Nie mogła mieć dzieci. Wtedy siostry wzięły sprawy w swoje ręce
Jaclyn Fieberg oraz jej mąż Greg od lat starali się o powiększenie rodziny. Niestety bezskutecznie. Zawodziły zarówno metody naturalne, jak i in-vitro. Kiedy powoli zaczynali godzić się ze swoim losem, z pomocą przybyły siostry kobiety. Jedna z nich podarowała swoje jajeczka, druga zaś nosiła ciążę. "To była praca zespołowa" - mówią.
1. Bezskuteczne starania o dziecko
Historia pewnej Amerykanki jest na tyle nietypowa, że zainteresowały się nią media. Jak opisuje magazyn "Today", Jaclyn i jej mąż bardzo chcieli mieć dziecko, ale przez wiele lat nie było im to dane. Próbowali dosłownie wszystkiego i za każdym razem bez efektu.
- Natrafiliśmy na każdą przeszkodę, na którą moim zdaniem mogliśmy natrafić - mówi dla "Today".
- Nie wiem, jak ona to przetrwała. Mijały lata i trudno patrzyło się na te zmagania. To był po prostu cios za ciosem - dodaje jej młodsza siostra Meredith.
Para przeżyła siedem prób zapłodnienia pozaustrojowego oraz trzy poronienia. W międzyczasie u Jaclyn wykryto endometriozę oraz inne schorzenie mające wpływ na płodność. Małżeństwo nie sądziło jednak, że za chwilę los się odmieni.
2. Siła sióstr
Wreszcie lekarz zajmujący się leczeniem niepłodności zaproponował jeszcze jedną opcję. Zasugerował, by znaleźć dawczynię komórek jajowych. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Meredith, młodsza siostra Jaclyn, zgłosiła się na ochotniczkę. Sama miała już bliźnięta.
Pierwsza próba nie zakończyła się jednak pomyślnie. Mimo to rodzina nie poddawała się. W akcję zaangażowała się kolejna siostra, Stephanie.
- Jaclyn zapytała: "Stephanie, będziesz nosić ciążę?". A moja odpowiedź brzmiała: "tak", ponieważ zawsze byłam na tak. Oddałabym wszystko - mówi starsza siostra. - Stephanie i ja zawsze powtarzałyśmy Jaclyn: "czegokolwiek będziesz potrzebować, pomożemy" - wtóruje młodsza siostra.
3. Mały wielki cud
W czerwcu 2023 roku przyszły pozytywne wieści. Zabieg udał się.
- Pamiętam, że gdy transfer komórki doszedł do skutku, upadłam na kolana i modliłam się z nadzieją - wspomina Stephanie w rozmowie z "Today", która stworzyła nawet specjalną listę piosenek, by zachować pozytywne myślenie. "To była praca zespołowa" - dodaje.
W końcu 1 lutego 2024 r. na świecie pojawił się mały wielki cud. Cała rodzina oszalała ze szczęścia, gdy zobaczyła małą Emersyn Clare.
- Emersyn pozna swoją historię i dowie się, jak bardzo była upragniona, że jej ciotki zrobiły najbardziej bezinteresowną, niesamowitą rzecz, jaką można sobie wyobrazić - mówi świeżo upieczona mama.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl