"Moje dziecko musiało pić kranówkę". Matka skrytykowała dietę w przedszkolu
"Moje dziecko piło kranówkę" - wpis matki na jednej z grup w mediach społecznościowych sprowokował burzliwą dyskusję dotycząca promowania zdrowych nawyków żywieniowych już u najmłodszych dzieci.
1. Słodycze w żłobkach i przedszkolach. "Moje dziecko piło kranówkę"
W przedszkolach i żłobkach chętnie celebrowane są różne okazje – urodziny dzieci, święta, zakończenie roku przedszkolnego. Coraz częściej jednak rodzice ubolewają z powodu niskiego poziomu świadomości wśród dyrektorów placówek, pracowników i firm cateringowych.
Jak się świętuje w niektórych placówkach rozpoczęcie wakacji?
Na jednej z grup w mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja. Rozżalona matka pisze, że żłobek za nic ma promowanie zdrowych nawyków żywieniowych, a na stole, podczas poczęstunku, stawiane słodycze.
"Same ciasta i ciasteczka, groszki ptysiowe posypane cukrem, słone paluszki, galaretki. Zero owoców czy innych zdrowych przekąsek - żali się i dodaje: - do picia również słodkie napoje, także takie, które "udają" soki. Są też dosładzane i aromatyzowane wody".
W efekcie jej dziecko musiało pić… kranówkę.
Przesada czy smutna konieczność w dobie epidemii nadwagi wskutek pandemicznego trybu życia?
2. "Puścisz dziecko do przedszkola i pakują w nie takie obrzydliwości"
Większość odpowiedzi wskazywała na to, że mamy zgadzają się co do konieczności uważnego przyjrzenia się nawykom w żłobkach i przedszkolach.
Niejedna przyznała, że i ona zaobserwowała, że w placówkach pojawia się cukier – nie tylko w trakcie szczególnych okazji, ale nawet w codziennym menu.
Czy to domena placówek publicznych, za którymi ciągnie się zła sława? A może prywatnych, w których, jak zasugerowała jedna z mam, kontrole nie są tak restrykcyjne? Ten wątek dyskusji pozostał nierozstrzygnięty, ale jedno było jasne – niezależnie od rodzaju placówki, mamy nie były zadowolone z niektórych smakołyków pojawiających się w menu ich dzieci.
3. Epidemia po pandemii. Nadwaga i otyłość
Dane wskazują, że w trakcie pandemii Polacy przytyli – średnio od 3 do 6 kg. Dzieci ten smutny trend nie ominął, a przecież i tak zajmujemy wysokie niechlubne miejsce nadwagi u dzieci – co piąte dziecko w Polsce ją ma.
Tymczasem stanowisko dietetyków jest jasne – dziecko do ukończenia 1. roku życia nie powinno mieć żadnych potraw dosładzanych czy dosalanych, ale również później należy unikać produktów przetworzonych, zawierających cukier czy jego zamienniki.
Wyjątkiem są owoce – te w diecie, w rozsądnej ilości są dopuszczone. Do picia – woda, na pewno nie słodkie napoje, a soki – w granicach rozsądku, najlepiej świeżo wyciskane, a i te rozcieńczone z wodą.
Nie każdy zna wytyczne, ale też nie każdy, kto je zna, chce respektować te zasady. W jednym z komentarzy pod postem pojawiła się opinia, że owoce są drogie, a w dodatku nie każde dziecko je lubi.
"Jak dziecko zje ciasteczko na koniec przedszkola, to nie roztyje się od tego. To w domu wprowadzasz nawyki i w domu możesz mu za to nie pozwolić na więcej słodyczy tego dnia lub tygodnia" - podsumowuje jedna z matek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl