Klasy integracyjne to błąd?
Coraz więcej rodziców dzieci z defektem słuchu decyduje się oddać je do klas integracyjnych. Niestety, w zetknięciu ze światem dzieci słyszących, uczniowie niedosłyszący i słabo słyszący nie radzą sobie zarówno z nauką, jak i adaptacją społeczną.
Głuchy, niesłyszący czy słabosłyszący?
– W tej chwili nie używa się słowa głuchy, tylko uczeń niesłyszący albo słabosłyszący. Obydwa pojęcia są związane z niedosłuchem – jeśli jest on poniżej 70 decybeli, to kwalifikuje się takiego ucznia jako niedosłyszącego lub słabosłyszącego. Ten, kto ma niedosłuch powyżej 70 decybeli, jest osobą niesłyszącą – mówi portalowi abcZdrowie.pl Anna Stasiak, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci i Młodzieży Niesłyszącej i Słabo Słyszącej im. Jana Pawła II w Lublinie.
Jak powinna przebiegać edukacja dzieci niesłyszących i słabo słyszących, aby ich rozwój odbywał się prawidłowo, a szanse na funkcjonowanie w społeczeństwie zostały wyrównane?
– Uczniowie z defektem słuchu najlepiej pracują w małych grupach we własnym środowisku. Taka praca – widzimy to na przykładzie naszej placówki – daje bardzo dobre efekty. Obecnie tak modna edukacja włączająca powoduje, że dzieci, które mają wadę słuchu, gubią się w dużych grupach, gdzie nie mają kontaktu z dziećmi niedosłyszącymi czy słabo słyszącymi, nie rozumieją wielu rzeczy i robią się nerwowe, czują się nieswojo, stają się agresywne. Wtedy pojawiają się również problemy wychowawcze – mówi dyrektor Stasiak.
– Aby dzieci mogły się w pełni rozwinąć, muszą znajdować się w swoim środowisku – uczeń niesłyszący powinien być wśród uczniów niesłyszących czy słabo słyszących – w grupie o podobnej niepełnosprawności. Wtedy takie dzieci mają większą motywację do pracy. Zupełnie inaczej funkcjonują, chętniej zdobywają wiedzę – dodaje.
W takim razie czy bardzo popularna obecnie edukacja włączająca to strata czasu?
– Uczeń, który ma duży niedosłuch, ewentualnie dodatkowo liczne problemy z pamięcią, kojarzeniem różnych zjawisk czy rozumieniem przekazywanych mu treści, nie powinien być na siłę trzymany w klasach integracyjnych, bo mimo że mówi, może nie rozumieć wielu rzeczy. Rodzic powinien jak najszybciej oddać dziecko do specjalistycznej placówki – tłumaczy dyrektor.
– Bardzo dużo dzieci do nas wraca – właśnie z klas integracyjnych. Szczególnie te, które są w czwartej lub piątej klasie szkoły podstawowej. Czasami rodzice na początku edukacji próbują sprawić, żeby dziecko funkcjonowało w świecie osób słyszących, ale okazuje się, że po pewnym czasie jest to niemożliwe, nie daje ono rady i wtedy robi się niegrzeczne, sprawia problemy wychowawcze w szkole, w domu... Rodzic wówczas z takim dzieckiem wraca do nas. Niestety, to są już stracone trzy lub cztery lata, w czasie których młody człowiek mógł nauczyć się pisać, czytać i rozwijać społecznie. Trzeba to wszystko nadrabiać, a jest już na to bardzo późno...
Ale czy oddając dziecko do specjalnej placówki, mamy gwarancję, że jego potencjał zostanie w pełni wykorzystany, a w dorosłym życiu odniesie sukces?
– Największe sukcesy osiągamy z dziećmi, które trafiają do nas bardzo wcześnie. Te, u których ciągłość edukacyjna jest zachowana, robią największe postępy. W ośrodku takie dzieci mają dostęp do rehabilitacji, ćwiczeń i są prowadzone przez wykwalifikowanych specjalistów – surdopedagogów i surdologopedów. Pierwszą i nadrzędną rolą jest nauka mowy i ćwiczenia, które pomagają nie tylko usprawnić porozumiewanie się, ale przede wszystkim zrozumieć treści, które taki uczeń otrzymuje z zewnątrz. Nauka mowy jest naszym podstawowym zadaniem. Musimy przygotować tak uczniów niesłyszących i słabo słyszących do życia w społeczeństwie, żeby potrafili w nim swobodnie funkcjonować i bez problemów posługiwali się treściami, jakie sami przekazują i jakie są im przekazywane. Najważniejsza jest edukacja i odpowiednia opieka. My robimy wszystko, żeby taki człowiek nie wyróżniał się w społeczeństwie.
Czyli etap dyskryminacji osób niesłyszących mamy już za sobą?
– W tej chwili kultura osób niesłyszących i słabo słyszących jest bardzo dobrze rozwinięta i przyjmowana, tzn. społeczeństwo dojrzało do akceptacji takich osób. Dodatkowo temat integracji z osobami słyszącymi jest szeroko poruszany w mediach, przez władze. Te osoby nie są i nie czują się już wykluczone społecznie. Coraz więcej instytucji jest przygotowanych do obsługi osób z niepełnosprawnością słuchu i zatrudnia tłumaczy języka migowego. U nas w ośrodku pracują osoby z dysfunkcją słuchu – są wśród nich nauczyciele oraz pracownicy niepedagogiczni. Osoby niesłyszące mogą świetnie funkcjonować w społeczeństwie – kończą kilka kierunków studiów, zakładają rodziny. Dysfunkcja słuchu wcale nie blokuje kariery życiowej.