Tomek, były osadzony, uczestnik programu Nowa Droga. W celi jest ich czterech. Siedzą za przekręty finansowe, alimenty. Długie wyroki: cztery, pięć lat a niektórzy jeszcze więcej. Ustalają hierarchię: - Za co? - Kolizja. 16 dni. -Łee...a ty masz fajnie. Machnął ręką jeden z drugim. - Będziesz miał urlop za kratkami - żartują koledzy. - Nie szukałem przyjaźni. Lepiej tego nie robić. Starałem się być neutralny. Oni też tak mnie traktowali. Nie mogłem im ani pomóc, ani zaszkodzić. Za krótko tam siedziałem. Szczęście dla mnie.

Zobacz koniecznie:

Czy istnieje idealne macierzyństwo?

2. Decyzja

Zobacz film: "Od 14 lat odbywa wyrok za dwa zabójstwa, których nie popełnił"

Wychowawca w Zakładzie Karnym w Gorzowie Wielkopolskim wzywa go do siebie. Mówi o programie resocjalizacyjnym Nowa Droga. Tomek załatwia wszystkie formalności. Może ruszać. Patrzy jeszcze na program trasy. Trzeba przejść szlakiem św. Jakuba wraz z opiekunem. Z Lublina do Krakowa. Chłopak nigdy nie był dalej niż Warszawa. Chcę się sprawdzić. Idzie.

- Opiekuna poznałem jak tylko wysiadłem z pociągu. Stał uśmiechnięty. Pomyślałem, że to pozytywna osoba i że będzie dobrze. Potem okazało się że mamy tak samo na imie czyli Tomasz. By nikomu się nie myliło, do mnie każdy zwracał się Tomek, do niego mówiłem Tomasz - opowiada były osadzony.

Zobacz koniecznie:

Macierzyństwo za kratkami

3. Program

Nowa Droga to program resocjalizacyjny dla młodych mężczyzn i kobiet opuszczających zakłady karne. Realizowany jest przez lubelskie Stowarzyszenie POSTIS od 2013r. Organizacja proponuje wielokilometrową wędrówkę szlakiem św. Jakuba. To trasa którą odbywa były osadzony wraz z rekrutowanym opiekunem.

Jest to forma readaptacji społecznej. Program obecny jest w Hiszpanii, czy Francji, ale na naszym terenie jest to swego rodzaju nowość. W Hiszpanii więźniowie wędrowali "Drogą wolności" już kilka razy, natomiast we Francji program resocjalizacji młodzieży odbywa się w trakcie wędrówki po górach.

- Osoba starająca się o udział w programie Nowa Droga musi spełnić pewne warunki – mówi Karolina Wychowaniak współpracująca ze Stowarzyszeniem POSTIS. - Wiek. Maksymalnie do 29 roku życia. Akceptacja regulaminu samej wędrówki oraz drugiej części programu. Po powrocie chłopak musi podjąć kurs zawodowy, staż lub pracę, zarówno w Polsce jak i za granicą. Ma zapewnioną stancję, opłaconą na okres 3 miesięcy. Do tego bony do realizacji w wybranych sklepach spożywczych. I oczywiście wsparcie psychologiczne – mówi Wychowaniak.

10 rzeczy, które tata robi zupełnie inaczej niż mama
10 rzeczy, które tata robi zupełnie inaczej niż mama [10 zdjęć]

Do prawidłowego rozwoju dziecka niezbędni są mu rodzice, którzy stanowią wzorzec do naśladowania, opiekują

zobacz galerię

4. Opiekun

Pierwszy etap programu Nowa Droga polega na przejściu szlaku św. Jakuba. Realizowana trasa rozpoczyna się w Lublinie kończy w Krakowie. Byłemu osadzonemu towarzyszy opiekun. W trasę wraz z Tomkiem wyruszył Tomasz Danielewicz.

- Z tym projektem jestem związany niemal od początku.Tym razem miałem okazję przyjrzeć się mu "od środka”. Byłem opiekunem i kompanem podróży dla Tomka. To młody chłopak, pełen życzliwości i optymizmu. Bardzo otwarty dla innych ludzi. Przeszliśmy 312 km z plecakiem, parą wygodnych butów i przede wszystkim dobrym nastawieniem. Trasa do Annopola wiodła szlakiem nadwiślańskim, potem św. Jakuba. Do Krakowa dotarliśmy po 14 dniach marszu - mówi Tomasz Danielewicz.

- Każdy dzień to inna historia. Nowe twarze, nowi ludzie, miejsca. Raz szliśmy wzdłuż jezior. Tomek mówi: "Połowiłbym, połowiłbym”. Dochodzimy do miejsca, w którym mamy nocować. Okazuje się że gospodarz ma swoje stawy hodowlane. Dał mu wędkę, poszedł łowić. Innym razem pewien starszy ksiądz, który prowadzi ośrodek rekolekcyjny potrzebował pomocy przy ścięciu starych drzew. Patrzę, Tomek bierze piłę elektryczną i ścina, zbiera gałęzie, układa na równy stosik przy domu. Nikt go nie musiał prosić. Sam wszystkiego się domyślił. Chłopak ma niesamowitą energię. Widać że chce się zmienić i pewnie uda mu się to osiągnąć - mówi opiekun Tomasz Danielewicz.

-Droga przynosi wszystko. Łącznie z niespodziankami od losu. Raz idziemy na poboczu stoi jakiś polonez. Tomek powiedział: "Kupiłbym sobie takiego poloneza. Zachodzimy do sklepu, wisi zapalniczka w kształcie właśnie poloneza. "Masz Tomek poloneza." - mówię do niego. - Takich historii było jeszcze więcej. Jakie będą efekty w przypadku Tomka? Zobaczymy po czasie. Nauczyłem się w tej wędrówce przyjmować z wdzięcznością każdy dzień. Mam nadzieję, że Tomek też wyniósł z trasy wiele lekcji. Jak chociażby to, że na efekty lub sukces czasami trzeba poczekać – mówi Danielewicz.

(Archiwum prywatne)

5. Zmarli

- Pierwszy papieros był w wieku 7 lat. Z ciekawości zapaliłem. Mama od razu wyczuła. Nie krzyczała. Wytłumaczyła. Ona nigdy nie krzyczała ani na mnie, ani na moje rodzeństwo. Chyba nie umiała się na nas złościć - mówi Tomek, uczestnik programu Nowa Droga.

- Miała co robić, bo było nas dziesięcioro. Tata był bardziej porywczy. Mama zawsze mówiła do mnie: "Tomciu, Tomeczku” - a ja wtedy byłem taki szczęśliwy. Mogłem wszystko dla niej zrobić. Pomóc w gotowaniu, w pracach w ogrodzie, wszystko. Były też takie niedzielne popołudnia, kiedy wolny czas spędzaliśmy razem przed telewizorem. Mam siedziała na fotelu, ja na podłodze. Głaskała mnie po głowie – tak jak jakiegoś kotka. To było bardzo przyjemne. Inna historia. Bylismy w lesie: ja, mama i brat. Zbieraliśmy grzyby. Mama mówi do nas: "No dobra chłopaki, to teraz powiedzicie mi, która droga prowadzi do szosy?”. W ten sposób sprawdzała naszą orientacje w lesie.

- Mija sześć lat, jak za nią tęsknię. Pójść na grób, zapalić znicz, położyć kwiaty, to nie to samo, co przytulić, porozmawiać. Mama zawsze tłumaczyła. Wstawiała się za mną. Była doradcą, przyjacielem. Mówiła żebym był dobry, życzliwy, serdeczny dla innych. I taką też miałem opinię. Spora część ludzi tak mnie właśnie postrzegała: grzeczny, uczynny, spokojny. Potem pojawiło się nieciekawe towarzystwo. Wiadomo jak to czasami bywa, jak się jest nastolatkiem. Ktoś coś zapali, wypije. Wciągnąłem się. Mama to bardzo przeżyła.

- Nowa Droga sporo we mnie zmieniła. Trochę więcej zacząłem myśleć o życiu, o tym co będzie za miesiąc, dwa, rok, i co będzie później - po życiu. Jedni wierzą, że pójdą do raju i będą tam szczęśliwi. Ja wierzę, że dla mnie największym szczęściem będzie spotkanie z mamą. Wiele chciałbym jej powiedzieć. Z niektórych spraw się wytłumaczyć np. z pobytu w więzieniu. Będę się teraz bardziej starał. Wszystko w życiu można naprawić, a prawie wszystko można osiągnąć. Trzeba tylko ciężko pracować i się spełni - tak zawsze mówiła mi mama.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze