Płacą krocie za godzinę. "W tym roku podwoiłam stawki"
Początek roku szkolnego za nami, więc rozpoczął się również sezon na tzw. korki. - Rodzice wiedzą, że bez korepetycji ich dziecko zatonie w systemie edukacji. Bo przecież jest przytłoczone ilością zajęć, materiałów, zadań domowych i tym, że na jego koncie muszą pojawiać się same piątki i szóstki - alarmuje Marcin Stiburski. Ile trzeba zapłacić za koło ratunkowe w postaci płatnych zajęć?
1. Korepetytorzy zdradzili, ile zarabiają
Korepetycyjny biznes niezaprzeczalnie się kręci. Ponad 55 proc. rodziców zamierza zapewnić swoim pociechom dodatkowe lekcje w ciągu roku szkolnego 2023/2024 - tak wynika z badania "Polaków Portfel Własny: edukacja przyszłości".
Ceny zajęć? Bardzo zróżnicowane. Ich wysokość zależy m.in. od przedmiotu, lokalizacji oraz doświadczenia korepetytora.
Standardowa stawka godzinowa to od 60 do 80 zł.
Ogłoszenia, które znalazłam w sieci, pokazują, że najwięcej zapłacimy za "korki" z królowej nauk - ceny dochodzą nawet do 150 zł za godzinę.
Najmniej za godzinę nauki życzą sobie studenci - stawki zaczynają się od 40 zł.
- Korepetycji udzielam od sześciu lat. W tym roku podwoiłam stawki. Zaczynałam od 25 zł za godzinę. Potem zorientowałam się, że rynek pozwala mi na więcej. W tej chwili zarabiam 50-60 zł za godzinę. Wszystko zależy od tego, jak daleko muszę dojechać do ucznia. Przez miesiąc jestem w stanie zarobić 2 tys. zł - mówi 25-letnia Kasia z Warszawy.
- Gdy zaczynałem udzielać korepetycji, brałem 40 zł za godzinę. Obecnie zarabiam 70 zł. Mam swoje zasady. Nie bawię się w zajęcia online. Zależy mi na bezpośrednim kontakcie z uczniem. Jednak zachęcam moich podopiecznych, żeby przychodzili na dwie godziny lekcyjne. Wtedy za takie zajęcia biorę 100 zł - przyznaje Darek, 63-letni, emerytowany nauczyciel z Łodzi, który korepetycji udziela od pięciu lat.
2. Korepetycyjny biznes kwitnie
Korepetytorzy zabiegają nie tylko o wynagrodzenie, ale także o dobre opinie np. w postaci pozytywnych wpisów w internecie. A tych w sieci pojawia się mnóstwo.
Moi rozmówcy przyznają, że obecnie trwa prawdziwy boom na płatne zajęcia dodatkowe. Wyjaśniają, że spowodowane jest to pandemią, która zupełnie zmieniła tryb i jakość nauczania i zmusiła uczniów do tego by, zamiast przed tablicą zasiedli przed komputerem.
- To tylko napędziło rynek. Nie ukrywam, że czasami muszę odmawiać, bo nie jestem w stanie wcisnąć aż tylu dzieci w grafik. Jeszcze kilka lat temu pobieranie korepetycji było powszechne na poziomie szkoły średniej. Na niższych poziomach edukacji było uważane za pewną ekstrawagancję. Obecnie jest standardem. Mój najmłodszy uczeń ma pięć lat - mówi Kasia.
Zdaniem korepetytorki spowodowane jest to m.in. "ocenozą".
- Uczniowie już w podstawówce czują presję ze strony rodziców i nauczycieli by ten wynik na świadectwie był jak najwyższy. Na początku mojej korepetycyjnej drogi zgłaszali się do mnie "trójkowi" uczniowie, którzy mieli problemy z nauką i po prostu potrzebowali wsparcia. Obecnie uczę dzieci, które mają czwórki i piątki, ale chcą być najlepsze. Walczą o każdą ocenę. Każdy dodatkowy punkt na teście - opowiada 25-letnia korepetytorka.
Dariusz również potwierdza, że na przestrzeni ostatnich lat "typ ucznia" uczęszczającego na korepetycje się zmienił.
- Moi pierwsi uczniowie przychodzili do mnie, bo mieli jakiś określony cel. Najczęściej chcieli poprawić swoje wyniki w nauce lub dostać się na wymarzone studia. Takie dzieci pracowały ze mną przez lata. Dziś mam tzw. uczniów z doskoku. W szkole dostają czwórki i piątki, a ich rodzice często okłamują mnie, dlaczego ich pociechy do mnie trafiają. Po kilku lekcjach ci uczniowie znikają. Przestają przychodzić na zajęcia, a ich rodzice nie odbierają telefonu. Zależy im tylko na zgarnięciu kilku dobrych ocen. A gdy sytuacja takiego dziecka w szkole znowu się pogorszy, wtedy dzwonią do kolejnego korepetytora - zdradza emerytowany nauczyciel.
Dlaczego tak się dzieje?
3. Walka o oceny i punkty na egzaminach
- Walka o oceny mnie nie dziwi, ale nie jest czymś dobrym. Jeszcze kilka lat temu do najlepszych szkół średnich było 4-5 kandydatów na jedno miejsce dziś jest 20. Obecnie dzieci robią wszystko by być najlepsze. A rodzice je w tym wspierają. Wysyłając swoje pociechy na korepetycje, postępują racjonalnie. To, że muszą to robić, wynika z faktu, iż w szkole źle się dzieje. Rodzice wiedzą, że bez korepetycji ich dziecko zatonie w systemie edukacji. Bo przecież jest przytłoczone ilością zajęć, materiałów, zadań domowych i tym, że na jego koncie muszą pojawiać się same piątki i szóstki - alarmuje Marcin Stiburski nauczyciel z Gdańska, twórca facebookowej grupy "Szkoła Minimalna".
Korepetytorzy podkreślają, że wybór różnych form dodatkowych zajęć jest ogromny. Najpopularniejsze są te indywidualne. Jednak coraz chętniej wybierane są także korepetycje online.
Jak rodzice argumentują to, że posyłają swoje pociechy na "korki"?
- Najczęściej słyszę, że dziecko nie radzi sobie z jakimś zagadnieniem i po prostu potrzebuje pomocy. Ale niektórzy rodzice mówią wprost, że sama nauka w szkole nie gwarantuje ich dziecku miejsca w wymarzonym liceum czy na studiach. Dlatego za dodatkowe zajęcia muszą płacić. Myślę, że to wiele mówi o naszym systemie edukacji - opowiada Kasia.
4. Korepetycje powinny zostać zakazane?
Jednak nie wszyscy opiekunowie są fanami dodatkowych zajęć. W sieci znajdziemy wiele komentarzy wzburzonych rodziców, którzy twierdzą, że udzielanie korepetycji powinno zostać zakazane. Ich zdaniem dzięki "korkom" tylko dzieci bogatych rodziców zdobywają wiedzę i mają lepszy start w dorosłość. A nauczyciele z tego korzystają i dorabiają sobie "na boku".
- Pojawią się głosy, że szanse nie są równe, bo nie wszyscy mogą sobie pozwolić na opłacanie korepetytorów. Niektórzy podnoszą, że to w szkole uczeń powinien zdobywać całą potrzebną wiedzę. I to prawda. Ale niestety tak się nie dzieje. Przez to rodzice nie mają wyjścia i zapisują dziecko na dodatkowe zajęcia. Zaznaczam, że chodzą na nie nie tylko uczniowie "trójkowi", ale też ci "piątkowi" i "szóstkowi", którzy chcą wyrwać każdy dodatkowy punkt na egzaminie. Szczególnie teraz z racji kumulacji roczników ten wyścig jest jeszcze bardziej zacięty - zaznacza Stiburski.
Nauczyciel twierdzi, że już widzi skutki "korepetytozy".
- Coraz więcej osób zdobywa maksymalną liczbę punktów na egzaminie. Wykres najlepszych i najgorszych się wypłaszcza. Szkoły mają problem ze znalezieniem innego kryterium zgodnego z prawem, które pozwoli "odsiać" tych najlepszych kandydatów. Bo przecież nie mogą przyjąć wszystkich. Czy korepetycje pomagają uczniom? Oczywiście. Ale powinniśmy zrobić wszystko, by to w szkole zdobywali całą potrzebą wiedzę - podsumowuje twórca facebookowej grupy "Szkoła Minimalna".
*imiona bohaterów zostały zmienione.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl