Dziewczynka zmarła po miesiącu walki. W chwili śmierci był z nią pies
Nora Hall miała zaledwie cztery miesiące, gdy doznała rozległego udaru mózgu. Był tak silny, że zniszczył obie półkule mózgowe i zdegradował układ nerwowy. Na początku maja jej rodzice podjęli dramatyczną dla nich decyzję.
Nora przyszła się jako wcześniak - 6 tygodni przed terminem porodu. Była zdrowa, udaru doznała nagle. Natychmiast też trafiła pod intensywną opiekę medyczną specjalistów ze Szpitala Dziecięcego w Minneapolis w Stanach Zjednoczonych. Niestety, po wielu badaniach, lekarze doszli do wniosku, że obrażenia są ogromne i dziewczynka nie przeżyje.
Każdy dzień pod utrzymującą funkcje życiowe specjalistyczną aparaturą przybliżał ją do kolejnego dramatu – zawału serca.
2 maja rodzice pięciomiesięcznej Nory podjęli dramatyczną decyzję. Polecili odłączyć ją od aparatury medycznej. Dziewczynka zmarła. Wcześniej odeszła także jej prababcia.
Podczas przebywania Nory w szpitalu, lekarze zrobili dla niej pewien wyjątek. Pozwolili na przebywanie na oddziale dwóch psów. Jeden z nich leżał przy nogach niemowlęcia w momencie śmierci.