Wzorowa kontra Prawdziwa Matka
"Pamiętam ten moment, gdy urodził się Jasiek. Po bezpiecznym tygodniu w szpitalu wróciłam do domu i pierwsze, co poczułam to... lęk. Jak ja sobie poradzę? Czy będę w stanie karmić? Czy nie będzie głodny? Czy uda mi się oduczyć go korzystania z pieluch? Czy wytrwam bez smoczka? Czy będzie rozwijał się prawidłowo? Czy nie skrzywdzę tego bezbronnego człowieka? Czy będę dobrą matką? Te myśli kłębiły się w mojej głowie, a Jasiek płakał jak szalony. Siedziałam na fotelu i płakałam razem z nim. Mój mąż nie wiedział, co robić i biegał między kuchnią a naszym wrzeszczącym synem i patrzył na mnie z przerażeniem. Wtedy pierwszy raz padło słowo: depresja poporodowa. Nic bardziej mylnego. Byłam zwyczajną, zagubioną, młodą mamą, która bardzo chciała być wzorową matką i której strach przed nieznanym odebrał racjonalne myślenie. Co mi pomogło? Inne kobiety. Weszłam na forum matek, które urodziły w tej części roku, co ja i podzieliłam się swoimi wątpliwościami. Dostałam mnóstwo wzmocnień, a przede wszystkim zapewnienie, że nie jestem sama z takimi myślami. Jest nas tysiące i mamy prawo do strachu. Joanna, moja znajoma z forum, z którą się zaprzyjaźniłyśmy, powiedziała mi wtedy: „Prawdziwa matka boi się przez następne co najmniej 18 lat, przyzwyczaisz się do tego strachu, jak do codziennej filiżanki kawy”. I tak się stało. Dziś Jasiek ma 2 lata, rano popijam kawę i nieraz wpadam w mój głęboki lękowy fotel, gdy ma gorączkę, skaleczony palec lub po prostu nie wiem, dlaczego jest rozdrażniony. Ale daje radę." Prawdziwa Matka.
Prawdziwa matka ma rację. Pierwszy pojawia się lęk. Czy dam radę? Czy spełnię oczekiwania? Innych. Swoje. No właśnie. Słowo klucz do współczesnego macierzyństwa: OCZEKIWANIA. Modne stały się określenia: idealna matka, wzorowa matka, perfekcyjna matka. A za nimi oczekiwania, by poświęcać dziecku wszystko: uwagę, czas, swoje życie. I coś, co było naturalne dla starszego pokolenia, czyli chęć bycia z małym dzieckiem blisko i opieki, nagle zostało wprzężone w kodeks (zdecydujmy się na jedno określenie) wzorowej matki. Tym samym instynktowne, intuicyjne rodzicielstwo zastępujemy coraz częściej wzorem na dobrego rodzica. Zastanówmy się zatem, jaka jest wzorowa mama... Główne postulaty to:
- Przede wszystkim jest wyedukowana, zanim dziecko przyjdzie na świat. Przeczytała wszystkie poradniki, grube tomy z psychologii rozwoju, zaliczyła kilka kursów, szkoły rodzenia i wie wszystko. Jest gotowa na kolki, wyżynanie się ząbków, bunt dwulatka, procesy separacyjne, a nawet na rozmowę o uzależnieniu od Internetu.
- Jest gotowa pod kątem akcesoriów: ma najlepszy wózek, przewijak (kilka rodzajów), kojec (dwa: domowy i turystyczny), podgrzewacz do butelek wiodącej firmy, laktator, 6 kocyków, 5 paczek tetrowych pieluch i plastikowe sztućce z imieniem dziecka (2 komplety, bo jeszcze nie podjęła decyzji czy to będzie Kamil czy Tomek).
- Wybrała już przedszkole. Ba, zapisała się na listę, bo wiadomo, że do najlepszych trzeba poczekać. Jest sześćdziesiąta siódma, bo – jak się okazuje – spóźniła się o niemal rok. Dziś, zanim zamarzymy o potomku, trzeba zaklepać sobie miejsce. Cóż, mały Harvard jest trudny do osiągnięcia.
- Podobnie ze szkołą. W tym temacie delikatnie się rozgląda, ale ma jedną na oku, gdzie dyrektor powiedział jej, by nie przesadzała i zgłosiła się za dwa lata. Pięć lat oczekiwania wystarczy, by się dostać do elity.
- Niania. Oj, temat numer jeden. Trudno ją zaklepać, zanim dziecko się urodzi, bo trzeba by płacić za czekanie, ale już wie, że casting będzie ostry. Dobra niania to podstawa rozwojowa dziecka. Ma znać angielski, być dobra z matematyki i skończyć kursy pedagogiczne. Najlepiej też, jeśli zna najnowsze trendy wychowawcze.
- Wie doskonale, że będzie karmić naturalnie, a jeśli zabraknie jej mleka zgłosi się na konsultacje laktacyjne i będzie walczyć jak lwica o pokarm dla swojego malucha. Argumenty za tym zna jak dekalog.
- Może wróci kiedyś do pracy, ale na pewno nie przed 3 rokiem życia dziecka, bo wtedy jego mózg będzie ukształtowany w trzech czwartych, a więź z matką utrwalona. Czytaj: będzie emocjonalnie i intelektualnie gotowe, by się z nią rozstać.
- Ale... będzie wychodzić czasami, by proces separacyjny rozpocząć chwilę wcześniej. Eksperci radzą, by utrzymać zdrową równowagę między bliskością a autonomią dziecka. Nie do końca wie, co znaczy zdrowa równowaga, ale domyśla się, ze dziecko potrzebuje przestrzeni.
- I na koniec zabawa. Jest już przygotowana na to, jak rozwijać dziecko poprzez bawienie się z nim. Zna podstawowe zasady edukacyjnych aktywności i przygotowała odpowiednie plansze. Najważniejsze, by dziecko umacniało w zabawie swoją samoocenę i poczucie sprawstwa. To ostatnie brzmi naukowo, ale daje dziecku „sprawczą“ siłę, na całe życie. I o to przecież chodzi.
Śmiejecie się? Bo ja się śmieję, jak to piszę. Wyolbrzymiam. Przedstawiam karykaturalnie. Nie gniewajcie się. Wiele z wymienionych postulatów jest słusznych: nie ma nic złego w walce o karmienie, w szukaniu odpowiedniej niani, posiadaniu świetnego wózka. Każda mama chce dać dziecku, co najlepsze. Pułapka jest w napięciu, które w związku z nadmiarem i poprzeczką owych postulatów, pojawia się w naszym matkowaniu. Matkowaniu według wzoru.
Wzory z założenia są do bani. Idealne rodzicielstwo też. Piszę o mamach, ale to samo dotyczy ojców. Tych, którzy włączają się w rywalizację, kupują narty biegowe, zanim dziecko zobaczy śnieg, irytują się, że za drobnymi klockami nie nadąża rozwijająca się motoryka dziecka. Chcą przyspieszać to, co płynie swoim rytmem.
Nadal uważam, że najlepszym kluczem do dziecka jest nasza intuicja. Bo to nie tylko podszept mądrości własnej, ale też nieoceniona wiedza wynikająca z obserwacji swojego dziecka, bycia z nim na co dzień i miłości, która jest w nas. Wzory, postulaty i schematy nie uwzględniają jednego czynnika: indywidualizacji. Każde dziecko jest inne i każda rodzina, w której się rozwija jest inna. To właśnie ta inność sprawia, że ludzkie interakcje, związki są trudne i fascynujące jednocześnie i polegają na tym, by poznać to, czego nie znamy i znaleźć kompromis między różnicami.
Rodzicielstwo to przede wszystkim otwarta głowa. Chłonna, ucząca się, ale głównie z własnego doświadczenia. Im mniej w niej napięcia, tym więcej dobrej spontaniczności i radości z bycia mamą i tatą.
I oprócz OCZEKIWAŃ, drugim słowem, o którym zapominamy jest: WSPARCIE. Ono jest, choć czasami je odrzucamy ze względu na postulat o samodzielności. Bo przecież wzorowa mama radzi sobie sama. Ale po co? Po to jesteśmy. My, inne matki, by wspierać się nawzajem. Mamy podobne problemy, podobne wątpliwości i te same nudne dla innych tematy. Bierzmy od siebie jak najwięcej.
Na koniec, to prawda, że prawdziwa matka się boi. Tak, bo kocha dziecko miłością największą. A jak kochasz, to się boisz. I to prawda, że prawdziwa matka nie jest wzorowa. Bo taka musi być strasznie nudna i zestresowana. Takiej matki nie wybrałoby żadne dziecko. I taki to paradoks, bo dzieci naprawdę wolą matki, które są prawdziwe (nawet jeśli modny wózek zalany jest mlekiem, które wyciekło z nieszczelnej butelki, a kołysanki w jej wykonaniu przypominają występy niektórych kosmitów z eliminacji do „Mam talent”).
I żeby nie było, że tylko oceniam innych. Moje dzieci często udowadniają mi, że mogłabym być lepszą matką. „Zrobiłaś najgorszy gulasz na świecie“. „Znowu gadasz przez telefon“. „Zapomniałaś kupić podręcznik do przyrody!“ Mój syn ostatnio dodaje „Gonia, ogarnij się“. Więc nieustająco się ogarniam i dobrze mi z tym.
Może powinnam stworzyć nową kategorię: „Prawdziwie ogarniającej się matki“.
Któraś z was się dołączy?
Warto pamiętać także o tym, że można dołączyć do bezpłatnego programu dla młodych mam, w którym na wszelakie pytania odpowiadają eksperci. Jest to naprawdę duża pomoc dla wszystkich mam.