"Koszmarne doświadczenie". Przerażające nagranie z zamkniętego auta
Zaparkowany samochód nagrzewa się w ekspresowym czasie, a by tak się stało, na zewnątrz wcale nie muszą panować tropikalne upały. W takich warunkach naprawdę trudno wytrzymać, a na własnej skórze przekonał się o tym ratownik medyczny.
1. Koszmarne doświadczenie
Jarosław Sowizdraniuk to ratownik medyczny i nauczyciel akademicki, który poddał się ekstremalnemu eksperymentowi - zamknął się w nagrzanym samochodzie bez wody, by sprawdzić, jaki ma to wpływ na jego organizm.
"Ku przestrodze rodziców i opiekunów postanowiłem na własnej skórze sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem zamkniętym w rozgrzanym samochodzie. Nie spodziewałem się, że będzie to tak koszmarne doświadczenie" - rozpoczyna.
Ratownik medyczny oklejony czujnikami EKG, cukru, poziomu tlenu i ciśnienia krwi przystąpił do działania. W samochodzie wytrzymał godzinę, po tym czasie był bliski omdlenia. Warto także zauważyć, że tego dnia wcale nie było aż tak upalnie.
"Na dworze było 26 stopni, ale wnętrze samochodu szybko nagrzało się do 49 stopni Celsjusza. Temperatura ciała wzrastała dynamicznie, po niespełna pół godziny osiągając 38,5 stopnia, aż do 39 na koniec eksperymentu. Pot płynął wszelkimi możliwymi drogami" - relacjonuje.
2. Godzina w aucie
Po 40 minutach czujniki zaczęły alarmować ratownika medycznego o tym, że jego parametry nie prezentują się najlepiej. Organizm był wycieńczony i pojawiło się mnóstwo nieprzyjemnych objawów przegrzania.
"Systematycznie wzrastało tętno, podwyższał się poziom cukru we krwi. Organizm kompensował przegrzanie, ale ogromnym kosztem" - zauważył Sowizdraniuk.
Podczas siedzenia w samochodzie mężczyzna czuł się fatalnie. Wymienia, że pojawiło się kołatanie serca i nudności, miał problemy ze skupieniem uwagi, a przed oczami pojawiły się mroczki.
"Czuję się, jak w jakimś pożarze" - relacjonował.
Po godzinie spędzonej w takich warunkach nogi były jak z waty. Wycieńczony ratownik medyczny jednak z radością powitał świeże powietrze i od razu chwycił za wodę - duszkiem wypił aż litr.
3. Bądź odpowiedzialny
W ten sposób Sowizdraniuk chciał pokazać, co dzieje się z organizmem, gdy jest poddawany tak ekstremalnym temperaturom. Ma nadzieję, że nagranie wielu osobom da do myślenia.
"Po 40 minutach telefon wyłączył się z powodu zbyt wysokiej temperatury otoczenia. Nawet gdyby dziecko chciało zadzwonić po pomoc, telefon w tych warunkach był nieaktywny. To musi być przerażające dla kogoś szukającego pomocy" - podsumowuje.
Na dzieci i zwierzęta takie warunki działają jeszcze silniej. Nawet kilka minut może skończyć się tragicznie, a to my, jako dorośli, jesteśmy odpowiedzialni za ich bezpieczeństwo.
Choć wiele osób stara się zachować czujność i reagować na takie sytuacji, nie zawsze jest w pobliżu ktoś, kto wezwie pomoc. Warto więc zapamiętać, by pod żadnym pozorem nie pozostawiać dzieci ani zwierząt w zaparkowanym aucie.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl