Naukowcy znaleźli we krwi dzieci ślady świadczące o paleniu matki
Eksperci alarmują: palenie tytoniu w ciąży może pozostawiać ślady we krwi dziecka nawet przez pięć lat po urodzeniu. Wykazały tak najnowsze badania.
Naukowcy z Uniwersytetu Zdrowia Publicznego im. Johna Hopkinsa w Bloombergu pobrali krew od 531 dzieci w wieku przedszkolnym zamieszkałych w sześciu różnych rejonach Stanów Zjednoczonych. Wśród matek przedszkolaków przeprowadzali wywiady, pytali głównie o to, czy podczas ciąży sięgały po tytoń.
Eksperci analizowali epigenetyczne cząsteczki, które nie są częścią łańcucha DNA, ale ich rola jest równie istotna – odpowiadają za dobór genów. Okazało się, że krew dzieci zawiera molekuły, które świadczą o tym, że ich matka w czasie ciąży paliła papierosy.
Wyniki tych badań potwierdzają tezę, że czynniki środowiskowe, na jakie narażona jest ciężarna, przechodzą do krwi dziecka i mogą potencjalnie wpływać na jego zdrowie nawet kilka lat po narodzinach.
To nie pierwsze takie badania. Dwa lata temu inna grupa naukowców badała krew pępowinową noworodka i odkryła, że ilość markerów epigenetycznych, zwanych metylacją DNA, w 26 miejscach w genomie była powiązana z paleniem w czasie ciąży.
Teraz naukowcy poszli o krok dalej i poddali analizie wzory metylacji w tych samych 26 miejscach w łańcuchu DNA. Doszli do wniosku, że w 81 proc. przypadków ich test pozwalał przewidzieć ekspozycję płodu na palenie tytoniu, co oznacza, że krew posiada pamięć molekularną.
Badania naukowców z Bloomberg dają do myślenia. Sugerują, że w przyszłości pojawi się możliwość wykrycia ekspozycji płodu na inne niebezpieczne dla niego toksyny, takie jak plastik, chemikalia, zanieczyszczenia wody pitnej czy spaliny i ich wpływu na zdrowie dziecka.
Jak wyniki tych badań przekładają się na praktykę? Naukowcy mają nadzieję, że będą mogli połączyć ekspozycję na tytoń z występowaniem chorób przewlekłych, takich jak autyzm lub choroby serca i lepiej poznać ich rozwój, a także pomóc w zapobieganiu tym schorzeniom.
– Od dawna wiemy, że ciało magazynuje substancje, na ekspozycję których było narażone. Dowodem tego może być ołów obecny w naszych kościach – mówi dr Margaret Fallin, szefowa zespołu badaczy, który przeprowadził badania. – Nie wiedzieliśmy jednak, że coś tak prostego w budowie, jak krew, może te dowody zawierać, tym bardziej jeśli dotyczy to okresu prenatalnego – dodaje.