"Nie skacz, bo się zmęczysz!" - dlaczego krzywdzimy własne dzieci?
Był wieczór, gdy próbowałam namówić mojego dwuletniego syna na zabawę na dworze. Temperatura powietrza – zachęcająca do biegania. Ani za zimno, ani za ciepło. Idealnie. Co usłyszałam od własnego dziecka? - Nie. Bo się spocę.
Zamarłam. Nie po to próbuję rozbudzić w nim chęć do aktywności fizycznej, by mówił mi takie rzeczy. Nigdy nie usłyszał takiego zakazu ode mnie. Winnego jednak znalazłam – babcie i dziadkowie, którzy opiekują się dzieckiem na co dzień. Robią to najlepiej jak potrafią, jednak czasem zdarza im się powiedzieć coś, co mi nie przechodzi przez gardło. "Nie biegaj, bo się spocisz" jest właśnie takim zdaniem.
1. Aktywność jest niezbędna
Małe dziecko powinno spędzać na powietrzu nawet 60 minut dziennie. Twierdzą tak autorytety ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Nie ma to być spokojne spacerowanie. Aktywność dziecka należy urozmaicać w zależności od potrzeb, wieku, pogody, chęci. Raz więc będzie to bieganie, innym razem jazda na rowerze, jeszcze innym razem – spacer do parku.
Jak podają specjaliści z WHO, dzieci i młodzież w wieku pomiędzy 5 a 17 rokiem życia powinny podejmować aktywność fizyczną dostosowaną do wieku w wymiarze:
- 60 minut 7 razy w tygodniu – ćwiczeń różnorodnych, o różnej intensywności,
- 30 minut 5 razy w tygodniu – ćwiczeń intensywnych, wykonywanych do uczucia zmęczenia,
- 15 minut 3 razy w tygodniu – ćwiczeń poprawiających siłę mięśni i gibkość.
Według danych, zalecenia WHO spełnia tylko co czwarty 11-latek oraz co dziesiąty 17-latek. Poziom aktywności fizycznej spada z wiekiem - im starsze dziecko, tym mniej się rusza. Młodzież stroni od intensywnych ćwiczeń. W porównaniu do 1990 roku, aktywnych 11-latków jest obecnie aż o 50 proc. mniej.
Ruch jest dla dziecka nie tylko sportem, ale elementem niezbędnym do prawidłowego rozwoju społecznego, umysłowego i emocjonalnego. Aktywność na powietrzu poprawia motorykę, rozwija spostrzegawczość, buduje prawidłową postawę ciała. Wpływa na wiele różnych procesów w organizmie. Niektórzy rodzice wydają się jednak tego nie rozumieć.
2. "Bo spadniesz!" jest standardem
Plac zabaw na jednym z miejskich osiedli. Chłopiec, na oko pięciolatek, sprawnie wdrapuje się po ślizgawce pod prąd. W pobliżu nie ma żadnych dzieci. Za to obok stoi babcia chłopca.
-Uważaj, bo spadniesz! - przestrzega. - Złamiesz rękę, jak będziesz wchodził na tę drabinkę tak szybko – krzyczy, gdy chłopiec chce wejść na zabawkę w prawidłowy sposób. - Nie zjeżdżaj ze zgiętymi nogami, bo dasz koziołka – ordynuje.
-Już chcesz iść? - pyta zdziwiona babcia, kiedy zniechęcony do zabaw chłopiec podchodzi do bramki. - Na nic mi nie pozwalasz – malec odwraca się na pięcie i wychodzi. Kobieta posłusznie idzie za nim.
Taki scenariusz jest na placach zabaw normą. Byłam tego świadkiem wiele razy, o każdej porze roku. Za każdym razem coraz bardziej przekonuje się, że to dorośli są odpowiedzialni za brak chęci dzieci do zabawy na świeżym powietrzu. Choć robią to nieświadomie, zniechęcają kilkulatków do sportu już od wczesnego dzieciństwa, nie pozwalając na swobodne zabawy, których dziecko tak bardzo potrzebuje.
-Takie zachowanie rodziców wynika z nadopiekuńczości – mówi Katarzyna Pankowska-Jurczyk, prezes Fundacji Wsparcie i Rozwój, prowadząca blog dla nauczycieli WF.
-Rodzice z jednej strony troszczą się o zdrowie swojego dziecka, nie chcą by się przeziębiło, a z drugiej – pragną kontrolować wszystko, co maluch robi. To z kolei może wynikać ze zbyt małej ilości czasu spędzanego razem – mówi ekspertka.
3. Dlaczego ruch jest tak ważny?
Zgodnie z raportem opracowanym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, w 2009 roku od 50 do 60 proc. dzieci do 18 roku życia cierpiało na wady postawy. 18 proc. 18-latków skarżyło się na bóle w plecach i stawach. Ich przyczyną może być właśnie brak ruchu. Z roku na rok jest coraz gorzej.
-Ruch jest niezbędny do prawidłowego rozwoju – podkreśla Katarzyna Pankowska-Jurczyk. - Elementem ludziego ciała, który odpowiada za prawidłową motorykę, są mięśnie. W momencie, gdy nie będą one systematycznie wzmacniane, obciążenie przechodzi na kościec. W efekcie wystąpić mogą wady postawy, zaczyna boleć kręgosłup i stawy, szczególnie kolanowe i biodrowe.
Jak się okazuje, problemem nie zawsze jest brak lekcji wychowania fizycznego w szkole. Eksperci zwracają uwagę, że brakuje sportowego wychowania w rodzinie, czyli ruchu na podwórku, placu zabaw, na basenie, na rowerze. Tymczasem młody człowiek powinien tyle samo czasu spędzać aktywnie, co w pozycji siedzącej.
-Nazywamy to kompensacją. I zauważamy, że jest jej coraz mniej – kończy Pankowska-Jurczyk.