Trwa ładowanie...

Jak wygląda ciąża i poród w Korei? Polska blogerka opowiada o różnicach w podejściu do młodych mam

 Maria Krasicka
25.02.2021 18:36
Autorka bloga "Pierogi z kimchi" o byciu mamą w Korei
Autorka bloga "Pierogi z kimchi" o byciu mamą w Korei (Instagram)

Wiola Błazucka od kilku lat mieszka w Korei. Tworzy również bloga "Pierogi z kimchi". Od kiedy została mamą, chętnie dzieli się z internautami swoimi spostrzeżeniami na temat rodzicielstwa. Jakie są główne różnice w byciu mamą w Polsce i w Korei?

spis treści

1. Ciąża i poród w Korei

Wiola Błazucka od ponad 4 lat mieszka w Korei. Tam też założyła rodzinę – wyszła za mąż i urodziła synka. Na co dzień uczy angielskiego oraz prowadzi bloga i kanał na YouTubie, "Pierogi z kimchi". Odkąd została mamą, często odnosi się do tematów macierzyństwa. Niedawno opublikowała filmik, w którym opowiada, jak wygląda ciąża i poród w Korei.

"Wybieramy ten szpital, który jest zazwyczaj w bardzo wysokim standardzie. Wybieramy też lekarza, który będzie prowadził tę ciążę i prawdopodobnie odbierał poród. W moim przypadku moja lekarka przyjechała o 3 w nocy do szpitala, na sam finał, odebrała poród i wróciła do domu" - opowiada na YT.

Zobacz film: "Zawód położnej kiedyś i dziś"

Jak często odbywają się wizyty kontrolne? Jak mówi Wiola, wizyty są co miesiąc, jednak w trzecim trymestrze ich częstotliwość wzrasta do dwóch tygodni.

"Podczas każdej wizyty wykonywane jest USG i inne badania prenatalne. Są wykonywane z automatu, nikt się nie pyta, czy chcę takie i takie badanie. Nie trzeba też się samemu dopytywać. Po prostu są robione" – mówi Wiola.

Koreanki często decydują się na cesarskie cięcie. Wiele kobiet uważa, że ich budowa ciała nie pozwala na naturalny poród, a nawet sami lekarze sugerują, że tak będzie lepiej. Jest to bardzo promowany i popularny scenariusz porodowy. Jednak Wiola chciała urodzić siłami natury, o czym poinformowała swoją lekarkę.

"Pani doktor mi powiedziała, żebym się nie martwiła. Jestem Europejką, to sobie poradzę. Tylko Koreankom robi się cesarskie cięcia, bo jak im się ma przez te wąskie biodra dziecko przecisnąć" – kontynuuje.

2. Koreańska służba zdrowia

W Korei idąc do szpitala, należy mieć jednego opiekuna, który będzie mieszkał w sali pacjenta. Rola pielęgniarki ogranicza się do podania leków i stricte medycznych kwestii. Jeśli pacjentce czegoś brakuje, zazwyczaj to partner ją obsługuje. Popularne są również porody rodzinne.

"Zwykle mąż może być przy porodzie. W moim przypadku mąż był przy mnie do finalnego momentu. Wtedy weszła lekarka, mąż musiał wyjść i stał za drzwiami – mówi Wiola. – Szczerze mówiąc, nie ruszyło mnie to bardzo, bo to taki moment, że cokolwiek się dzieje, to niech będzie, jak jest".

Jak wyglądają pierwsze chwile po porodzie? W Europie popularne jest kangurowanie i bezpośredni kontakt z dzieckiem, czy nawet przystawienie do piersi.

"W Korei nikt się w takie rzeczy nie wczuwa. To, że np. nie powinno się myć dziecka natychmiast po porodzie, często nie jest praktykowane. Najpierw nam wyczyszczą dziecko ładnie, zawiną w becik i dopiero nam dadzą na chwilkę, żeby zrobić zdjęcie. Potem dziecko idzie na badania, szczepienia i dopiero po czterech godzinach mamy je z powrotem".

Pobyt w szpitalu po naturalnym porodzie trwa trzy dni, a po cesarskim cięciu ok. pięciu. Blogerka zaznacza, że zazwyczaj dziecko nie przebywa w tej samej sali, co matka. Kobiety chodzą do swoich pociech tylko na porę karmienia. Tak jest przez cały okres trwania połogu.

"W Korei jest podejście, że zdrowie mamy jest najważniejsze. Trzeba wypocząć, spać. Są nawet specjalne sanatoria dla mam i Koreanki idą tam na kilka tygodni. Dzieci są pod opieką personelu i mamy mają tylko określony czas na zajmowanie się nimi" – mówi Wiola.

Co ciekawe w Korei przez pierwsze 100 dni życia dziecko jest pod specjalną ochroną. Koreańczycy wierzą, że dopiero po tym czasie można bezpiecznie wychodzić z nim na spacery. Jak mówi Wiola w rozmowie z portalem e-Dziecko, jest to pozostałość z przeszłości:

"Wiele noworodków nie dożywało czwartego miesiąca. Ludzie zaczęli być bardzo ostrożni, bali się nawet wyjść z dzieckiem i tak się utarło, że jak już przeżyło 100 dni, to raczej jest bezpieczne. Oczywiście to się już trochę zmienia, ale jeszcze wiele osób jest oburzonych na widok noworodka na dworze".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze