Trwa ładowanie...

Zadanie z polskiego oburzyło rodzica. "Handel ludźmi w podręczniku"

Avatar placeholder
24.03.2023 08:06
Handel ludźmi w podręczniku do polskiego. "Kto wpada na pomysły takich przykładów?"
Handel ludźmi w podręczniku do polskiego. "Kto wpada na pomysły takich przykładów?" (Facebook/East News)

Jasne wytłumaczenie zasad gramatyki jest bardzo istotne w nauce języka polskiego dzieci w wieku szkolnym. Jak się okazuje, dobranie odpowiednich przykładów przez autorów podręczników jest równie wymagające. W jednym z nich znalazło się ćwiczenie, które opowiadało o handlu ludźmi.

spis treści

1. Handel ludźmi i nauka gramatyki

Dr nauk humanistycznych Krystian Dudek z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który sam jest rodzicem, opublikował w mediach społecznościowych post, w którym zwrócił uwagę na dość nietypowy przykład, jakim posłużył się autor podręcznika do języka polskiego dla uczniów szkół podstawowych.

Zadanie, które miały wykonać dzieci, polegało na podkreśleniu zaimków w wypowiedziach bohaterów z tekstu Bolesława Leśmiana pt. "Przygody Sindbada Żeglarza", który nawiązuje do postaci z "Księgi tysiąca i jednej nocy". Przytoczony fragment utworu odnosił się do… handlu ludźmi.

Nauka zaimków na przykładzie
Nauka zaimków na przykładzie (GettyImages)

"Zastanawiam się, kto wpada na pomysły takich przykładów i cytatów w podręczniku do języka polskiego? Jakie jest uzasadnienie? "Ciesz się, że kupują nas hurtem", "Za młokosa dam ci sto dukatów, za Chińczyka - pięćdziesiąt, a za tego trzeciego - jeden cekin, ponieważ jest okropnie brzydki i ma twarz strasznie zakopconą" etc. I rysunek ludzi ze związanymi rękami. Serio?" - pisze dr Dudek na Facebooku.

2. Stereotypy w kanonie lektur

To kolejny przykład tekstu literackiego, który wyrwany z kontekstu może wprowadzić więcej szkody niż pożytku. Od kilku lat w debacie publicznej toczy się spór o kilka szkolnych lektur. Chodzi m.in. o "Murzynka Bambo" Juliana Tuwima, czy "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. Według dr hab. Macieja Gduli są to teksty wręcz szkodliwe dla dzieci.

- Moim zdaniem utrzymywanie w kanonie "Murzynka Bambo", udawanie, że nie ma tam rasistowskich treści i to zarówno na poziomie używania słowa Murzyn, jak i także na poziomie takim, że Bambo nie chce pić białego mleka, bo się go boi, nie chce się myć, bo się wybieli, jest jednak przyzwoleniem na rasizm, taki codzienny, radosny, naiwny - mówi dr Gdula w rozmowie z PAP.

Zobacz film: "Chłopiec cudem przeżył. Wbiegł wprost pod koła samochodu"

Naukowiec zaznacza również, że powieść "W pustyni i w puszczy" - poza słowem określającym w pejoratywny sposób kolor skóry Afrykańczyków - zawier a również "same rasistowskie klisze dotyczące osób czarnych".

-To jest podane jako coś oczywistego, przezroczystego, naturalnego, dzieciom, które są w momencie kształtowania swoich postaw, tzn. mają te 10-11 lat. Nie wierzę w to, że ta książka jest czytana w podstawówce krytycznie, bo też te dzieci trochę nie mają do tego na razie narzędzi - zaznaczył naukowiec.

Murzynek Bambo
Murzynek Bambo (EastNews)

Rada Języka Polskiego tłumaczy, że niegdyś neutralne określenia wraz z upływem czasu zmieniają "skojarzenia i wydźwięk w toku naturalnych zmian świadomości społecznej". Dlatego też słowa takie jak Murzyn należy używać jedynie na prawach historycznego cytatu.

handel ludźmi i gramatyka języka polskiego
handel ludźmi i gramatyka języka polskiego (East News / Facebook)

W edukacji natomiast konieczne jest umieszczenie tekstu literackiego (np. ww. Sindbada, który powstał w 1913 roku) w określonym kontekście oraz z komentarzem, który umożliwi dzieciom zrozumienie szkodliwych stereotypów z poprzednich stuleci.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze