Trwa ładowanie...

Żłobki i przedszkola nie mają szans na wprowadzenie dystansu społecznego. "To może być krzywdzące dla psychiki dzieci"

 Maria Krasicka
06.09.2020 17:20
Przedszkola przygotowane na koronawirusa
Przedszkola przygotowane na koronawirusa (EastNews)

"Możemy się zarazić wszystkim. Szczerze mówiąc, chyba nawet bardziej boimy sie rotawirusów". Jak się okazuje, nauczyciele przedszkolni bardziej niż o swoje zdrowie, boją się o... zatrudnienie. Jak wygląda ich sytuacja? Czy w przedszkolach zachowywany jest reżim sanitarny i czy ciocie faktycznie nie przytulają dzieci? Opowiada nam Karolina Jagnicka, nauczycielka wychowania przedszkolnego.

1. Powrót dzieci do przedszkoli

Nauczyciele zapytani o to, jak sobie radzą z obostrzeniami, reżimem sanitarnym i dystansem społecznym w placówkach, odpowiadają jednogłośnie: "radzimy sobie, bo nie ma innego wyjścia". Takie obowiązki zostały nałożone na pedagogów i muszą być spełnione. Jednak jest to bardzo niekorzystne zarówno dla dorosłych, jak i dzieci.

- Jeżeli chodzi o czynności, które nie krzywdzą dzieci, to jest to m.in. mierzenie temperatury, wpuszczanie do placówki rodziców pojedynczo. Jednak ja tutaj widzę duże zagrożenie uszczerbku na psychice dziecka – mówi Karolina Jagnicka, nauczycielka ze żłobka "Zakątek radości".

Dzieci nie mogą wejść do placówki ze swoim ukochanym kocykiem, czy przytulanką. Takie rzeczy muszą pozostać w domu. Do tej pory te prywatne przedmioty dzieci ratowały sytuację w kryzysowych momentach. Łatwiej było w ten sposób uspokoić maluszka.

Zobacz film: "Cyfrowe drogowskazy ze Stacją Galaxy i Samsung: część 3"

- Jak dziecko dostaje histerii i przez dłuższy czas nie jest w stanie się uspokoić, to jedyną szansą na ukojenie nerwów była jakaś jego pieluszka, kocyk, ukochana zabawka. Teraz nie ma takiej możliwości, bo wszystko to może przenieść koronawirusa. W związku z tym sytuacja stała się całkowicie absurdalna - mówi pani Karolina.

2. Zagubione przedszkolanki

Pani Karolina nie jest w swojej ocenie rzeczywistości odosobniona. Na forum dla nauczycieli wychowania przedszkolnego, opiekunowie wymieniają się spostrzeżeniami. Wielu z nich przyznaje, że nie widzi problemu w obcowaniu z grupą dzieci. Nie mają też obaw, jeżeli chodzi o przytulanie podopiecznych, gdy tego potrzebują.

- Nie mamy takich obaw, czujemy się bezpiecznie. Możemy się zarazić wszystkim. Szczerze mówiąc, chyba nawet bardziej się boimy rotawirusa, bo się to zdarzało i chyba ten wirus należy do mniej przyjemnych i bardziej objawowych niż koronawirus. W związku z tym nie panikujemy, po prostu staramy się normalnie pracować, tak jakby tej pandemii w ogóle nie było. Oczywiście cały czas zgodnie z regulaminem i przepisami. Jednak nie boimy się o nasze zdrowie ani bezpieczeństwo naszych rodzin. Po prostu jesteśmy pogodzone z faktem, że różne choroby mogą nam zagrażać. Koronawirus nie jest pierwszy – mówi pani Karolina.

Inne nauczycielki wychowania przedszkolnego również uważają, że praca z małymi dziećmi wymaga specjalnego traktowania i nie wyobrażają sobie, jak mogłyby nie obcować ze swoimi podopiecznymi. Po pierwszym dniu pracy wymieniały się swoimi odczuciami na forum:

"Przytulasy były, nie wyobrażam sobie inaczej! Bliskość, relacja, bezpieczeństwo – tego w przedszkolu nie może zabraknąć"- napisała jedna z nich.

Inna nauczycielka zauważyła: "Ciężko jest z nowymi maluszkami. Tym bardziej że nie dotarła jeszcze moja zmienniczka i przez COVID-19 muszę na razie pracować 10 godzin, ale daje radę. Bez przytulania się nie da i nie ma sensu".

3. Reżim sanitarny wśród dzieci

Pedagodzy uważają, że nie istnieje coś takiego jak dystans społeczny w żłobkach i przedszkolach. Nauczyciele starają się oczywiście przestrzegać tych zasad, których mogą: dzieci nie wchodzą ze swoimi ulubionymi rzeczami, sale są wietrzone co godzinę, co dwie godziny mierzona jest temperatura. Jednak w takich sytuacjach, jak wspólny posiłek, dzieci zawsze próbowały sobie wyjadać nawzajem z talerzy i nadal to się zdarza. Czasem po prostu fizycznie nie da się ich upilnować.

- Nie jesteśmy też w stanie dezynfekować wszystkich zabawek na bieżąco. Dzieci bawią się razem, wspólnie układają klocki i nie ma szans, żeby te klocki myć po każdym dotknięciu – mówi pani Karolina.

Reżim sanitarny w żłobkach i przedszkolach
Reżim sanitarny w żłobkach i przedszkolach (EastNews)

Opiekunowie nie używają na co dzień maseczek ani przyłbic.

- One w placówce są, ale zarezerwowane na czas, kiedy któreś z dzieci miałoby nagłą gorączkę (tu mówimy o temperaturze powyżej 37,4 stopni). Wtedy też mamy swoje przepisy, że musimy wyprowadzić dziecko do osobnej sali, założyć kombinezon ochronny, łącznie z maseczką, przyłbicą i rękawiczkami. Na co dzień nie używamy takich rzeczy, gdyż byłoby to po prostu niewykonalne, żeby pracować w czymś takim przy małych dzieciach, bo miałyby traumę do końca życia – mówi pani Karolina.

4. Strach przed koronawirusem

Na początku pandemii ludzie odczuwali strach przed nieznanym wirusem. Gdy tylko pojawiła się możliwość przejścia na zasiłek opiekuńczy, rodzice rezygnowali z pracy. Było to korzystne, ponieważ mogli być z dziećmi, poświęcać im czas i jednocześnie dostawać przynajmniej część wynagrodzenia.

- Wtedy faktycznie ponad połowa osób w naszej placówce zrezygnowała. Aczkolwiek w momencie, kiedy nie ma tego zasiłku, to z powrotem wszystkie dzieci do nas wróciły – mówi pani Karolina.

Dezynfekcja w przedszkolach
Dezynfekcja w przedszkolach (EastNews)

Nauczyciele zajmujący się najmłodszymi dziećmi, nie rezygnują z pracy. W większości przypadków bardziej się obawiają nowych przepisów i braku środków do życia niż samego zarażenia.

- Nie spotkałam się z taką sytuacją, żeby ktoś zrezygnował z pracy, bo się boi pandemii. To są czasy, w których każdy z nas potrzebuje pieniędzy i po prostu musimy pracować, a nie zasilać bezrobocie - mówi Jagnicka.

Zobacz także: Dzieci udają objawy koronawirusa, żeby nie iść do szkoły. Maria Rotkiel komentuje

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze