Trwa ładowanie...

Matka z HIV. Magdalena Glewicz opowiada, jak wygląda w Polsce życie osoby zakażonej

Avatar placeholder
10.12.2020 13:44
Magdalena Glewicz urodziła się z HIB
Magdalena Glewicz urodziła się z HIB (Archiwum prywatne)

- Byłam w czwartej klasie podstawówki, kiedy się dowiedziałam. Po prostu któregoś popołudnia matka zastępcza mi o wszystkim opowiedziała, ale wtedy nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia. Byłam jeszcze za mała, żeby to w pełni zrozumieć - wspomina Magda Glewicz, która od urodzonia jest zakażona wirusem HIV.

spis treści

1. "HIV nie jest moją winą, nie mam czego się wstydzić"

- Były takie momenty, kiedy czułam się bardzo źle, czułam się jak śmieć. Myślałam, że to wszystko nie ma sensu, że jest to jakieś przekleństwo. Będąc w liceum, nawet targnęłam się na własne życie, połykając tabletki znalezione w domu. Ze szkoły zabrało mnie pogotowie - wspomina Magda. - Dzisiaj wiem, że zakażenie nie jest moją winą. Nie miałam na to żadnego wpływu, a więc nie mam czego się wstydzić i obawiać - podkreśla 28-latka.

Magdalena Glewicz urodziła się z HIV
Magdalena Glewicz urodziła się z HIV (Archiwum prywatne)
Zobacz film: "Groźny wypadek unieruchomił chłopca na rok"

Rok temu Magdalena postanowiła publicznie opowiedzieć swoją historię. Dzisiaj wraz z Tomkiem Siarą, społecznikiem z Wrocławia prowadzi kampanię społeczną "Niewykrywalnie", której celem jest pokazanie, że osoby z HIV mogą normalnie funkcjonować. Jak pokazują statystyki, dla wielu Polaków to wcale nie jest oczywiste. 70 proc. badanych wciąż uważa, że HIV można się zakazić poprzez pocałunek. 90 proc. jest przekonanych, że problem HIV ich zupełnie nie dotyczy.

2. Wczesne wykrycie uratowało życie

Magdalena nigdy nie poznała swoich rodziców. Jej pierwsze wspomnienia z dzieciństwa pochodzą z domu dziecka w Gdańsku.

- Wiem tylko tyle, że moja biologiczna matka była narkomanką, a ojciec - nieznany. Pozbawiono ją praw rodzicielskich krótko po tym, jak mnie urodziła – opowiada.

Magda, mając zaledwie tydzień trafiła do domu dziecka w Szamotułach, potem do Gniezna. Była bardzo chorowitym dzieckiem. W wieku 3 lat w ciężkim stanie trafiła do szpitala w Poznaniu. Nikt nie wiedział, co się dzieje, aż jeden z lekarzy wpadł na pomysł, aby wykonać dziewczynce test w kierunku HIV. Wczesne wykrycie zakażenia uratowało Magdzie życie, ponieważ pozwoliło rozpocząć leczenie blokujące namnażanie wirusa w organizmie.

Po postawieniu diagnozy Magda została przeniesiona do domu małego dziecka im. Korczaka w Gdańsku. To była jedyna w Polsce placówka, która przyjmowała dzieci zakażone HIV. Ostatnie dziecko opuściło ją w 2012 roku.

3. Mój comig out to był przypadek

- W latach 90. w Polsce osoby z HIV traktowano niemal jak trędowatych. Zakażone dziecko miało znacznie mniejsze szanse na adopcję - opowiada Magda.

Jej jednak się poszczęściło. W wieku 5 lat zamieszkała z matką zastępczą.

Magdalena Glewicz: "Stereotypy nigdzie nie zniknęły"
Magdalena Glewicz: "Stereotypy nigdzie nie zniknęły"

Życie zaczynało się normalizować. Magda chodziła do przedszkola, bawiła się z innymi dziećmi. - Wtedy po raz pierwszy w życiu poczułam, co to znaczy być kochaną, mieć ciepły dom - opowiada.

Niestety, miała wciąż bardzo słabą odporność, dużo chorowała. Wtedy opiekowała się nią babcia zastępcza. - Pamiętam częste wizyty w szpitalu i ohydne w smaku leki w płynie, które musiałam brać kilka razy dziennie. Moje wyniki były słabe, więc był nawet moment, kiedy musiałam budzić się w nocy, żeby przyjąć lekarstwa - opowiada.

Wtedy Magda jeszcze nie była świadoma, co jest przyczyną jej choroby.

- Byłam w czwartej klasie podstawówki, kiedy się dowiedziałam. Po prostu któregoś popołudnia matka zastępcza mi o wszystkim opowiedziała, ale wtedy nie wywarło to na mnie żadnego wrażenia. Byłam jeszcze za mała, żeby to w pełni zrozumieć - wspomina Magda.

W szkole o zakażeniu Magdy wiedzieli tylko nauczyciele.

- Mój coming out to był przypadek. Wróciłam do szkoły po dwumiesięcznym pobycie w szpitalu. Na usprawiedliwieniu nieobecności widniała adnotacja "zakażona HIV". W ten sposób dowiedzieli się nauczyciele. Potem ta informacja rozniosła się po całej szkole. Nie była to miła sytuacja – wspomina Magda.

Koledzy z klasy przyjęli tę wiadomość ze zrozumieniem. - Chodziłam do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, wiele osób później poszło na medycynę. Więc nie było problemu - wspomina Magdalena.

Gorzej było z nauczycielami. - Po latach dowiedziałam się, że wtedy dyrektorka chciała zakazać mi chodzenia na szkolny basen. Nie miało to oczywiście żadnych podstaw, więc nic z tego nie wyszło - opowiada Magda.

Liceum nie było łatwym czasem dla Magdy. Kiedy miała 17 lat, zastępcza matka zrezygnowała z opieki nad nią i dziewczyna znowu trafiła do placówki opiekuńczej. - Podobno sprawiałam kłopoty. Taki argument matka przedstawiła w sądzie - wspomina Magda.

To był również moment, kiedy Magda zaczęła chodzić do szkolnego psychologa, który pomógł jej pozbierać się i uświadomić, że zakażenie HIV nie jest ani jej winą, ani też stygmą na całe życie.

4. Dzieci urodziły się zdrowe

Magda skończyła dwie szkoły policealne oraz studia z zarządzania zasobami ludzkimi. Będąc jeszcze licealistką, zatrudniła się z koleżankami do rozdawania ulotek. Tak poznała Kamila, który z ramienia innej firmy również rozdawał ulotki.

Magda z córką i synem
Magda z córką i synem (Archiwum prywatne)

- Nigdy nie byłam typem dziewczyny, która chodzi na randki. Po prostu mnie to nie kręciło. Tym razem było inaczej. Zaczęliśmy rozmawiać, widywać się. Zakochaliśmy się w sobie z pierwszego wejrzenia - opowiada.

Po kilku tygodniach Magda powiedziała Kamilowi o tym, że jest zakażona HIV. - Nie było szoku czy emocji. On po prostu przyjął to do wiadomości i żyliśmy dalej - opowiada Magda.

Są razem już od ponad 10 lat, z czego 7 są małżeństwem. Dzięki nowoczesnym lekom, osoba, u której wiremia nie jest wykrywalna, nie zakaża swojego partnera. Oznacza to, że Magda i Kamil mogli starać się o dzieci. Najpierw urodziła się Agnieszka, a trzy lata później Bartek.

- Oboje są całkowicie zdrowi – podkreśla Magda. Jak mówi, dzięki lekom istniało tylko marginalne ryzyko, że dzieci mogą urodzić się zakażone. - Przez całą ciążę przyjmowałam leki, potem specjalne preparaty w trakcie porodu, aby nie doszło do zakażenia przez krew. Oprócz tego dzieci po narodzinach również dostawały leki. To wszystko sprawiło, że nie są zakażone - tłumaczy Magda.

Ona sama będzie brała leki do końca życia. - Niestety, te preparaty mają swoje skutki uboczne. W moim przypadku spowodowały polineuropatię, czyli uszkodzenie nerwów. Zaczęło od pozagałkowego zapalenia nerwu wzrokowego, co spowodowało pogorszenie wzroku. Teraz mi doszło uszkodzenie nerwów strzałkowych w nogach - opowiada.

5. Stygmatyzacja osób z HIV

Kiedy pytam Magdę, czy w obecnych czasach stygmatyzacja osób z HIV zniknęła, parska śmiechem i zaczyna opowiadać historię. Rok temu przeszła operację usunięcia wyrostka.

- Chirurg zapytał mnie wprost, czy możemy pominąć w karcie medycznej fakt, iż jestem zakażona HIV. Lekarz podkreślił, że nie mam obowiązku o tym informować i może nawet lepiej jeśli tego nie zrobię, ponieważ nie wiadomo, jak zareagują starsi lekarze, którzy będą przeprowadzać operację. Byłam zdumiona. Mamy XXI wiek, a lekarze dalej boją się wirusa? - opowiada Magda. - Oczywiście, nalegałam na to i informacja o zakażeniu znalazła się w karcie. Ze strony innych lekarzy nie było problemu - dodaje.

Magda wraz z Tomkiem Siarą prowadzi kampanię społeczną "Niewykrywalnie"
Magda wraz z Tomkiem Siarą prowadzi kampanię społeczną "Niewykrywalnie" (Archiwum prywatne)

Było też kilka innych krępujących sytuacji w pracy. - Niektórym osobom powiedziałam sama, że jestem zakażona. Te osoby opowiedziały kolejnym. Część przyjęła to ze zrozumieniem, a część od razu przywiesiła mi łatkę "imprezowiczki", że sama sobie jestem tego winna - opowiada. Jak mówi, dlatego właśnie postanowiła włączyć się w kampanię społeczną.

- Wydawałoby się, że mamy dostęp do wszystkich informacji, ale ludzie często nie mają wiedzy nawet o podstawowych rzeczach. Stygmatyzacja osób z HIV ma się wciąż bardzo dobrze - opowiada Magda. - Moje dzieci jeszcze nie wiedzą, że jestem zakażona. Chciałabym poczekać, aż dorosną, żeby mogły to w pełni zrozumieć. Na pewno będzie im łatwiej to przyjąć, jeśli społeczeństwo będzie bardziej świadome tego, że osoba z HIV może normalnie funkcjonować i niczym się nie różni od innych ludzi - podkreśla.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze