Młodzi nauczyciele szykują się do protestu. Czego chcą?
Idą w ślad za rezydentami i też chcą upomnieć się o swoje. Młodzi nauczyciele szukają chętnych do udziału w proteście. - Na razie chcemy zorganizować spotkania w całej Polsce i oszacować liczbę uczestników - mówi w rozmowie z WP Parenting Krzysztof Tucholski, nauczyciel języka angielskiego i jeden z inicjatorów protestu.
1. Nauczyciele zaprotestują?
Protest ma być niezależną od związków zawodowych akcją. Organizują ją młodzi nauczyciele, którzy – jak sami przyznają – mają dość bałaganu w oświacie. Chcą skończyć z mitem pracy trwającej 18 godzin tygodniowo, poruszyć kwestię za niskich zarobków i zwrócić uwagę na złe warunki pracy.
- Mamy nadzieję, że przełom w końcu nastąpi. Rezydenci doskonale pokazali swoją jedność i solidarność. Chcielibyśmy brać z nich przykład, bo właśnie tej jedności nauczycielom od wielu lat brakuje – zaznacza Artur Sierawski, nauczyciel historii, związany z inicjatywą "Nie dla chaosu w szkole".
Sam jednak zaznacza, że nie łatwo będzie zjednoczyć nauczycieli. W polskiej szkole pracuje ok. 500 tys. pedagogów. Największą aktywność widać wśród tych najmłodszych: stażystów i nauczycieli kontraktowych. Zarabiają ok. 1600 zł netto. - I mają dość pomiatania, dość uwłaczania godności, dość cięć. Liczymy po cichu na efekt kuli śnieżnej po prosteście lekarz – dodaje Sierawski.
Sprawdź także:
- Czy przerwy w polskich szkołach są za krótkie?
- "Niektóre matki pytają, czy był na dłużej w toalecie..." Jakie zachowania rodziców najbardziej irytują nauczycielki w przedszkolu?
- "Zamiast przedszkola, będziemy szukać ładnego miejsca na cmentarzu." Matka ukazuje bolesną prawdę o dziecięcych przeszczepach w Polsce
Na razie młodzi nauczyciele zrzeszają się na Facebooku w liczącej ok. 500 osób grupie "Strajk Młodych Nauczucieli". Założenie grupy skłonnych do protestu pedagogów było impulsem. To właśnie tam trwają dyskusje o tym, jaką formę miałby przyjąć protest. Najwięcej zwolenników mają trzy opcje: głodówka, strajk w czasie matur i praca wyłącznie przez 18 godzin tygodniowo.
"Powstrzymajmy się od wszystkich zadań powyżej 18 godzin. Zero wywiadówek, sprawdzianów, rad, wycieczek, projektów, prac z uczniem zdolnym i wymagającym pomocy, itp. Do dyrektorów lista niezbędnych środków dydaktycznych do kupienia na wczoraj, łącznie z laptopem, drukarką i tuszem" - proponuje jedna z nauczycielek.
Która z propozycji zostanie przyjęta? Na razie nie wiadomo.
2. Spotkania
- Na czwartek 26 października planujemy spotkanie w Warszawie. Wiem, że w Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu takie spotkania również są planowane – zapowiada Artur Sierawski.
- Mamy dość nic nie znaczących rozmów z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Moglibyśmy pisać kolejną petycję, ale ileż można? Teraz żarty się skończyły – dodaje Krzysztof Tucholski, nauczyciel języka angielskiego.
Kiedy można spodziewać się buntu w oświacie? - Nie potrafię tego określić. Na razie musimy oszacować siły. Te będziemy znać dopiero po spotkaniach w regionach – podkreśla Sierawski.