Koronawirus w Norwegii. Brak nakazu noszenia maseczek i otwarte przedszkola - małżeństwo opowiada, jak wygląda sytuacja w Oslo
W ostatnich dniach polski rząd zdecydował się na wprowadzenie kolejnego etapu łagodzenia restrykcji związanych z epidemią koronawirusa. Najwięcej emocji i kontrowersji budzą te, które dotyczą najmłodszych dzieci, czyli otwarcie żłobków i przedszkoli. Polska nie jest jednak pierwszym krajem, który, biorąc pod uwagę przebieg epidemii, zdecydował się na taki krok. Jednym z nich jest Norwegia, która przywróciła działalność tych placówek w drugiej połowie kwietnia, a 4 maja dzieci wróciły do szkół.
1. Koronawirus w Oslo
Rozmawiamy z Aleksandrą i Thomasem, małżeństwem z dwójką małych dzieci, którzy mieszkają na stałe w okolicach Oslo. Choć w ich okolicy jest sporo zachorowań, zdecydowali, że ich starszy syn wróci do przedszkola.
Anna Krzyżanowska, WP Parenting: Jak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o koronawirusa w Norwegii?
W Norwegii zakażonych jest niecałe osiem tysięcy osób, więc w przeliczeniu na liczbę mieszkańców - sporo więcej niż w Polsce. Nasza gmina Baerum to drugi po stolicy rejon z największą liczbą zakażonych. W całej Norwegii zmarło 211 osób, połowa to osoby przebywające w domach opieki. W ostatnich tygodniach dane na temat rozwoju pandemii są jednak na tyle pozytywne, że premier zdecydowała się na poluzowanie ograniczeń.
Jakie ograniczenia obowiązują?
Mniejsze niż w Polsce. Tu nie było i nie ma obowiązku noszenia maseczek czy rękawiczek, obowiązuje np. zasada dystansu społecznego czy rekomendacja, by zostać w domu, ale życie toczy się tu prawie normalnym torem, nie ma sztywnych zakazów, można pójść na spacer, na zakupy czy do parku.
Korzystacie z tej możliwości?
Nie. Podjęliśmy decyzję, że będziemy się dobrowolnie izolować. Początkowo, zaraz po pierwszych doniesieniach na temat zachorowań w Norwegii, byliśmy zdezorientowani, nie mogliśmy zrozumieć, co się dokoła nas dzieje. To było dziwne uczucie. Potem przyszedł etap strachu o siebie, o dzieci, rodziny w Polsce i w Niemczech, obawy o konsekwencje ekonomiczne.
Teraz staramy się podchodzić do tematu koronawirusa spokojnie, ale uważamy, że izolacja jest konieczna. Nosimy rękawiczki i samodzielnie uszyte maseczki, nie spotykamy się ze znajomymi, nie wychodzimy, chociaż wiemy, że inni tak robią, nawet w większych grupach. Podjęliśmy taką decyzję ze względu na nasze otoczenie – jest tu wiele osób starszych i rodzin z małymi dziećmi, które normalnie na co dzień odwiedzają się, spędzają razem czas.
Jak wygląda teraz wasze życie? Jesteście z dziećmi w domu?
Ja jestem na urlopie macierzyńskim, młodszy synek ma 7 miesięcy, starszy cztery lata. Mąż jest z nami w domu, ale pracuje, a opieka nad dziećmi w czasach pandemii to prawdziwe wyzwanie. Rozwijamy więc hobby, uczymy starszego synka naszych ojczystych języków, spędzamy czas kreatywnie: rysujemy, bawimy się, pracujemy wspólnie w ogrodzie, robimy eksperymenty. Staramy się, żeby ten czas był czymś więcej, niż tylko izolacją i tęsknotą za tym, co chcielibyśmy, a czego nie możemy teraz robić. To dobry moment, by nauczyć dzieci, jak radzić sobie z codziennymi problemami i frustracjami.
2. Przedszkola w Norwegii
Posłaliście starszego syna z powrotem do przedszkola. Nie mieliście żadnych obaw z tym związanych?
Tak, Noah wrócił do przedszkola jakieś dwa tygodnie temu. Jest spokojnym dzieckiem i dobrze znosi izolację, rozumie, co się dzieje, jednak tęsknił już za przyjaciółmi i potrzebował towarzystwa rówieśników. Oczywiście, początkowo mieliśmy obawy, ale szybko okazało się, że niepotrzebnie. Przedszkole bardzo dobrze przygotowało się na przyjęcie dzieci, mamy stały kontakt z opiekunami, wszystkie wątpliwości wyjaśniamy z nimi na bieżąco.
Dzieci podzielone są na małe kilkuosobowe grupy, które nie stykają się ze sobą, spędzają czas na innych piętrach budynku. Zostały też bardzo wzmocnione wszelkie zasady higieny. Przedszkole działa w skróconych godzinach, poza tym zgodnie z zasadami bezpieczeństwa dzieci nie dostają posiłków. Muszą być przyprowadzane i odbierane o konkretnej godzinie, po śniadaniu zjedzonym w domu, drugie śniadanie każdy rodzic musi przygotować dla własnego dziecka sam.
Jak ta cała sytuacja na Was wpływa? Macie plany na najbliższą przyszłość?
Koronawirus pokrzyżował nam najbliższe plany – chcieliśmy wyjechać na wakacje przed końcem urlopu macierzyńskiego. Planowaliśmy również podróż do Polski i Niemiec, do naszych najbliższych, którzy jak dotąd nie mieli okazji poznać naszego młodszego synka. Ale staramy się myśleć pozytywnie. Na pewno jest nam łatwiej, bo mimo kryzysu w kraju, mamy stabilną sytuację finansową, ale najważniejsze jest dla nas to, że spędzamy ten czas razem. Dbamy o nasze relacje i idzie nam to bardzo dobrze. I tego samego życzymy innym rodzinom w podobnej sytuacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Otyłość dzieci w Polsce – alarmujące dane. Jak walczyć z tym problemem?