Trwa ładowanie...

Lekcje wychowania do życia w rodzinie to kpina? "Miałem traumę do końca liceum"

 Marta Słupska
02.06.2023 14:48
Lekcje wychowania do życia w rodzinie to kpina? "Miałem traumę do końca liceum"
Lekcje wychowania do życia w rodzinie to kpina? "Miałem traumę do końca liceum" (East News)

Grupa Ponton działająca przy FEDERZE opublikowała wyniki badania ankietowego dotyczącego zajęć wychowania do życia w rodzinie. Wynika z nich, że lekcje nie pomagają uczniom radzić sobie z przemocą w szkole i nie przekazują wiedzy o orientacji psychoseksualnej. Osoby, które wzięły udział w ankiecie, oceniły średnio prowadzenie zajęć na dwóję.

spis treści

1. Czego uczą lekcje wychowania do życia w rodzinie?

Zajęcia wychowania do życia w rodzinie w wymiarze 14 godzin w roku obowiązują w szkołach od 1999 roku. Odbywają się w klasach IV-VIII szkół podstawowych i klasach I-III szkół ponadpodstawowych. Niektóre tematy są omawiane z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców. WDŻ nie jest przedmiotem obowiązkowym. Rodzice mogą z niego zwolnić niepełnoletniego ucznia.

Z założenia zajęcia mają uczyć m.in. o okresie dojrzewania, przygotowywać do ojcostwa i macierzyństwa, pokazywać wartość rodziny w życiu człowieka. Na zajęciach podejmowane są tematy związane z seksualnością, w tym nietykalnością i obroną własnej intymności, ale także nawiązujące do szacunku wobec drugiego człowieka, przyjaźni oraz rozwoju.

Zobacz film: "Nie tylko ilość snu jest ważna. Liczy się też jakość"

Z ankiety grupy Ponton wynika jednak, że młodzi ludzie z zajęć wychowania do życia w rodzinie nie wynoszą zbyt wiele dobrego. Badanie przeprowadzone w 2020 roku na 10730 osobach wykazało, że zajęcia są nieprzydatne i nieodpowiednio prowadzone. Ankietowani zaznaczyli, że lekcje nie przygotowują do radzenia sobie z przemocą, a tematy związane z orientacją psychoseksualną nie są poruszane w akceptujący i merytoryczny sposób.

"Najwyższe oceny otrzymały zajęcia prowadzone przez seksuologów i seksuolożki, a najniższe zajęcia prowadzone przez osoby uczące religii lub pełniące funkcję dyrektora/-ki szkoły. Te dwie ostatnie grupy szczególnie rzadko pozostawiały przestrzeń na dyskusję, zadawanie pytań, a częściej stwarzały na zajęciach nieprzyjazną, napiętą atmosferę" - czytamy w raporcie.

Z przeprowadzonych ankiet wynika także, że rodziny ponad połowy osób badanych (55 proc.) nie poruszyły z nimi tematów związanych z dojrzewaniem i seksualnością. W przypadku dużych miast takich rozmów doświadczyło 53 proc. pytanych, z terenów wiejskich jedynie 36 proc.

2. "Miałem do końca liceum traumę"

W całym raporcie Grupy Ponton najbardziej przerażające są jednak odpowiedzi uczniów udzielone na pytania otwarte w ankiecie.

Oto kilka z nich:

"Przez źle prowadzone zajęcia WDŻ w szkołach miałem do końca liceum traumę i nie dało się ze mną rozmawiać na te tematy. Słowa związane z seksualnością oraz menstruacją wywoływały u mnie ataki paniki, derealizacje, dysforie, myśli samobójcze. Dopiero miesiące terapii i związku z osobą o podobnych problemach były w stanie to cofnąć".

"Uczył nas o gwałtach i kazał nie nosić obcisłych spódnic, nie gadać z chłopcami, których nie znamy itd. Robił scenki, w których wcielał się w gwałciciela - niby nic nam nie robił, ale było to niekomfortowe. Na przykład mówił, że wyobraża nas sobie nago, albo łapał za rękę i mówił, że jak dasz się tak dotknąć to już ‘przegrałaś’ i mógłby cię zgwałcić. To już moja interpretacja, ale sądzę, że go to podniecało, bo skąd tak dziwny pomysł na scenki. Zajęcia odbywały się też z chłopcami. Byliśmy już w liceum, więc raczej nikt nie przejął od niego poglądów, ale była atmosfera dyskomfortu, wstydu itd. My czułyśmy się uprzedmiotowione i seksualizowane, chłopcy czuli się zezwierzęcani".

"Przez przemilczanie tematów przez wiele lat uważałam, że jestem odrzutkiem, że jestem obrzydliwa, przez to co robię (masturbacja od dziecka). Uważałam to za złe. Gdy zaczęły rosnąć mi piersi, myślałam, że jestem chora, ale bałam się spytać kogokolwiek o pomoc, bo był to temat tabu. Nie wiedziałam, jak współpracować ze swoim ciałem ani jak obchodzić się z ciałem drugiej".

"Ogólnie nie dowiedziałam się na tych lekcjach nic pożytecznego, oprócz tego, że jako 13 latka często wychodziłam z tych zajęć z kompleksami".

"Bałam się tych zajęć".

"Warto również wspomnieć o tzw. ‘terapii szokowej’ stosowanej przez prowadzącą - kiedy mowa była o chorobach wenerycznych, prowadząca przyniosła zdjęcia A3 narządów płciowych zaatakowanych danym schorzeniem i podchodząc do każdego z osobna, niemal przytykała nam przed twarz te ‘pomoce naukowe’".

"‘Dziewczynka musi być skromna, bo łatwiej jest upilnować gniazdka niż ptaszka’ - na temat gwałtu chyba w 5 klasie podstawówki".

"Nie ma czegoś takiego jak przemoc seksualna, kobieta musi się godzić na seks z mężem, jest to jej obowiązek".

Wnioski z badania są bardzo przykre: zajęcia wychowania do życia w rodzinie nie dostarczają uczniom rzetelnej wiedzy i zostały przez nich ocenione jako mało przydatne. Badani zaznaczali, że na lekcjach, zamiast merytorycznych informacji, musieli nieraz wysłuchiwać mitów, zabobonów i moralizatorskich kazań. Podczas zajęć brakowało ponadto przyjaznej atmosfery, co utrudniało szczerą rozmowę i zadawanie pytań.

Marta Słupska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze